*Reader*
Nadszedł wreszcie czwartek. Siedziałam właśnie w powozie będąc w drodze do posiadłości Arabelli, w której miał odbyć się bal. Znudzona opierałam się o ścianę powozu wyglądając przez okno, za którym widok wcale nie był taki ciekawy. Mijałyśmy pola, rolników zbierających swoje plony, po to, aby je sprzedać, żeby mieć za co żyć. Żadnych ciekawych budynków, ani posiadłości innych szlachciców. Znudzona tym postanowiłam pójsć spać z nadzieją, że droga minie mi szybciej.
W trakcie drogi kilkakrotnie budziłam się, wyglądałam za okno i szłam dalej spać.
Po pewnym czasie obudziłam się, a konkretnie obudziło mnie zatrzymywanie się pojazdu. Marie otworzyła drzwi i pomogła wysiąść. Moim oczom ukazała się dosyć sporych rozmiarów posiadłość, wykonana z kamienia o szarym kolorze. Przed posiadłością było też sporo innych powozów, ale widziałam też osoby, które, tak jak ja dopiero co przybyły.
Zaczęłam kierować się ku wejściu do posiadłości, przy którym stała Arabella witająca, dopiero co przybyłych gości. Wyglądała olśniewająco. Delikatnie pofalowane, brązowe włosy opadały jej na ramiona. Miała czerwoną sukienkę bez ramiączek, którą delikatnie trymała, unosząc lekko do góry, aby nie opadała na ziemię. Sukienka posiadała w pasie srebrny łańcuszek. Dodatkowo miała kolczyki oraz naszyjnik, które tak samo, jak tamten łańcuszek były srebrne. Wyglądała po prostu świetnie. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko.
- Witaj Arabello. Dawno się nie widziałyśmy. - powiedziałam, gdy podeszłam do niej. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Byłam szczęśliwa, że mogłam wreszcie się z nią spotkać.
- Witaj [Imię]. Cieszę się, że skorzystałaś z mojego zaproszenia. - odpowiedziała mi i objęła mnie. Oddałam uścisk, po czym odsunęłyśmy się od siebie.
- Jakże bym śmiała odmówić? - rzekłam, po czym obie zaśmiałyśmy się.
- Cóż...Ja muszę tu jeszczę chwilkę postać i powitać gości, ale ty idź już do środka. Od razu na wejściu zobaczysz ludzi. Także nie musisz nigdzie szukać. Ja później do ciebie dołączę i opowiesz mi, co u ciebie słychać, w porządku?
- Tak, jasne. Do później. - odparłam i uśmiechnęłam się na pożegnanie. Weszłam do środka, a za mną szła Marie.
Moim oczom ukazała się spora ilość osób, które kojarzyłam, ponieważ spotkałam ich na niejednym balu. Każdy poubierany był we wspaniałe kreacje, ale moja [ta kreacja z poprzedniego rozdziału] też wyglądała bardzo dobrze.
Odwróciłam się w stronę Marie.
- Marie, możesz mnie teraz zostawić? Idź i pobaw się, a ja się sama zajmę sobą. - powiedziałam. Po prostu chciałam na spokojnie porozmawiać z innymi i tak dalej. Bez Marie.
- Tak Panienko. - odpowiedziała i odeszła. Do mnie zaś podszedł lokaj trzymający w dłoni tacę, na której stały kielichy do wina, prawdopodobnie napełnione właśnie nim. Sięgnęłam po jeden i wzięłam niewielki łyk.
Skierowałam się pod ścianę i oparłam się plecami o nią. Popijałam sobie w spokoju wino, słuchając grającej w tle orkiestry i przyglądając się poczynaniom innych ludzi.
Zobaczyłam, że w moim kierunku zmierzała Arabella. Zauważyła, że trzymałam w dłoni, pusty już kielich po winie. Wzięła z tacy dwa i ppdeszła do mnie wręczając mi jeden, a pusty zabierając i odstawiając kelnerowi na tacę.
- Czemu tak samotnie stoisz? - spytała.
- A czemu nie? W sumie, i tak nie mam nic konkretnego do zrobienia, więc zwyczajnie zdecydowałam się na odpoczynek. - odparłam. - A tak w ogóle, to wszyscy goście już przybyli? - dodałam.
- Zdaje mi się, że tak. W sumie, to nie wiem. Najwyżej będą dobijali się do drzwi. - rzekła śmiejąc się. - A teraz powiedz mi, gdzie zgubiłaś lokaja?
- Kazałam Marie odejść. Po prostu nie chcę czuć presji. Mam chęć zwyczajnie się zabawić. Nic więcej. - wytłumaczyłam jej.
- To dlatego pijesz już drugi kieliszek wina? - spytała uśmiechając się zadziornie (kurde nw czy tak mogę wgl napisać, bo czy zadziornie to dobre określenie wgl. Dobra nw, chyba wiecie, o co chodzi XD).
- Tak, dokładnie - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Cóż, no to powodzenia w zabawie. Ja teraz pójdę, po mam kilka spraw biznesowych do niektórych gości. Jednak jeszcze musimy porozmawiać. - powiedziała.
- Jasne, spokojnie. Porozmawiamy jeszcze później. - odparłam, a ona pożegnała się jeszcze raz i odeszła zostawiając mnie samą.
Zapowiadał się długi wieczór...
~~~~~~~~~
Dobra, kolejny rozdział. W kolejnym będzie już Ciel. Tak w ogóle, to następny w czwartek. Do kolejnego^^ (Mam 666 słów XD)
CZYTASZ
Droga Pod Wiatr || Ciel x Reader [ZAWIESZONE]
Fanfiction- Nie powinnaś płakać. Nie warto marnować sił na takich ludzi Panienko... - powiedział Hrabia, próbując mnie chyba pocieszyć. - Jak możesz tak mówić Hrabio? Przecież to moja rodzina - ludzie, którzy mnie kochali! - odpowiedziałam lekko podirytowana...