W pośpiesznym tempie pakowałam rzeczy do fioletowej dużej walizki. Co dwie sekundy wycierałam łzy grzbietem dłoni spływające po policzkach. Pakowałam wszystko, co wpadało mi w ręce. Nie patrzyłam na to, czy była to ramka na zdjęcia, spódnica albo majtki. Nienawidziłam siebie. Nienawidziłam świata!
Weszłam do łazienki i zagarnęłam wszystkie kosmetyki i rzeczy toaletkowe do kosmetyczki.
- Kurwa! - zaklęłam, kiedy flakonik z perfumami rozbił się o kafelki podłogowe. Odłożyłam kosmetyczkę na bok i sprzątnęłam szybko szkło. Całe pomieszczenie wypełniło się wyśmienitą mieszanką róży i jaśminu. Nie miałam jednak czasu i ochoty, by zatracić się nimi na kilka chwil.
Kiedy wróciłam z kosmetyczką, wepchałam ją do walizki na sam wierzch i zapięłam ją. Patrzyłam na fioletowe pudło minutami, aż podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Deszcz lał, jakby wszystkie chmury się rozleciały, a od czasu do czasu na niebie w oddali pojawiała się jasna błyskawica. Pogoda nie była na moją korzyść; za niespełna godzinę miałam wylot, a przez burzę mogły zacząć się jakieś awarie czy opóźnienia. Miałam nadzieję, że tak nie będzie. Będę miała szczęście. Chciałabym powrócić do domu jak najszybciej.
Odeszłam od okna i przysiadłam na łóżku. Mój telefon został spakowany i wyciszony do walizki, a to dlatego, że Pan Idiota i Kłamca do mnie wydzwaniał. Nie chciałam patrzeć nawet na jego cholerne imię i nazwisko.
__________________________________________
Wysiedliśmy przed lotniskiem. Podeszłam do bagażnika, aby wziąć swoją walizkę. Alex pomógł mi z nią i zamknął bagażnik. Poprawiłam kaptur na swojej głowie i zaczęłam iść w stronę głównych drzwi. Mojemu zdziwieniu, kiedy otworzyłam drzwi, z kilka metrów dalej stała Sophie. Kiedy zauważyła nas, uśmiechnęła się i szła powolnym krokiem.
- A ona co tutaj robi? - szepnęłam, zerkając w bok na Alexa. Nic mi nie odpowiedział.
- Cześć, Audrey. - Podeszła dziewczyna i objęła mnie lekko. - Jak się czujesz?
Serio? Czy ona się właśnie zapytała o moje samopoczucie?
Uniosłam brew, a potem wzruszyłam lekceważąco ramionami.
- Na tyle dobrze, aby móc wyjechać z tego miasta.
Kolorwłosa skinęła niepewnie głową.
- Nie zostaniesz tutaj dłużej?
- Ani mi się śni - odpowiedziałam niemal natychmiast, aż byłam zaskoczona samą sobą. A co ja miałam powiedzieć? Zostanę mimo tego, że osoba, na której mi zależało, okłamywała mnie i bawiła się mną?
- Będziemy za tobą tęsknić - westchnęła i patrzyła smutno na mojego brata.
Własnie w tej samej chwili wyczytano mój lot. Spojrzałam szybko na zegarek wiszący na jednej ze ścian i odwróciłam się do Alexa.
- Muszę już iść, bo jeszcze samolot mi ucieknie.
Podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił. Ale to bardzo mocno. Jakbyśmy się widzieli już ostatni raz.
- Przepraszam cię tak bardzo mocno - westchnął, kiedy odkleił się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Byłam o krok od wylania ponownie łez. - Gdy tylko wylądujesz, odezwij się do mnie.
Pokiwałam tylko głową, kiedy skończył, a potem spojrzałam na Sophie, która miała trudny wyraz twarzy do zgryzienia. Jednak coś ją dręczyło.
- Bardzo cię polubiłam, Audrey, i cieszę się, że mogłam cię poznać w końcu. Może jeszcze kiedyś się spotkamy?
Zachichotałam lekko, a potem rozciągnęłam usta w delikatnym uśmiechu. Przytuliłam ją i odeszłam od nich w stronę drzwi, odwracając się jeszcze na chwilę i machając ręką.
Wracam do domu. Koniec z Luisem Owenem.
Już raz na zawsze.
________________________________________
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ :)
NOTATKA NA TEMAT DRUGIEJ CZĘŚCI I DALSZYCH OPOWIASTEK POJAWI SIĘ JUTRO.
CZYTASZ
Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONE
RomanceJedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej. _____________________________ Audrey Wilson przylatuje z wizytą do swojego przyrodniego brata, aby zapomnieć o przeszłości i dręczących ją duchach. Poznaje tam Luisa Owena - przyjaciela Alexa...