Siedziałaś na środku przedpokoju Waszego wspólnego mieszkania. Teraz w zasadzie już tylko Twojego. Nic już Cię nie obchodziło. Wpatrywałaś się pustym wzrokiem w dębową podłogę, a w głowie przewijały Ci się tysiące myśli. Nie było go i nigdy więcej już nie będzie.
Nagle targnął Tobą tak silny szloch, że jęcząc z bólu fizycznego i psychicznego upadłaś na podłogę. Twoje ciało wygięło się nienaturalnie, po czym zwinęłaś się w kulkę, tak ciasno jak tylko potrafiłaś. Po Twoich policzkach łzy spływały gorącymi strumieniami. Nie umiałaś ich powstrzymać, zresztą nawet tego nie chciałaś. Kiedyś słyszałaś, że jeśli czyjeś łzy są gorące, to pochodzą prosto z serca. Oczywiście nie wierzyłaś w to. Aż do teraz.
Kiedy, jak zdawałoby się wypłakałaś wszystkie łzy jakie miałaś, leżałaś po prostu na podłodze, wpatrując się tempo w ścianę. Co jakiś czas Twoim ciałem wstrząsały jeszcze delikatne spazmy. Nie wiedziałaś co teraz zrobisz. Jedynym logicznym wyjaśnieniem było pozostanie w domu i odizolowanie się od reszty świata. Nie chciałaś nigdzie wychodzić, bo wszystko co widziałaś przypominało Ci o jego nieobecności.
Z drugiej strony, pozostanie w mieszkaniu też nie było dobrym pomysłem. Pościel, ubrania, nawet meble pachniały dla Ciebie jak ukochana osoba. Oszukiwałaś siebie, że gdy pozostaniesz tu gdzie jesteś, to będzie tak jakby on wciąż z Tobą był. Ale nie był i nigdy już nie będzie.
Twój wzrok wędrował bez konkretnego celu po ścianie, gdy nagle dostrzegłaś to wyjątkowe zdjęcie. Pamiętałaś kiedy było zrobione. Chciałabyś wrócić do tego momentu kiedy on tak pięknie uśmiechał się. Wszystkie uczucia powróciły do Ciebie jak ogromna fala, która zalewając Cię w całości spowodowała kolejne szlochy i kolejne wylane łzy. Mimowolnie wróciłaś do tamtego pamiętnego dnia.
***
Z wykształcenia byłaś fotografem. Spacerowałaś po parku szukając jakiegoś natchnienia i inspiracji. Wkrótce miała odbyć się Twoja pierwsza wystawa, ale projekty wciąż były niepokończone i brakowało im najważniejszego elementu, a mianowicie duszy i tego czegoś, co za każdym razem odczuwamy patrząc na idealną fotografię. Z zamyślenia wyrwały Cię krzyki dochodzące z boiska do kosza znajdującego się obok. Zaciekawiona, postanowiłaś rzucić okiem.
- Podaj do mnie! - wrzeszczał niski blondynek - Kai! Spadaj! Jesteś za wysoki murzynie jeden! Czemu to zawsze ty musisz mnie kryć?! - awanturował się skrzat.
- Bo zabawnie rzucasz się Bekonie jeden. - zaśmiał się chłopak, który wcześniej został nazwany Kai'em.
- Jestem Baekhyun, a nie jakiś bekon. - rzucił z obrzydzeniem w głosie niższy.
- Ej! Wy tam! Skończcie to przekomarzanie kochanków. Gramy czy nie? - kiedy tylko usłyszałaś ten głos. Jego głos, natychmiast zaparło Ci dech w piersiach, a gdy ujrzałaś jego właściciela myślałaś, że Twoje kolana są zrobione z waty. Wysoki, przystojny chłopak podbiegł do kolegów i odgarnął wpadającą do oczu grzywkę. Zrobił to w taki sposób, że prawie usiadłaś z wrażenia. Jak nic trafiło Cię po całości.
- Hej Chan! - zawołał Kai - Spójrz. Chyba mamy widownię. - mówiąc to wskazał kciukiem na Ciebie. Od razu wrócił Ci rezon.
- Przepraszam, nie chciałam gapić się na was tak bezczelnie. - poczułaś się zażenowana. Opuściłaś głowę, zasłaniając twarz grzywką i zaczęłaś powoli wycofywać się.
- Po co Ci ten aparat? - zatrzymał Cię głos Chana.
- Ja... - zawiesiłaś się, jednak wzięłaś głębszy oddech i wyrzuciłaś z siebie szybko - Jestem fotografem i szukam inspiracji do dokończenia mojej wystawy. - teraz to poczerwieniałaś po same czubki uszu.
- Mam rozumieć, że my Cię tak zachwyciliśmy i teraz chciałabyś porobić nam zdjęcia? - zawadiacki uśmieszek zagościł na twarzy Twojego rozmówcy.
- Je... jeśli mogłabym, to byłoby wspaniale. - wydukałaś.
- Hmmm zgoda, ale pod jednym warunkiem. Zaprosisz nas na swoją wystawę. - zaskoczona podniosłaś głowę, po czym ochoczo zgodziłaś się na tą jedną, banalną rzecz. Chłopak uśmiechnął się do Ciebie niczym szczęśliwy labrador, a Ty szybko wykonałaś pierwsze tego dnia udane zdjęcie. Wtedy jeszcze nie wiedziałaś, jak bardzo, ta jedna zgoda wywróci Twoje życie do góry nogami. Chłopcy wrócili do dalszej gry, a Ty przeszczęśliwa biegałaś dookoła nich i robiłaś fotografie całymi seriami. Na koniec wymieniliście się numerami telefonów i rozeszliście w swoje strony. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem Chanyeol napisał do Ciebie.
W ten sposób poznaliście się. Niewiarygodne, a jednak zdarzyło się. Zdjęcie Twojego ukochanego, dalej wisiało na ścianie, a on sam uśmiechał się do Ciebie z niego, powodując bolesne wspomnienia. Powoli podniosłaś się z podłogi i na drżących nogach podeszłaś do ramki. Chciałaś je zdjąć i wyrzucić. Nie miałaś zamiaru dłużej na nie patrzeć, bo wywoływało tylko ból i nic poza tym.
Kiedy sięgałaś dłonią po nie, poczułaś że coś ciągnie Cię za nogawkę czarnych spodni. To był Wasz biszkoptowy labradorek. Pamiętałaś, że gdy wybieraliście psiaka, uparłaś się, że chcesz tego i żadnego innego. Wyglądem i zachowaniem przypominał Twojego chłopaka.
- Co Oli? Mówisz żeby zostawić zdjęcie pana? - zagadnęłaś do zwierzaka, a ten jakby rozumiejąc odszczeknął Ci i zaczął merdać ogonem na potwierdzenie. Uklęknęłaś i podrapałaś go za uchem. Szczeniak skoczył na Ciebie i zaczął lizać po twarzy. Przytuliłaś się mocno do niego.
- Teraz tylko ty mi zostałeś. Jestem pewna, że Chanyeol będzie patrzył na nas z góry. - po tych słowach ostatni raz tego dnia rozpłakałaś się.
°°°°°°°°°
Witam!Po baaardzo długiej przerwie wróciłam wreszcie do pisania tego imagine. Przepraszam z góry, że akuratnie wracam z czymś takim, ale no jakoś mnie tak naszło ;-; 😢
Wypatrujcie za niedługo kolejnych części ❤Suuugarrr
CZYTASZ
Chanyeol [IMAGINE]
FanfictionImagine pisane o Chanyeolu. Fabuła imagine nie będzie spójna. Jeśli znajdę już coś co będę mogła i chciała powiązać będę oznaczała to tym samym tytułem i następnymi numerkami.