Nastał poniedziałek, który okazał się być naprawdę gorący. Słońce prażyło już od samego rana i musiałam założyć coś luźnego i lekkiego, aby się nie ugotować. Postawiłam na białe szorty i krótki, biały top w serduszka. Uwielbiałam ten zestaw, bo czułam się w nim bardzo dobrze. Za to jeszcze top ukazywał mój wysportowany brzuch, nad którym pracowałam miesiącami z pomocami filmików od różnych kobiet, które były niezłe w pokazywaniu ćwiczeń i w ogóle w całym sporcie. Zazdrościłam tym dziewczynom i trudno było na początku sobie z nimi poradzić, ale jeśli robiłam to codziennie to przyzwyczaiłam się do ćwiczeń. Teraz byłam zadowolona z siebie, że wytrwałam i w końcu zmotywowałam się.
Po zawiązaniu włosów w kucyka, wyszłam ze swojego pokoju i poszłam do pokoju mojego brata, który był obok mnie. Zapukałam w drzwi, ale nikt nie odpowiedział po drugiej stronie. Powoli chwyciłam klamkę i drzwi się otworzyły. Włożyłam głowę do środka i rozejrzałam się po pokoju.
- Alex? - spytałam, ale odpowiedziała mi cisza. Otworzyłam szerzej drzwi i weszłam do pomieszczenia.
Pokój Alexa był prosty i po ścianach było już widać, że to pokój chłopaka, bo poprzyklejane były plakaty z samochodami lub piłkarzami jego ulubionej drużyny. Nie wierzyłam, że dwudziesto-jednolatek nadal bawi się w plakaty i w te sprawy. Wyglądało to jednak dobrze i ściany nie zostawały puste.
Weszłam głębiej do pokoju i zobaczyłam stertę ubrań na jego łóżku. Nadal nie dbał o porządek. Chyba musiałam zrobić mu rewizję w jego własnym pokoju. Podeszłam do okna balkonowego i wyjrzałam przez nie, odsuwając firankę. Uniosłam brew, kiedy zobaczyłam w ogrodzie paczkę Alexa. Zobaczyłam Sophie, Alexa, Charliego i Lucy grających w siatkówkę, a Vera i Jason leżeli na hamaku i rozmawiali. Byli razem?
- Jesteś podglądaczem?
Szybko zasłoniłam okno firanką i odwróciłam się do osoby, która wypowiedziała te słowa.
- Wcale nie podglądam - mruknęłam pod nosem, a moje serce biło sto razy szybciej.
Luis zaśmiał się i pokręcił głową rozbawiony.
- Przyszedłem po ciebie, ale nie zastałem cię w pokoju.
- Czego ode mnie chcesz? - Skrzyżowałam ręce i zaczęłam iść w jego stronę. Chciałam go wyminąć, aby wyjść z pomieszczenia, ale duża dłoń chwyciła mnie za rękę i zatrzymała w miejscu. Odwróciłam się do chłopaka i zmarszczyłam brwi.
- Dobrze by było, gdybyś podziękowała za tamto - szepnął, patrząc w moje oczy, ale jego wzrok po chwili niebezpiecznie zjechał na mój dekolt.
Fuknęłam i wyrwałam rękę z jego ścisku.
- Dziękuję - syknęłam i przestąpiłam próg pokoju Alexa, zbiegając po schodach. Zeszłam do tylnych drzwi, które prowadziły wprost do ogrodu i wyszłam na zewnątrz.
Zauważyłam idącą w moją stronę Verę, która pomachała mi z uśmiechem i podbiegła do mnie.
- Cześć, Audrey. - Przytuliła mnie i spojrzała na mnie. - Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? - Przewróciłam oczami i spojrzałam na dziewczynę, która była wprost zaskoczona moim pytaniem. - Wszystko jest w porządku - dodałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Alex wysłał mnie po piwo. Pójdziesz ze mną po nie?
- W środku znajdziesz Luisa, który z chęcią ci pomoże - odpowiedziałam z jadem w głosie i zostawiłam dziewczynę, podchodząc do hamaka, gdzie siedział Jason.
- Siemson, Wilson - przywitał mnie i wystawił mi dłoń, abym przybiła piątkę, ale pokręciłam głową.
- Po nazwisku to po pysku, kolego.
CZYTASZ
Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONE
RomanceJedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej. _____________________________ Audrey Wilson przylatuje z wizytą do swojego przyrodniego brata, aby zapomnieć o przeszłości i dręczących ją duchach. Poznaje tam Luisa Owena - przyjaciela Alexa...