Jestem zmęczona, a wręcz wykończona. Ciągłe dyżury w szpitalu, niekończące się przypadki ludzkiej głupoty, która wymaga naszej interwencji. Nieustająca walka ze śmiercią. Myślałam, że nie uda mi się dociągnąć do urlopu, a jednak jakimś cudem jeszcze żyję.
Pierwszy leniwy poranek od dłuższego czasu. Zero pracy, zero obowiązków, zero pośpiechu, leżę wygodnie na łóżku, cały czas przytulona do boku swojego chłopaka. Jego ręka delikatnie oplata mnie w talii, dając poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Jest idealnie. Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie.
Jednak po chwili wpadam na genialny pomysł. Może wstanę teraz i tym razem to ja przygotuję nam śniadanie? Zawsze zajmował się tym Chanyeol, ale z racji swojego wolnego nachodzi mnie ogromna ochota na sprawienie mu niespodzianki. Spoglądam na zegarek wiszący na ścianie.
Jest 10:00.
Jeśli wstanę teraz to może nawet uda mi się zdążyć zanim obudzi się. Powoli wyplątuję się z jego objęć, zsuwam z łóżka i po drodze łapiąc miękkie kapcie z puchatym szlafrokiem, udaję się do kuchni.
Na co mógłby mieć ochotę? Naleśniki to oklepany pomysł, a zwykłe kanapki są zbyt zwykłe jak na ten niezwykły poranek. W końcu stawiam na przygotowanie jajecznicy, takiej jaką często robił mój tata, gdy byłam mniejsza. Wyciągam z lodówki jajka, szczypiorek, bekon i masło. Ponoć usmażona na maśle jest zdrowsza i ma ładniejszy, bardziej żółciutki kolor. Zrobimy, zobaczymy.
Smaruję patelnie masłem, następnie wrzucam skrojony szczypiorek i bekon. Zapach już jest cudny. Po chwili wbijam jajka i mieszam żeby nie przypalić śniadania. Kilkanaście sekund potem słyszę za sobą kroki, a potem czuję ręce chłopaka oplatające mnie w talii i jego usta muskające moją szyję.
- A cóż to się stało, że księżniczka wstała i robi nam jedzenie? - wymruczał mi do ucha.
- Księżniczka chciała zrobić księciu niespodziankę. - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Książę jest z tego powodu bardzo zadowolony. - w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek mojego telefonu - Idź odebrać, skończę tą jajecznicę.
- Dzięki, tylko nie zjedz mi całej. - puściłam mu oczko, po czym pobiegłam do sąsiedniego pomieszczenia po urządzenie - Tak słucham, z tej strony doktor Y/S. - wydyszałam do słuchawki - Tak... tak... oczywiście... hmm... dobrze... oczywiście... postaram się przyjechać jak najszybciej. - mogłam tylko potakiwać.
- Co od ciebie chcieli? - Chanyeol wsadził głowę przez drzwi do mojego gabinetu.
- Nagły przypadek. Ponoć natychmiast potrzebują chirurga, bo na dłuższą metę pacjent nie pociągnie. Za trzy, maksymalnie cztery godziny będę z powrotem. Przed wyjściem muszę wziąć szybki prysznic. Przyniósłbyś mi jakieś ciuchy z szafy? - rzuciłam prośbę przez ramię idąc do łazienki.
- Jasne. A nie mogą zadzwonić do innych? Przecież ty masz urlop.
- Niby inni nie mogli, a ja jestem ostatnią deską ratunku! - krzyknęłam przez drzwi.
Szybko wyskoczyłam z ciuchów, weszłam pod prysznic i z żalem, że nie jest mi dane nacieszyć się ciepłą wodą do woli, szybko umyłam się. Chwyciłam ręcznik, wytarłam się nim i obwiązałam zasłaniając wszystko co konieczne.
Podeszłam pod drzwi, wystawiłam rękę poza pomieszczenie i moment później poczułam miękki materiał na kończynie. Szybko schowałam się ponownie cała do łazienki, ale po krótkiej chwili zorientowałam się, że brakuje mi majtek.
- Chanyeol kochanie, chyba o czymś zapomniałeś. - tym razem wychyliłam głowę.
- Wszystko ci przyniosłem. - odpowiedział coś za bardzo rozbawiony.
- Na pewno? A majtki?
- Tutaj są. - wyszedł zza rogu kręcąc nimi na palcu.
- Oddasz?
- Może tak, może nie. - zebrało mu się na zabawę.
- No daj. - po raz kolejny wyciągnęłam rękę.
- Hmm... nie. Jeśli je chcesz, to musisz sama wziąć. - mówiąc to zaczął się śmiać i spierdzielił z nimi do salonu. Nie widząc innego wyjścia poszłam za nim.
- Channie~ Gdzie cię wcięło? - po przekroczeniu progu ogromnego pomieszczenia nigdzie go nie było.
- Tu jestem. - usłyszałam niski głos za sobą i to co zobaczyłam sprawiło, że zmiękły mi kolana.
Mój chłopak miał taką minę jakby nie miał zamiaru nigdzie mnie wypuścić, a tym bardziej oddać moich biednych majtek. Jego wzrok raczej wskazywał na to, że wolałby mi zabrać nie tylko wszystkie ciuchy, ale także znajdujący się wciąż na mnie ręcznik.
- Że też zawsze muszą mi cię zabierać jak zaczyna robić się miło. - od jego niskiego głosu dostałam gęsiej skórki.
Widząc jak zareagowałam na te słowa podszedł do mnie, przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował. Następnie niespodziewanie szybko wypuścił ze swoich objęć. Krawędź majtek zatknął za górną część ręcznika i śmiejąc się opuścił pokój rzucając przez ramię.
- Wracaj szybko Y/N. - i już go nie było.
Przysięgam, że kiedyś przez niego zwariuję.
°°°°°°
Ze specjalną dedykacją dla ShinMaRaa 😚No to kolejne imagine za nami. Kto spodziewał się takiego obrotu akcji? 😆
Miało być krótko, a robi się coraz dłużej xD ._.
CZYTASZ
Chanyeol [IMAGINE]
FanfictionImagine pisane o Chanyeolu. Fabuła imagine nie będzie spójna. Jeśli znajdę już coś co będę mogła i chciała powiązać będę oznaczała to tym samym tytułem i następnymi numerkami.