Rozdział 2

347 26 5
                                    

* Kolejnego dnia*

Obudziłam się dalej myśląc o wczorajszym wydarzeniu. Mieszkałam w domku jednorodzinnym. Miałam swój pokój razem z moim, bratem na pierwszym piętrze co oznaczało, to że musiałam dzielić z nim łazienkę. Nasi rodzice zajęli całe poddasze robiąc, z niego swoją sypialnię, łazienkę, oraz małe biuro. Mieli swoją własną firmę architektoniczną, i wiele razy przynosili swoją pracę do domu. Prowadzili firmę wspólnie, bo obydwoje byli architektami. W ostatnich dniach prawie, w ogóle ich nie widziałam, byli zbyt zajęci wprowadzaniem poprawek dotyczących nowej fili, którą otwierają w Szkocji. Byli szczęśliwi, że mogą po 7 latach istniejącej firmy, otworzyć filię i to w innym kraju. Wstałam z łóżka idąc prosto do łazienki, tak się składa, że mój brat mający drzwi na przeciwko mnie, także postanowił iść w tym samym momencie do toalety. W naszym domu codziennie odbywały się, zwłaszcza rano walki o łazienkę, popchnęłam brata na ścianę biegnąc jako pierwsza do łazienki.

- Ruda małpa! - krzyknął do mnie brat, za powłoki drzwi.

Naturalnie miałam rude włosy. Czasami je uwielbiałam, a czasami nienawidziłam. Po mimo rudych włosów nie miałam piegów, tak samo jak moje włosy na ciele były ciemne. Czasami z powodu moich włosów byłam przezywana, co sprawiało mi przykrość w dzieciństwie, teraz miałam to gdzieś. Kolor moich włosów był dość jasny, przez co wiele osób myślało zwłaszcza teraz w liceum, że są farbowane. Nie byłam, także wysoka chyba, że dla kogoś 165 to olbrzym. Tak jak każda kobieta miałam swoje wady, uważałam że mam zbyt grube uda, oraz mój brzuch nie był tak płaski jak bym chciała, aby był.

Ale za to miałam długie rzęsy oraz zielone oczy, które uważałam że są ładne.

Po zrobieniu siusiu umyciu rąk, buzi, zębów, uczesałam włosy w kitkę i wyszłam z łazienki, pokazując dla swojego brata język. Zeszłam do kuchni. Moich rodziców jak zwykle nie było w domu, jak już mówiłam praca. Teraz, gdy ja i mój brat byliśmy starsi i nie potrzebowaliśmy, tyle uwagi nasi rodzice pracowali więcej. Kochali swoją pracę, a to jest najważniejsze robić to co się kocha. Nasz dom nie był duży, oraz nie wyglądam jak dom dwóch architektów, mających firmę. Nasz dom był wygodny oraz ciepły, a to druga zasada do szczęścia.

- Znowu ich nie ma ?- zapytał się mnie ten mały gałgan.

- A widzisz ich gdzieś ?- odpowiedziałam pytaniem.

- Pracują nawet w niedzielę - mój brat narzekał. Miał rację czasami brakowało mi ich w domu, lecz już się do tego przyzwyczaiłam.

- Idziesz dzisiaj do Belli ?- zadał mi kolejne pytanie.

- Zacznij interesować się własnym życie - odpowiedziałam chamsko. Wróciłam do swojego pokoju, tylko po to aby się ubrać i umalować.

* Kolejny dzień*

Podjechałam pod szkołę samochodem. 18 stycznia miałam swoje osiemnaste urodziny. Parę miesięcy później zdałam prawo jazdy, i dzięki temu od niecałych, 2 miesięcy jeżdżę samochodem do szkoły. Po mimo, że umiem jeździć moja przyjaciółka i tak boi się ze mną jeździć. Zaparkowałam w wolnym, miejscu na parkingu przed naszym Liceum.

- Słyszałaś ?- od razu podbiegła do mnie Bella.

- O czym ?- odpowiedziałam pytaniem, podczas zamykania samochodu.

- Nie żyje jeden z uczniów naszego liceum, ktoś go zamordował w sobotę - mówiła, nagle zrobiło mi się słabo, więc szybko oparłam się o drzwi samochodu.

- Wszystko w porządku ?- zapytała się przestraszona przyjaciółką. Jedynie przytaknęłam głową. Była to uczeń naszego Liceum. Skazałam go na śmierć nie pomagając jemu, do moich oczu napłynęły łzy.

Watch Out ~ N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz