T R Z Y

1.2K 92 89
                                    

Następnego ranka po zjedzeniu śniadania udałam się na różne zajęcia. To samo czyniłam przez cały tydzień, ponieważ miałam harmonogram przepełniony różnymi spotkaniami z biznesmenami i lekcjami języków, bądź gry na instrumentach.

Wreszcie miałam dzień wolnego. Najodpowiedniejsze zajęcie na ten czas, według mnie było zaplanowanie  nadchodzącego pogrzebu, który miał odbyć się za cztery dni.

Weszłam do mojego biura. Usiadłam na krześle. Obok mnie stanęła Marie. Wyjęła jakieś papiery oraz pióro do pisania. Zapewne miała zamiar zanotować, co koniecznie musimy przygotować.

- Panienko, jak ma wyglądać cała ceremonia? - spytała.

- Więc zacznijmy od początku. Posiadłość udekoruj w kolory czerni i granatu z ewentualnym dodatkiem bieli. Wszystko musi idealnie pasować i tworzyć pewien nastrój. Stół oraz dania przygotuj na około 150-200 osób, ponieważ większość osób zabierze ze sobą osobę towarzyszącą bądź służbę. Trumny ze zwłokami pogrzebie Undertaker, jednakże nie będzie żadnej przemowy duchownych. Uważam, że kościół to nonsens i nie mam powodu, aby ich tu zapraszać, żeby opowiadali niestworzone historie o ludziach, których nawet na oczy nie widzieli. Wracając do tematu posiłku. Dania mają być różnorodne, aby nikt nie narzekał, że za czymś nie przepada. Ma być coś dla każdego. Rozumiemy się? - Marie pokiwała głową skrupulatnie notując wszystko, co mówię. - Całość zaczyna się o dwunastej. Wszystko jasne? - spytałam.

- Tak Panienko. - odpowiedziała.

- To już wszystko.

- Dobrze...zajmę się wszystkim. Pogrzeb będzie wyglądał tak, jak Panienka sobie tego zażyczyła.

- Oczywiście, że tak będzie. A teraz daj mi trochę wolnej przestrzeni.

- Tak oczywiście, Panienko. - powiedziała i zebrała papiery, na których zapisała wszystko, co powoedziałam. Słowo w słowo.

*Ciel*

Siedziałem w swoim gabinecie i właśnie wypełniałem papiery dla Królowej. Musiałem uporać się z tym jak najszybciej, żeby za kilka dni mieć czas na wyjazd na pogrzeb rodziny Richtie. Jak było napisane w liście, zginęli wszyscy za wyjątkiem [Imię]. Ciekawe...

Podczas rozmowy z Undertakerem, którą odbyłem jakiś czas temu dowiedziałem się, że ta dziewczyna, którą minąłem w drzwiach, to ona oraz, że shinigami również przybędzie na ceremonię.

Całość miała odbyć się z noclegiem, dlatego wiedziałem, że Sebastian będzie musiał zapakować dla mnie jakieś potrzebne rzeczy. Będziemy musieli wyruszy już jutro, ponieważ podróż trwa dosyć długo.

Słyszałem również od Undertakera, że ma podejrzenia, iż kamerdynerka [Imię] jest demonem. Cóż...będę musiał się upewnić co do tego. Jednak wtedy, gdy się mijaliśmy miałem dosyć dziwne przeczucie, że to demon. Z drugiej strony nie widziałem u Panienki Richtie żadnej pieczęci, która symbolizowałaby ów kontrakt. Możliwe, że bardzo dobrze ją ukryła, lub to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem. Okaże się na przyjęciu.

Zawołałem Sebastiana do siebie. Musiałem przedyskutować z nim kilka kwesti dotyczących jutrzejszego wyjazdu.

- Sebastianie, czy wszystko gotowe na jutrzejszy wyjazd? - zapytałem mimo, iż byłem przekonany, że wszystko było  idealnie przygotowane.

- Oczywiście, Paniczu. - odpowiedział.

- Dobrze, jutro wyjeżdżamy o godzinie dziewiętnastej, tak?

- Tak, a na miejscu będziemi następnego dnia o godzinie piętnastej.

- Idealnie...a zapomniałbym, Sebastianie.

- Co się stało Paniczu?

- Przygotuj mi Earl Grey.

- Oczywiście, Paniczu. - odpowiedział i wyszedł z pomieszczenia, żeby zaparzyć herbatę.

Wstałem z krzesła o udałem się w stronę okna. Otworzyłem je i zacząłem przez nie wyglądać. Było niemiłosiernie ciepło tego dnia. Na niebie nie było żadnych chmur. Zastanawiałem się, czy powiedzieć na pogrzebie rodziny Richtie [Imię] o tym, co działo się pomiędzy mną, a jej rodzicamy? Ona tak na prawdę ich nie znała. Kłamali jek w żywe oczy, a ja o wszystkim wiedziałem i nie mogłem nic zrobić. Jej rodzice znali mój sekret, a ja znałem ich, jednak to oni mieli przewagę. Nie ważne, co by się stało wina spadłaby na mnie. Nie mogłem nic zrobić, zniszczyć ich planów bez umierania samemu. Jednak na szczęście coś się stało i obydwoje nie żyją. Teraz [Imię] była wolna. Nie musiała się niczego bać. Chociaż i tak nie bała się niczego, ponieważ jej rodzice nie zrobili tego, co planowali.

Sebastian przyniósł mi mój napój o wyszedł zająć się porządkami. Zacząłem sączyć ciepły napar. Poczułem, że robię się senny. Kiedy skończyłem pić herbatę Sebastian udał się ze mną do łazienki. Jak co dzień mnie umył, przebrał. Robił to nie dlatego, że sam nie potrafiłem. Po prostu byłem do tego najzwyczajniej w świecie przyzwyczajony. Ubrał mi koszulę nocną. Ja położyłem się do swojego łóżka. Zdjąłem z dłoni pierścień i odłożyłem na małą, ciemną szafeczkę stojącą obok mojego łóżka. Sebastian podciągnął moją kołdrę do góry i wyszedł z pomieszczenia, jednak uprzednio zostawił świecznik, którego świece płonęły. Rzucało to lekkie światło na mój pokój. W końcu wszystkie okna zasłonięte były masywnymi zasłonami. Przypomniało mi się, że nie zdjąłem przepaski z oka. Odwiązałem jej węzeł z tyłu głowy i położyłem obok mojego pierścienia. Teraz pieczęć mojego kontraktu była odsłonięta.

Zamknąłem oczy i spróbowałem usnąć, jednak mimo wielu prób nie byłem w stanie. Przerzucałem się z boku na bok. Teraz nie byłem w ogóle senny. Zacząłem wpatrywać się w losowy punkt na suficie, którego koloru nie było widać, gdyż blask świec nie sięgał do niego.

Przez niewielką szparę w zasłonach nagle wbiło się do pomieszczenia światło księżyca. Delikatnie rozświetliło pomieszczenie jeszcze bardziej odciągając mnie od snu. Podniosłem się i obróciłem w kierunku świec. Zdmuchnąłem płonień, który wydniał na ich czubku i ułożyłem się wygodnie. Stwierdziłem, że jutro czeka mnie ciężki dzień i powinienem się wyspać. W końcu nie tak często jeździ się na pogrzeby rodziny szlacheckiej, która zdradzała własną córkę.

Po dziś dzień zastanawiam się czenu liczyli, że pomogę im dokonać czegoś tak okrutnego? Nie żebym nigdy nie uczynił niczego złego, bo zrobiłem to tyle razy. Jednak chodziło o to, że [Imię] nie zrobiła mi nic złego, więc nie chciałem sprawiać, żeby cierpiała. Po prostu nie zasługiwała na to i tyle.

Podciągnąłem kołdrę aż po samą szyję i po pewnym czasie najzwyczajniej usnąłem.

~~~~~~~~~
I kolejny. Jakoś tak mam fazę na nocne pisanie. Dobra, ja lecę spać, dobranoc^^

Droga Pod Wiatr || Ciel x Reader [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz