Isabelle
– Lily, proszę cię, daj mi to wyjaśnić! – Donośny głos mojego ojca odbijał się od ścian rodzinnego domu.
Zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz. Byłam niemal pewna, że w końcu fundamenty legną w gruzach od nieustających oskarżeń i wrzasków. Ja ledwo byłam w stanie to wszystko udźwignąć, a podobno organizm człowieka w dużej mierze regenerował się sam. W takim razie mój chyba nieco szwankuje.
– Nie ma czego wyjaśniać! Nawet nie próbuj mnie przekonywać, Alex! – Już wyobrażałam sobie, jak moja rodzicielka trzyma wysoko uniesiony palec wskazujący, celując nim w mojego ojca.
Zawsze tak robiła, jakby w ten sposób wytykała mu wszystkie jego błędy. A jej zdaniem było ich całkiem sporo.
– Jesteśmy rodziną, zrozum, że...
– Nie jesteśmy rodziną! Już nie – przerwała mu stanowczo, podnosząc głos jeszcze bardziej.
Następne, co usłyszałam, to trzask frontowych drzwi i ciężki oddech mojego ojca. Zaraz po mamie on także wyszedł z domu, powtarzając jej gest. Biedne drzwi.
Przetarłam twarz dłońmi i z frustracją wypuściłam powietrze z płuc. Ich kłótnie ostatnio miały miejsce coraz częściej i w dużej mierze niezdrowo się na mnie odbijały. Mama niedawno oznajmiła mi, że tata miał zeszłego lata romans ze swoją asystentką. Miałam nadzieję, że tylko żartowała, ale kiedy chwilę później zalała się łzami i zamknęła w pokoju, wiedziałam, że było to w stu procentach prawdziwe. Odkąd tylko się dowiedziała, ojciec starał się ją jakoś udobruchać i przeprosić, ale Lillian Blake była stanowczą kobietą, odporną na wymuszone gesty, a już zwłaszcza nietolerującą kłamstw. Miń się z prawdą raz, a stracisz jej zaufanie bez możliwości odpokutowania.
Mój dom aktualnie był jedną wielką rozsypką, dlatego starałam się spędzać w nim jak najmniej czasu. Nawet nie zauważali, kiedy wychodziłam, i nie zastanawiali się, czy w ogóle wracałam. Byli zbyt pochłonięci własnymi sprawami, żeby chociaż trochę zainteresować się swoją jedyną córką. Cóż za przykładne rodzicielstwo. Powinni napisać swój własny poradnik w tej dziedzinie.
Włożyłam na siebie zwykłą czarną bluzkę z długimi rękawami i nieco szersze jeansy. Był wrzesień, ale mimo wszystko pogoda bywała w tym czasie nieprzewidywalna, więc – znając życie – popołudniu będzie wyjątkowo ciepło, a ja pożałuję tego wyboru, bo nigdy nie potrafiłam ubrać się adekwatnie do pogody. Na twarz nałożyłam lekki makijaż, a moje z natury falowane włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie je przeczesując. Nie miałam wysokich ambicji, jeśli chodziło o ubiór czy wygląd. Modliłam się tylko, aby przeżyć kolejny dzień w liceum i kompletnie się nie załamać.
Moim zdaniem jednym z uroków miasteczka Burlington, w którym mieszkałam, było chociażby to, że do samego centrum miałam bardzo blisko, a droga do szkoły zajmowała mi jakieś piętnaście minut. Jednak mimo wszystko nigdy nie pojawiałam się na czas, choć często było to poza moją kontrolą, gdyż mój mózg nie odbierał bodźców, kiedy dzwonił budzik. Podświadomie ignorowałam denerwujące dźwięki, jakie wydobywały się z mojego telefonu przed siódmą rano, słusznie zresztą. Kto normalny chciałby wstawać o takiej porze?
Wzięłam swoją torbę z łóżka, po czym jeszcze raz upewniłam się, że spakowałam wszystko na dziś, zarzuciłam na plecy kurtkę i wyszłam z domu. Pół godziny później biegłam korytarzem w kierunku sali, gdzie odbywała się już lekcja historii. Byłam spóźniona dziesięć minut, ale, hej, w ostatniej chwili zdałam sobie sprawę, że mój organizm potrzebował kofeiny. Nie mogłam tak po prostu zignorować błagań własnego ciała, więc moim obowiązkiem było wstąpienie do okolicznej kawiarni po napój bogów. Być może byłam lekko uzależniona od kawy, ale lepsze to niż narkotyki, czyż nie?

CZYTASZ
Be Mine
Genç KurguMogłam być kimkolwiek zechcę na tym świecie, a zdecydowałam się być jego. (c)youmademyday7