-23-

6.6K 364 88
                                    

Lacey POV



Obudziłam się koło godziny dziesiątej, okryta szczelnie kołdrą, wciąż w rajstopach i w sukience. Długie włosy, których nie zdążyłam spiąć były dosłownie wszędzie, nawet w moich ustach. Odgarnęłam kosmyki z twarzy, modląc się by nie były zbyt poplątane. Otworzyłam oczy, powoli przyzwyczajając się do światła. W pokoju jak zwykle szumiało radio a cały dom, spowity był w ciszy. Odetchnęłam głęboko po czym mocno zaciągnęłam się zapachem pościeli. 

Wciąż pachniała Cadenem. 

Sięgnęłam po telefon, wystawiając rękę na chłodne powietrze. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że moja skrzynka odbiorcza pęka w szwach. Pobieżnie przeszłam wzrokiem po liście, na której widać było jedynie imię mojej przyjaciółki. Zadzwoniłam do niej, nawet nie patrząc na treść wiadomości. Odebrała po paru sygnałach.

-Lacey!- Wykrzyknęła.- Boże, w końcu! Tak się martwiłam! Wszystko w porządku? 

Potrząsnęłam głową, słysząc jej przejęty głos.

-Wszystko okej- przyznałam, ale sama nie byłam do końca pewna.

-Szukałam cię pół imprezy- westchnęła- Cameron mówił, że źle się czułaś i poszłaś do domu. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Jay by cię odprowadził. Od tamtej pory dzwonię i piszę. Umierałam tu ze strachu!

Zastanawiałam się, czy potrafiłabym utrzymać tajemnicę tej nocy i wedle umowy, nie powiedzieć nawet Kayli o tym co się działo. 

-Cameron?- Zapytałam cicho.

-No tak- odpowiedziała lekko zbita z tropu-dlaczego pytasz?

Prawda była taka, że nikt poza mną i Wheelerem nie wiedział co się dokładnie stało. 

-Co? Nic...-mruknęłam rozdrażniona.- Przepraszam.

-Lacey, wszystko okej?- Zapytała z prawdziwą troską w głosie.- Brzmisz jakoś dziwnie...Martwię się.

Czułam się źle z tym wszystkim, ale przecież wiedziałam że tak będzie. Zagryzłam mocno dolną wargę, przymykając oczy. Chciałam znów zasnąć i obudzić się, jak to wszystko minie. 

-Muszę coś przemyśleć- przyznałam.- Nie martw się, jestem w domu i jestem bezpieczna. Porozmawiamy później, dobra?

-Coś się stało?- Przejęła się.

Z blondwłosą Kaylą Millerą nigdy nie było łatwo. Wiedział to każdy, kto ją znał.

-Chcę być sama- przyznałam- zadzwonię wieczorem, okej? 

Przez chwilę słyszałam tylko jej oddech w telefonie. Coś zaszeleściło a potem wydało stłumiony jęk. To na pewno Jayden, który właśnie się obudził.

-Kay, co robisz?- Usłyszałam jego rozespany głos. 

-Rozmawiam- zwróciła się do niego, po czym dodała.- Lacey, cokolwiek się dzieje możesz mi powiedzieć.

-Powiem- przyznałam, chociaż nie byłam tego taka pewna.- Musze sobie to poukładać po kolei i...powiem.

Rozłączyłyśmy się a ja rzuciłam telefonem w pościel. Wiedziałam, że długo nie będę w stanie wytrzymać z ta tajemnicą i po prostu się wygadam a bardzo tego nie chciałam. Przecież obiecałam.
Po długich minutach wygrzebałam się spod ciepłej kołdry i usiadłam na łóżku. Zauważyłam na stoliczku kartkę, podpisaną moim imieniem i długopis, który wcześniej leżał na biurku. Sięgnęłam po kawałek papieru, rozwijając go. Dobrze znałam to charakterystyczne pismo. 

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz