Może ten rok szkolny wcale nie będzie taki zły

754 48 4
                                    

Wstałam wcześnie rano. Co prawda za oknem było już jasno, ale jakoś nie czułam się na siłach żeby wstać, ubrać się i wyjść z domu.

Właśnie. Musiałam wyjść z domu. A dlaczego? Odpowiedź była prosta. Pierwszy dzień szkoły. Niestety nowej szkoły.

Martwiłam się czy znajdę sobie nowych znajomych. Czy może spotkam od razu jakieś znajome twarze i choćby odrobinkę poczuję się mniej obco.

Z ciężkim westchnięciem podniosłam się do siadu. Mlasnęłam suchymi ustami dwa razy, aby choć odrobinę śliny napłynęło mi do ust i następnie udałam się powolnym, nieco chwiejnym krokiem w kierunku łazienki.

Z ogromną nadzieją, że gorący prysznic pomoże mi chodź trochę zebrać się w kupę, rozebrałam się i weszłam do kabiny. Strugi ciepłej wody łagodnie spływały po plecach, a mnie jak zawsze naszło na głębokie przemyślenia.

A co jeśli będę odstawała od reszty klasy?
Może powinnam się staranniej pomalować?
Z ubraniem nie mam jak kombinować, bo i tak są mundurki...
Co będzie jeżeli nie spotkam nikogo znajomego?
Jak szybko uda mi się nawiązać nową znajomość?
A jeśli zostanę sama, nie przeżyję tej szkoły w samotności.
Może z tego powodu będą się ze mnie śmiać?

Potrząsnęłam lekko głową.

Nie. Stop. Nie wolno mi tak myśleć.
Na pewno wszystko jakoś się ułoży.
Musi. Prawda?

Zakręciłam wodę po czym chwyciłam ręcznik i wytarłam się nim do sucha. Od razu ubrałam się w przygotowany poprzedniego wieczora mundurek szkolny. Był ładny, szaro-czarny, z białą koszulą, czarno-zieloną kokardą i naszytym moim imieniem. Na makijaż i fryzurę poświęciłam sporo czasu. W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze, prawda?

Kuchnię postanowiłam ominąć szerokim łukiem, bo przez ten stres pewnie i tak nie mogłabym nic przełknąć, a opcji rozchorowania się wolałam unikać jak ognia. Jeszcze tylko tego by mi brakowało.

Ubrałam czarne buty i chwytając jedną ręką tego samego koloru torbę, a drugą klucze do mieszkania, ruszyłam w kierunku drzwi. Trzy razy sprawdziłam czy na pewno wszystko było dobrze zamknięte. To wcale nie było tak, że odwlekałam pójście do szkoły, tak jak najbardziej mogłam. Nic, a nic.

Oczywiście, jak można było się tego spodziewać, droga wcale nie była taka długa jak na początku mi się wydawało. Powolny spacer zajął mniej więcej piętnaście minut. Ślimaczym krokiem minęłam bramę i tym samym tempem przeszłam przez dziedziniec.

Weszłam do budynku, na planie sprawdziłam, w której sali mam pierwszą lekcję i z ogromną gulą w gardle skierowałam się w tamtą stronę.

Kiedy stanęłam przed drzwiami klasy, wzięłam głęboki wdech i ostrożnie nacisnęłam klamkę, która zaskakująco łatwo ustąpiła. Zrobiłam pierwszy krok i pospiesznie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wtedy do moich uszu dotarł znajomy głos.

- Y/N! - usłyszałam swoje imię i następnie zobaczyłam machającego do mnie wysokiego szatyna, z szerokim, szczerym uśmiechem.

- Chanyeol! Jak miło cię widzieć. - mówiąc to ruszyłam w jego kierunku.

Może ten rok szkolny wcale nie będzie taki zły, pomyślałam.

°°°°°°
Witam wszystkich!

Przedstawiam moje pierwsze imagine. Nie wiem jak to wyszło i czy się spodoba, dlatego prosiłabym o opinię, jakieś komentarze czy coś co będziecie chcieli przekazać mi względem tego. ☺

Od razu chciałabym uprzedzić, że imagine będą pojawiać się raz na tydzień lub dwa, w dodatku będą krótkie i przedstawione historie nie będą ze sobą powiązane, jeśli już to odpowiednio oznaczę je tym samym tytułem i kolejnymi numerkami.

Także zapraszam do czytania i do następnego! 😊💛

Chanyeol [IMAGINE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz