Był wczesny, zimowy poranek. Obudziłaś się sama, jeszcze przed budzikiem, a to nie zdarzało Ci się zbyt często. Pomyślałaś więc, że ten dzień będzie wyjątkowy. Ba, nawet nie miałaś co do tego wątpliwości, ponieważ to dziś wypadała Twoja trzecia rocznica związku z Chanyeolem.
Był on dla Ciebie niezwykle ważny. Uważałaś, że bez niego nic nie byłoby takie samo jak jest teraz. W końcu to on był Twoim słońcem, dla którego miałaś siłę wstawać codziennie rano. Wszedł w Twoje życie z przysłowiowego kopa i tak już został, nie mając najmniejszego zamiaru z niego wychodzić. Dokładnie pamiętałaś dzień, w którym poznaliście się, a jak na ironię również dokładnie rok po tym zdarzeniu zaczęliście nowy rozdział Waszej znajomości, ale już jako para.
Była paskudna zawieja śnieżna, a Ty akuratnie wychodziłaś z pracy. Pogoda zupełnie zaskoczyła Cię i nawet nie wzięłaś żadnej kurtki z kapturem, czapki, czy czegoś co chociażby trochę osłoniło Cię w jakiś sposób przed szalejącym dookoła śniegiem. Zrezygnowana otuliłaś się bardziej płaszczem i wyszłaś z budynku, kierując się do stacji metra. W ciągu dnia było tak zimno, że wszystko co zdążyło się choć odrobinę rozpuścić teraz było pieruńsko śliskim lodem, co nie ukrywając, odrobinę utrudniało Ci marsz. Właśnie skręcałaś w najbliższą uliczkę, by skrótem szybciej dojść na pociąg, kiedy niespodziewanie zderzyłaś się z jakimś rosłym typkiem, przy okazji tracąc równowagę, co akuratnie zawdzięczałaś śliskiemu podłożu. Szykowałaś się na to, że zaliczysz bliskie spotkanie trzeciego stopnia z chodnikiem i śniegiem, ale przed ostatecznym upadkiem uratował Cię właśnie ów nieznajomy łapiąc Cię w ostatniej chwili.
- Przepraszam Panią najmocniej! Strasznie mi się spieszy i nie patrzyłem gdzie idę. Jeszcze raz przepraszam. - nieznajomy szybko zerknął na zegarek na nadgarstku, po czym cicho przeklął pod nosem - No i mi uciekł. - mruknął, a następnie zwrócił się do Ciebie - Skoro i tak już nigdzie nie pojadę, to może mógłbym zaprosić Panią w ramach przeprosin na coś ciepłego? Tuż za rogiem jest bardzo dobra kawiarnia. - zapewnił.
- Dobrze. Z chęcią. - sama byłaś zdziwiona swoją reakcją, ale teraz z perspektywy czasu wiedziałaś, że była to dobra decyzja, pomimo iż wtedy zachowałaś się zupełnie inaczej niż zwykle miałaś w zwyczaju. Nie wiedziałaś czyja to była zasługa, czy parszywej pogody, czy może uroku mężczyzny, ale cieszyłaś się, że wszystko potoczyło się w taki sposób.
Gdy weszliście do wcześniej wspomnianego lokalu chłopak pomógł Ci otrzepać się ze śniegu i zaprowadził Was do stolika, do którego zamiast normalnych krzeseł były dostawione ogromne fotele, a obok znajdował się rozpalony kominek. Kawałek dalej stała przystrojona choinka. Cała sceneria wyglądała jak z jakiegoś opowiadania, a nie z prawdziwego życia.
- Ale tutaj ślicznie. - wyrwało Ci się.
- Prawda? - najwidoczniej nieznajomy był uradowany, że miejsce spodobało Ci się - Kelner zaraz przyniesie nam kartę. - zapadła chwila milczenia, w której od nowa chłonęłaś otoczenie - Ojej, ale ze mnie głupek! Zupełnie zapomniałem przedstawić się. Jestem Chanyeol. - po wypowiedzianych słowach mężczyzna wyciągnął do Ciebie dłoń. Zaśmiałaś się cicho i lekko rozbawiona uścisnęłaś wyciągniętą kończynę.
- Miło mi poznać. Jestem Y/N.
Od tego wieczora Twoje życie zmieniło się na lepsze, ponieważ zawitało do niego 185 centymetrów szczęścia.
Pogrążona we wspomnieniach szykowałaś się do wyjścia z domu. Na zegarze w kuchni była godzina 9:00. Z Chanem byłaś umówiona na 11:00 w parku obok Twojego mieszkania. Przed wyjściem spojrzałaś za okno. Co prawda wszędzie było biało i mroźno, ale za to pogodnie. Zero padającego z nieba śniegu.
CZYTASZ
Chanyeol [IMAGINE]
FanficImagine pisane o Chanyeolu. Fabuła imagine nie będzie spójna. Jeśli znajdę już coś co będę mogła i chciała powiązać będę oznaczała to tym samym tytułem i następnymi numerkami.