Rozdział 19

7.4K 239 13
                                    

Wpadłam jak najszybciej do łazienki i zakluczyłam ją. Usiadłam pod grzejnikiem na podłogę wyłożoną kafelkami i spojrzałam w stronę drzwi. Nikogo nie było w domu, drzwi zamknęłam, byłam bezpieczna. Nikt nie mógł akurat w tym momencie wparować do pomieszczenia. Podwinęłam rękaw swojego ulubionego swetra w paski lewej ręki, a z jej kieszeni wyjęłam srebrny przedmiot, który stał się od niedawna moim ulubieńcem. Obróciłam przedmiot kilka razy między palcami i przyłożyłam jedno małe ostrze do skóry. Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam je, kiedy wbiłam ostrze delikatnie w skórę na ręku i przesunęłam następnie o dwa centymetry. Wyczułam lekkie draśnięcie, niby porażenie prądem. Odsunęłam na moment żyletkę, ale po chwili znowu przysunęłam ją do skóry tylko tym razem zagłębiłam ostrze żyletki głębiej i mocniej. Pisnęłam teraz, a jedna łza opuściła moje oko, zlatując na policzek, a potem przesuwając się po nim na materiał swetra. Spojrzałam na zrobione ślady i dostrzegłam pierwsze strużki krwi. Na tym mi zależało najbardziej. Krew była czymś, co mnie wzmacniało. Ja tak niby sądziłam.

Kiedy jedna linia została napełniona krwią, zaczęłam wyrabiać sobie pod nią drugą taką samą. Nie płakałam już, ból szybko minął. Lubiłam robić to sobie. Ten zabieg uspokajał mnie szybciej od jakiegokolwiek jedzenia czy zabawy. To był lek na moje popieprzone życie, które się niszczyło z każdym dniem.

Opłukałam rękę z krwi i zaciągnęłam na nią z powrotem rękaw. Podniosłam się z podłogi, mając nadal w dłoni zużytą żyletkę, która była moją najlepszą przyjaciółką, siostrą oraz kumpelą. Schowałam ją do kieszeni, dziękując jej za towarzystwo.

Otworzyłam nagle oczy, a moje ciało podniosło się w momentalnym tempie do siadu. Oddychałam szybko i nerwowo. Co to było? Co miał znaczyć ten sen? Schowałam twarz w swoich dłoniach i zamknęłam oczy, próbując się uspokoić.

 - Co się dzieje? Wszystko w porządku, Audrey?

Opuściłam dłonie i spojrzałam w bok. Obok mnie siedział Luis, który bacznie mi się przyglądał. Położył swoją dłoń na moim ramieniu i zaczął je kojąco głaskać. Na chwilę o wszystkim zapomniałam.

 - Miałam tylko zły sen. - Pokręciłam głową. - Jest okej.

Opadłam z powrotem głową na poduszkę i zamknęłam oczy. Dlaczego przeszłość do mnie wróciła we śnie? Czy ponowna, niepotrzebna jak dla mnie terapia nic nie pomagała?

 - Co ci się śniło?

 - Nie chcę o tym mówić - mruknęłam i otworzyłam jedno oko, spoglądając na mężczyznę.

Luis uśmiechnął się, na co moje serce zabiło. Nie wiedziałam, co robiłam w tamtym momencie, może to przez ten sen, ale przyciągnęłam go do pocałunku, łapiąc go gwałtownie za kark i ciągnąc w swoją stronę. Był zaskoczony, ale potem oddał się. Mruknęłam w jego usta, a następnie oderwałam się od nich z mlaśnięciem. To było cudowne.

 - Która godzina? - Odsunęłam się i chwyciłam swój telefon ze stolika nocnego.

 - To...

 - Boże - jęknęłam na cały pokój, patrząc na pierdolony ekran telefonu. - Jak mogliśmy tak długo spać?!

 - Jest dopiero szósta nad ranem. - Luis złapał mój telefon i położył z powrotem na szafkę. - Jeszcze mamy sporo czasu, kochanie.

Kiedy mnie pocałował, przypomniałam sobie minioną noc. Przespałam się z Luisem Owenem! Przespałam się z mężczyzną, którego nienawidziłam, ze swoim szefem, bratem Sophie, przyjacielem Alexa i synem swojego lekarza! To nie było snem, chociaż bardzo bym chciała. Kiedy oderwałam się od jego ust, a on przeniósł się na moją szyję, spojrzałam w dół. Miałam na sobie tylko bieliznę. Cieszyłam się chociaż, że nie byłam naga pod kołdrą. Musiałam się ubrać po naszym stosunku.

 - Wiem, co sobie myślisz - zaczął Luis przy mojej skórze - ale wiem też, że podobało ci się to jak cię rżnąłem w nocy.

Zarumieniłam się szybko, a moje tętno przyspieszyło. Przyssał się do szyji i jęknęłam, przymykając oczy z bólu, ale i też z błogiej rozkoszy. Powinnam dawno się ubrać i spieprzać z jego mieszkania. Diabeł wcielony.

 - Możemy to teraz po...

 - Luis! - przerwałam mu gwałtownie i spojrzałam na jego twarz, kiedy ją uniósł na wysokości mojej. Był przepięknym Bogiem z rana. - Ja powinnam się zbierać do domu. Alex mnie zabije, jeśli zauważy moją nieobecność nad ranem.

 - Co mu powiedziałaś? - Przypatrywał się mi, a jego dłoń znalazła się niebezpiecznie nad moimi pośladkami.

 - Powiedziałam, że idę razem z Emily. Nie mogłam przecież powiedzieć, że do ciebie.

 - Jestem jego najlepszym przyjacielem. - Przechylił głowę na bok, a jedną dłoń już jego poczułam na prawym pośladku. - Ładnie tak okłamywać swojego brata?

Pisnęłam, bo zabolało mnie jego uderzenie. Będę miała spory ślad, pomyślałam, pożałuje tego.

 - Twój tyłek jest jędrny i soczysty - uśmiechnął się chytrze i pomasował obolałe miejsce. - Pamiętasz, jak w nocy go gryzłem i lizałem.

Doprowadzał mnie do szału. Nie lubiłam jego szczerości. Wysysała ze mnie wszystkie moje wady.

 - Na pewno chcesz to jeszcze raz powtórzyć. Pokazać ci ślady i ukąszenia, które są moją pracą?

Chwyciłam go gwałtownie za podbródek i przybliżyłam jego twarz bliżej do swojej. Zmrużyłam oczy, patrząc w jego niebieski odcień.

 - Powiedziałeś, że nie upijesz mnie i nie zaciągniesz do łóżka.

 - Żałujesz? - Uniósł brew, poruszając głową, przez co puściłam jego podbródek. - Żałujesz?!

 - Nie odpowiem ci na to pytanie - syknęłam i skopałam z siebie kołdrę, stając na równe nogi. - A teraz wybacz, ale wracam do domu.

Nie dane było mi się nawet schylić po rozrzucone ubrania na dywanie, ponieważ ten jebany człowiek chwycił mnie ostro za ramię i pociągnął na łóżko.

 - Nie będziesz krzyczała w tym domu, jasne? - Stał przede mną, kładąc dłonie na moich udach. - Krzyczeć możesz jedynie, jak będę cię pieprzył, ale nie na mnie.

Przełknęłam głośno ślinę. Chyba zaczynałam się go bać. Czy teraz przyszedł ten moment, gdzie mnie zgwałci, poda środek nasenny i wywiezie do lasu? Mogłam się już na to przygotować?

Nie opierałam się, kiedy zaczął znowu mnie całować. Chłonął całe moje usta, jakby bał się odrzucenia. Wpychał w moje usta język, a ja w końcu musiałam je rozchylić dla niego. Chwycił w kolanie moją nogę i zgiął ją, rozszerzając jednocześnie. Zsunął twarz na mój dekolt i złapał zębami moje ramiączko od stanika. Już w pewnej chwili myślałam, że je przebije i rozerwie, ale tak się nie stało. Zobaczyłam w jego oczach zdziwienie, ale sama siebie również zaskoczyłam, kiedy sięgnęłam palcami za siebie i odpięłam stanik, rzucając go na Luisa. Mężczyzna roześmiał się i zrzucił go za siebie, patrząc na moje piersi czarnymi oczami.

 - Sama się dla mnie rozbierasz. Cieszę się, że jesteś grzeczną i posłuszną dziewczynką.

Zassał się do mojego jednego sutka żarliwie i drapieżnie. Włożyłam palce w jego włosy, ciągnąc za nie i pozwalając mu, aby mnie spełniał. Moja kobiecość krzyczała, była cała gorąca i mokra. Czekała tylko na spotkanie z Luisem.

 - Proszę, Luis.

 - O co prosisz, kochanie? - sapnął z moim sutkiem w ustach.

 - Pieprz mnie mocno, szybko i na każdy sposób.

Szybko odsunął twarz od mojej piersi i pociągnął w dół swoje bokserki. Wypuściłam powietrze, badając jego ciało i oceniając w myślach każdy jego skrawek. Mruknęłam, kiedy złapał mnie za uda i rozszerzył je, zbliżając się do mnie niebezpiecznie. Złapałam się za prawą pierś nieumyślnie, ale właśnie chciałam tym bardziej go jeszcze podsycić.

 - Owen, do cholery! Jesteś w tym domu?!

Te słowa należały do Sophie.

Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz