Lacey POV
-Kayla, jesteś pewna że potrzebujesz aż trzech sukienek na jeden świąteczny dzień?- zapytałam, powstrzymując się od wybuchu nieposkromionym śmiechem.
-Masz rację- westchnęła.- Idę szukać czwartej!
Przewróciłam oczami, kiedy odwróciła się i zaczęła udawać, że wraca do sklepu w którym przed chwilą byłyśmy. W końcu się roześmiała i wróciła do mnie, a ja jej zawtórowałam.
-Idziemy coś zjeść?- zaproponowała.
Nie musiała prosić dwa razy. W tym centrum handlowym, była świetna knajpka, gdzie można było zjeść dosłownie wszystko a smak dań, był tak świetny, że z każdym kęsem można było poczuć się tak, jakby jadło się kawałek nieba.
-Idziesz na Dziękczynienie do Jaydena?- zapytałam.
Fakt, że wydała tyle pieniędzy na kreacje musiał mieć związek właśnie z nim. Potrząsnęła prawie białymi włosami, które wczoraj zafarbowała. Pięknie komponowały się z jej czerwonymi ustami i dużymi oczami.
-Nie- zaprzeczyła.- Nie mogłabym przegapić żadnego święta w szalonym domu państwa Headey.
-Więc Jay wpadnie do nas, tak? Mam powiedzieć mamie, żeby przygotowała więcej jedzenia, bo twój facet zje nam pół zawartości lodówki?
Trzepnęła mnie lekko w ramię, na tę kąśliwą uwagę.
-Sama jej to powiedziałam- wystawiła lekko język.
Usiadłyśmy w rogu, uprzednio zamawiając sobie posiłek. Postawiłam na gofry z bitą śmietaną i lodami. Pomimo, że był październik w San Diego było gorąco. Taki już urok tego miejsca.
-To fajnie- westchnęłam. Im nas więcej, tym weselej.
-Znaczy wiesz..on przyjdzie dopiero po obiedzie u siebie. Wiesz, że u nich święta są zawsze...spokojne. Więc chciałam, żeby się trochę rozerwał.
Rodzice Sandersa byli poważnymi ludźmi. Wiecznie zabiegani, po uszy siedzący w swoim biznesie. Wszystko musiało być perfekcyjnie dopracowane, wystawne i okazałe. Jayden nie pasował do ich schematu. Był buntownikiem, zachowywał się agresywnie i tak na prawdę nie miał z nimi dobrego kontaktu. Jednak to dzięki nim, mógł dokończyć edukację bo rodzice dbali o to, aby wyciągać go z tarapatów. Nigdy nie mówili mu, że są nim zawiedzeni, bo jest taki a nie inny. Ale pewnie tak myśleli.
-Przecież wiesz, że mi nie przeszkadza- poprawiłam lekko włosy, których niesforne kosmyki zaczęły wypadać z luźnego upięcia.- Nikomu nie przeszkadzasz ani ty, ani Twoja mama a wiesz przecież, że Dylan traktuje Jaya jak brata.Dylan Headey, to mój młodszy brat. Mówiąc młodszy, mam na myśli... sporo młodszy. Pomiędzy nami jest dokładnie dziesięć lat różnicy, bo młody urodził się dokładnie tego samego dnia, co ja. Dwudziestego szóstego kwietnia.
-Muszę go ostrzec, żeby się zachowywał- uznała.
-Przecież wszyscy go znają- stwierdziłam.- Dlaczego się stresujesz, Kayla? Nie pierwszy raz będzie u nas w domu.
Coś w jej zachowaniu było dziwnego. Jakby się czegoś obawiała albo jakby coś ją dręczyło.
-To jest takie dziwne- wyznała.- Stresuję się, bo...mam wrażenie, że to jest ten facet. Ten na całe życie. Nie mówię tego, jak każda zakochana osoba. Lacey, ja chcę tylko jego. Coraz częściej myślę o nim, jak o kimś z kim kiedyś zamieszkam, wezmę ślub, będę mieć dzieci. On sprawia, że czuję się wyjątkowa i lepsza. To nie jest to samo, co we wcześniejszych związkach. Dlatego chcę, żeby wszyscy uznali, że mogę z nim spokojnie spędzić resztę życia.
CZYTASZ
Pokochaj mnie
Teen FictionLacey Headey i Caden Wheeler poznali się już w liceum. Wielokrotnie zdobywali się na małe flirty i spotkania. Dziewczyna oddała mu swoje serce, jednak on nie potrafił go zabrać, w efekcie czego ich drogi się rozeszły. San Diego miało stworzyć szansę...