-10-

5.3K 412 117
                                    

[w rozdziale zostaną użyte sformułowania i wyrazy, które mogą urazić niektórych czytelników- czytasz na własną odpowiedzialność- na wszelki wypadek odłóżcie jedzenie]



Lacey POV



-Nie cierpię latać samolotem- mruknęła Kayla, rzucając się na łóżko w akademiku.- Boże, nie wytrzymam zaraz. 

Roześmiałam się widząc ją. Wyglądała jak na srogim kacu, chociaż nie wypiła ani grama alkoholu. Tak znosiła każdy lot samolotem. Nawet karuzela nie była dla niej.

-Trochę ponad godzinę lotu, to jeszcze nie tak dużo- pocieszyłam ją, siadając obok. Nie kłopotałam się z rozpakowaniem małej walizki. Zrobię to potem, albo może dopiero jutro. 

-Nawet nie chcę myśleć, co bym czuła gdybym musiała lecieć dłużej- westchnęła cicho.- Lacey, będę rzygać. 

-Zawsze to mówisz- trzepnęłam ją w ramię.- Ale nigdy tego nie robisz.

-Teraz to będzie wyjątek- ostrzegła, unosząc do góry palec wskazujący. 

Jej delikatna twarz schowana była w białą poduszkę, ale bez patrzenia na nią, wiedziałam, że dziewczyna się krzywi. 

-Chcesz miskę?- zapytałam, głaszcząc ją po głowie. 

Jej jasne włosy, przybrały nieco szarawego koloru, podczas ostatniego farbowania. Mimo wszystko, wciąż wyglądała ślicznie i zazdrościłam jej jasnych kosmyków. 

-Herbatę poproszę- powiedziała.- Gorzką. 

-Jasne- powiedziałam wstając i podchodząc do czajnika, nastawiłam wodę. 
W tym samym momencie rozdzwonił się mój telefon. Blondynka jęknęła, zasłaniając sobie uszy rękoma. Kiedy źle się czuła zawsze stawała się markotna.

-Słucham?- odebrałam machinalnie, nawet nie patrząc kto się dobija.
-Czy to moja ulubiona przyjaciółka, Lacey?- głos Connora był nad wyraz wesoły a to oznaczało tylko jedno. Kłopoty przez duże "k". 

-Davies, ciebie też miło słyszeć- powitałam go, przewracając oczami.

-Te grzeczności to nie dla mnie- zaśmiał się.- Mam fajny pomysł i liczę na wasz udział.
-Fajny pomysł?- zapytałam, spoglądając na przyjaciółkę.- Nasz udział?

Millera zaciekawiła się i odwróciła się do mnie. Była trochę blada, ale na jej twarz zaczęły powracać kolory. W samolocie wyglądała znacznie gorzej, więc powoli jej przechodziło.
-Co w tym dziwnego?- westchnął.- Chłopaki są za.

-Czuję nosem, że to się źle skończy- Kayla przekręciła się na plecy, wachlując się rękoma.

Ja również miałam to samo przeczucie, ale wolałam usłyszeć o co chodzi, zanim skrytykujemy ten pomysł. Fakt, że nasi chłopcy byli za,  nie wróżył, że to coś kulturalnego, legalnego albo na poziomie. 

-No nic- odpowiedziałam.- Co to za pomysł?
-Wpakujcie swoje cztery śliczne literki w auto, adres znacie- zapewne teraz szeroko się uśmiechał, przeczesując swoje włosy, które po jednej stronie były krótsze i zachowane w naturalnym, ciemniejszym odcieniu.

-Jest godzina szósta- westchnęłam.- Jutro mamy zajęcia, nie damy rady się wyspać.
-No to się nie wyśpicie?- jego pytanie było nasiąknięte sarkazmem, jednak z poczuciem humoru.- Jak raz opuścicie zajęcia, chyba nic się nie stanie.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz