Okiem Roksany.
-Daj mi wejść!
-Krystian nie drzyj japy, bo młodego obudzisz! - warkną Olek-Wypierdalaj!
-Ja chcę z nią tylko porozmawiać... Kurwa, bądź człowiekiem. - ściszył ton.
-Ona nie chce...
-Nigdy nie wiedziała czego chce.
-Zamknij jape i wyjdź. - poprosił mój przyjaciel.
-Daj mi wejść na chwilę...
-Ona śpi. Jest 8 rano. Poza tym... Jak będziesz ją prześladował, to nigdy już nie przyjedzie. Tego bym tobie nie wybaczył.
-5 min... - poprosił Krystian.
-Ok. Ale nic jej nie mówisz.
Zamknęłam oczy i ułożyłam się w pozycji do spania. Te ściany mają uszy... Na szczęście. Po chwili drzwi uchyliły się, a do łóżka ktoś podszedł.
-Przepraszam... - szepnął mi do ucha. Następnie chwycił moją dłoń i gapił się. Nie wiem ile wytrzymam. - Ja... Byłem głupi. Gdy skończyłem z tą zdzirą, chciałem ciebie znaleźć. Nie było ciebie nigdzie i nie mogłem ciebie szukać. Obiecałem chłopakom, że dam tobie spokój. Jakiś czas później zobaczyłem za szybą sklepu okładkę magazynu, na której byłaś. Z kolejnym miesiącem zakupywałem ten sam magazyn patrząc, jak twój syn rośnie... Jak... Nasz syn rośnie... - puścił moją dłoń. I pogłaskał Dezego. - Jest... Taki podobny do mnie... - zostaw go krzyczałam w myślach... To była chyba najodpowiedniejsza pora aby '' obudzić się".
Otworzyłam oczy, a kiedy one zetknęły się z jego, gwałtownie wstałam.
-Co ty tu robisz?! - gra aktorska level hard.
-Ja...
-Nie dotykaj mojego syna! - delikatnie wzięłam Dezego i przytuliłam go do siebie tak, jakbym go chroniła przed pociskami z armaty.
-Naszego... - powiedział cicho.
-Odejdź... - ostrzegłam go. - Nie wiesz co mówisz... Ja go urodziłam i ja przy nim byłam.
-Porozmawiaj ze mną...
-Skąd o tym wiesz? .... Że jest w nim twój plemnik.
-Szpital. - uśmiechnął się. - Jestem osobą, która takie sytuacje ma zgłaszane...
-Nie odbierzesz mi go...
-Ja chcę ciebie...
-Nie. Wyjdź. Obudzimy zaraz Dyzia...
-Kurwa,Roksana... Nie możesz mnie ignorować zwłaszcza, że Dyzio potrzebuje ojca. To mały facet. - pokręciłam głową.
-Nie. To jest dziecko. Dzieci potrzebują miłości. Ja mu to dostarczam. Nie masz do niego prawa się zbliżyć.
-Mam.
-Nie.
-Nie wkurwiaj mnie. - wtedy umilkłam. Może przecież mścić się, zabierając mi syna.
-Nie chcę z tobą rozmawiać. - powiedziałam spokojnie.
-Proszę...
-Nie...To ja proszę, odejdź. - Krystian wyszedł, a rozpłakałam się na dobre. Łzy lały się potokiem, a ja tkwiłam w smutku. Wyciągnęła mnie mała rączka która złapała za policzek i ścisnęła go mocno zadając mi ból. Mimo niekontrolowanej siły, jego oczy były takie łagodne, przepełnione miłością, której nie rozumie. A raczej jeszcze nie rozumie.
-Przepraszam, że go wpuściłem. - powiedział Olek.
-Okey. - odparłam beznamiętnie ocierając nos w rękaw.
-Powinnaś sobie z nim wszystko wyjaśnić.
-Olek...
-Taka prawda. - wyszedł z kuchni.
Cały dzień zastanawiałam się nad Krystianem... Wszyscy mają rację, ale ja po prostu boję się rozmowy z tym człowiekiem. Boję się, że mi zacznie grozić.
-Tak? - odebrałam telefon.
-Wyjaśnij ze mną wszystko. - odezwała się osoba po drugiej stronie.
-Dasz mi wtedy spokój?
-Tak...
-Ok. Kiedy?
-Dzisiaj o 19... Zabiorę cię do kawiarni.
-Dobra. - rozłączyłam się.
O 18 zaczęłam się szykować. Prosta szara sukienka dodawała mi uroczości, a czarne buty na szpilkach kobiecości.
-Ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się, kiedy otworzyłam mu drzwi.
-Dzięki. - wzięłam torebkę i wyszliśmy.
-Dlaczego się wyprowadziłaś? - zapytał gdy ruszyliśmy autem.
-Nie wiem, czy powinieneś wiedzieć. - uśmiechnęłam się lekko. - Dowiedziałam się o ciąży, a twojej twarzy nie mogłam znieść. - kiedy to powiedziałam Krystian lekko przygasł... Ale przecież mieliśmy sobie wszystko wyjaśnić.
-Nie powiedziałaś mi o ciąży... - nie wiem czy to było pytanie, czy stwierdzenie.
-Nie chciałam dziecka... Ty miałeś swoją panienkę, później ciebie nienawidziłam, następnie się bałam straty Dyzia.
-Nienawidziłaś?
-Tak. - wzięłam głęboki wdech. -Nadal nienawidzę. Przez ciebie chciałam dokonać abor... - nie przechodzi mi to słowo przez gardło. - Aborcji.... Gdyby nie miła kobieta, byłabym sama... Sama z tym wszystkim.
-Nie musisz być sama z Dezym...
-Nie jestem... Mam Rafała.
-To... Coś poważnego?
-Tak. -jego szczęka zacisnęła się. - Bezgraniczna przyjaźń.
-A... Facet?
-Nie chcę się w to bawić. Mam dobrą pracę i mało problemów... Po co mi to rozwalać?
-Ja...
-A ty? Dlaczego nie jesteś ze swoją dziewczyną?
-Zjebałem... Spłodziłem jej dziecko, nie chciała mnie znać, co raczej się nie zmieniło... Ale ze mną rozmawia... Po 10 miesiącach nie całych. - przeszedł mnie dreszcz.
-Wiesz, że nie chodziło mi o mnie....
-Tamta. To jebana suka... Omamiła mnie... Rozjebała związek... Zwiała z domu, z plikiem dolarów i drogich obrazów...
-Złapałeś ją?
-Nie potrzebuje tego hajsu.
-No tak... Czego ty nie masz... - powiedziałam ironicznie.
-... Ciebie... I to mnie boli. Bo wiem, że ty mnie już nie kochasz...
CZYTASZ
To tylko seks... (+18) {1.Część} [ZAKOŃCZONE]
Roman d'amourCo się stanie jeżeli romantyczka z charakterem diablicy zakocha się w dupku? Co wyjdzie jak połączy się dwie osoby o okropnym ego? Czy te dusze mają szansę być całością?