-22-

4.8K 342 68
                                    

Lacey POV 


-Przepraszam, że to wszystko tak się potoczyło- mruknął Caden, splatając palce przed sobą. 

Siedział rozciągnięty na moim łóżku, opierając się plecami o poduszki. Nie patrzył na mnie, tylko na swoje dłonie. 

Pokój spowity był w mroku a jedyne światło, jakie mieliśmy to to, z malutkiej lampki przy moim łóżku. Rzucała nie niego delikatny i ciepły blask, w którym jego oczy błyszczały bardziej niż zwykle. 

Siedziałam obok niego, opierając się o ścianę w bardzo niewygodniej pozycji. Byłam w sukience i musiałam mocno nakombinować się jak usiąść, żeby nie pokazać na dużo, nawet jeśli miałam na sobie również czarne rajstopy. 

-Mi też jest przykro- westchnęłam, nie za bardzo widząc co innego mogłabym mu powiedzieć. 

Chyba tylko prawda, mogła tu coś zdziałać. 

-Zraniłem cię- stwierdził. 
-Dwa razy- dodałam, mrużąc oczy. 

Kiwnął głową, na znak że rozumie. 
Nie byłam w stanie na niego patrzyć. Przeniosłam wzrok na biurko, starając się wyłapać tekst płynący z radia. Nie zniosłabym totalnej ciszy, panującej między nami.

-Dlaczego nam nie wyszło?- Zadał to pytanie tak, jakby faktycznie chciał uzyskać na nie jakąś prawidłową odpowiedź.  

Ale takiej nie było. Cokolwiek co bym odpowiedziała, zdołała wymyślić nie było by dobrą odpowiedzią. 

Z ciężko bijącym sercem odwróciłam głowę w jego kierunku, wyłapując jego skupione spojrzenie. 
-Nie wiem- wyszeptałam. 

Wheeler zaśmiał się bez krzty wesołości. 

-To takie chujowe- stwierdził- gdy dwójka świetnie dogadujących się ze sobą ludzi nie może być razem. To nie jest...fair. 

Sposób w jaki to mówił, sprawiał wrażenie, że wszystko już skończone. Mosty spalone, drogi zniszczone a ścieżki zarosły. Tak, jakby nie można było już wrócić. 

-Pamiętasz- zaczęłam cicho- jak wpadłam na ciebie na korytarzu? Powiedziałam ci, że chowam się przed znajomymi- przypomniałam mu, na co rozciągnął usta w szelmowskim uśmiechu.

Przytaknął. 

-Tak na prawdę chciałam dać trochę prywatności Kayli i Jaydenowi- zaśmiałam się, przypominając sobie ich początki. 

Jay, który walczył ze wszystkim i o wszystko i Kayla, której świat walił się na łeb na szyję. Obydwoje musieli przetrwać złe czasy i może ta wspólna niepogoda, przyciągnęła ich razem pod słoneczny dach? 

-Pamiętam jak pierwszy raz kazałem wsiąść ci na mój motocykl- roześmiał się dźwięcznie.- Bałaś się ale szybko to polubiłaś. 

-Dalej się boję- uniosłam ręce w górę, w obronnym geście. 
-Nie mów, że od tamtej pory nie wsiadłaś- zdziwił się. 

Ale miał rację. Nie było ku temu okazji a poza tym, nikomu nie ufałam na tyle, aby to zrobić. Zdecydowałam się na jazdę z Cadenem, bo go kochałam i wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy. 

-Żartujesz- zdziwił się, kładąc swoją słoń na moim kolanie.- Chyba musimy to nadrobić na wiosnę. 

Spojrzałam na jego rękę, której palce delikatnie gładziły moją skórę.

To było takie złe a jednocześnie tak dobre.

Gdyby jego dziewczyna to widziała, nie było by zabawnie. Miałby przechlapane a ja, prawdopodobnie zostałabym ochrzczona największą dziwką świata. Ale nie było jej tutaj, nie było też nikogo kto byłby świadkiem tego zdarzenia. Jedynie nasza dwójka i wszystkie rzeczy w moim pokoju, ale przecież nikt z nas nie wyśpiewa tego Petterson. Przecież nic się nie dzieje...wszystko jest w porządku. Tak czy nie?

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz