- Uważaj jak jeździsz, pokrako!
- Nie wiem jak w "Twoim" dużym mieście jeżdżą, ale jesteśmy w Melbourne i nie słyszałam o tym, aby zapierdalać siedemdziesiąt na godzinę na parkingu. U nas tego jeszcze nie wynaleźli.
Zdziwiony moimi słowami blondyn...
Budzę się strasznie niewyspana i pierwszą moją czynnością, jaką wykonuję, jest sprawdzenie godziny. Świetnie. Znowu spałam z kilka marnych godzin przez rysowanie szkicu. Gdy próbuje się podnieść do pozycji siedzącej, zauważyłam pod sobą rozwalone ołówki. Ah, już wiem dlaczego miałam uczucie jakbym spała na igłach! Grafit mi sie przecież w dupe wbijał! Zatem pora powrócić do pięknej tabeli "wzlotów i upadków Lucker". Przeznaczenie: 2 Lucker: 1 Pięknie zaczyna sie ten dzień, prawda? Ironia. Niechętnie podnoszę się z łóżka i kieruję się do małej, prywatnej łazienki, gdzie wykonuję rutynowe czynności. Wiecie co, może to zabrzmi dziwnie ale cieszę się, że rodzice chcieli by każde dziecko miało "prywatność" i każdy posiada swoją łazienkę oraz garderobę. Mam wtedy pewność, że żaden plastik (mowa tu o Megan) albo śpioch (Tyler), nie wejdą do łazienki i nie zajmą kilku godzin. Dziękuję wam za to!!! Zakładam na siebie czarne spodnie dresowe, czarny top na ramiączkach oraz szarą, za dużą bluzę. Należy ona do Tylera, ale on zły nie będzie, na pewno. Zdecydowałam się na pozostawieniu swojej twarzy w wersji naturalnej, bo hej, kto idzie biegać z warstwą tynku na twarzy? Tylko Megan. Schodzę na dół i kieruje się do kuchni. Teren czysty, można zjeść spokojnie śniadanie. Molly, nasza ukochana gosposia, którą traktuję jak swoją babcię, codziennie przychodzi do nas z samego rana. Według mnie powinna mieć czas dla rodziny, tymbardziej że ma męża, pana Stevena, który jest wiecznym sklerotykiem i jak zapomni gdzie położył okularyz to wydzwania do Molly i się pyta. Ostatnio jak nie mógł znaleźć okularów, a gosposia nie wzięła ze sobą telefonu, to na swoim motorowerze przejechał całe miasto, po to aby sie spytać gdzie są okulary! Ślepy i zapominalski, ale cud cudem, że sie nie zabił albo nie wpadł tym dwukołowcem, który może wyciągnąć dwadzieścia na godzinę, pod jakieś auto lub... na słup. A co do okularów: miał je na głowie. Otwieram lodówkę i mam dylemat. Co tu zjeść? Jak zjem, cytując Megan "płatki z dużą ilością cukru i tłuste mleko", to boczki same sie ulokują. Decyduję się na małą czarną bez cukru oraz owsiankę. Po zjedzonym posiłku myję naczynia, biorę słuchawki i idę biegać przez park. Tak tylko uściślając: nie biegam dlatego,bże Meg nazywa mnie grubą, tylko dlatego, że biegając zapominam o głupich sytuacjach. Próbuję podziwiać naturę... albo rozkopane ulice. Tak było w tym przypadku. Cała moja "trasa", którą miałam biegać była rozebrana i zablokowana. Czyli muszę biegać przez polanę.
— Niech to szlag! — krzyczę i cofam się, by biegać przez polanę przy okazji nie nadeptując na niespodzianki.
Na myśli tu mam kupy, jakieś jeże. Ale przecież zawsze coś. Można wrócić spoconym, a szczęśliwym, a też spoconym i z kupą!!! Jestem w trakcie pokonywania trzeciej polany, gdy czuje że w coś uderzam i się wywalam na tyłek. Tak, gdy ma sie słuchawki na uszach, bardzo możliwe jest wpadnięcie na drzewo. Ale chwila. Od kiedy drzewo ma nogi, a zamiast liści jest bujna blond czupryna?? Może jakieś nowe gatunki wymyślono? Nie, to tylko jakiś pajac, który biegając nie zauważył mnie. Przypadek? Nie,to tylko pajac. Próbuje sie podnieść z ziemi, czując już trawę na nogach, gdy przed sobą widzę rękę. Patrzę wyżej i widzę minę rozbawionego blondyna z kolczykiem w wardze i z głupim uśmieszkiem. "Zaraz mu zmarzę ten uśmiech z mordy" myślę.
— Nie jestem trędowata, poradzę sobie — mówię, podnosząc się z ziemi, otrzepując się przy okazji.
— To dobrze, bo dzień dobroci dla zwierząt i blondynek się skończył. — ówi oblizując warge.
Chwila chwila! Czemu on sie patrzy na mój biust? Podnoszę koszulkę bardziej by zasłoniła stanik sportowy i patrzę sie na nieznajomego krzywo. A to chuj.
— Ty lepiej popraw swoją czuprynę, a nie patrzysz się na miejsce, gdzie nie powinnieneś. Jak chcesz popatrzeć sobie na góry, to obejrz sobie Natural Channel albo Red Tube, blondyneczko! — uśmiecham się niewinnie i odchodzę od niego zadowolona.
— Pajac! — prycham.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.