14. Spotkanie

217 9 4
                                    

Gdy rano wstałam poszłam na dół do kuchni by zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie płatki. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć był to Igor.

- O hej, co ty tutaj robisz? - Machnęłam ręką na znak, że ma wejść do środka.

- Piter do mnie dzwonił, że przylecieliście.

- Ta.

- Jak tam było?

- Było super!- Wiesz Przemek się zaręczył.

- No w końcu! Strasznie się cieszę, ale teraz muszę już lecieć do pracy, bo Piter będzie zły jak się spóźnię. Później pogadamy.

- Ok. - Powiedziałam, odprowadzając go do drzwi.

Dokończyłam śniadanie i zabrałam się do rozpakowywania rzeczy, które kupiłam na zaręczyny. Zajęło mi to chyba ze dwie godziny. Kiedy skończyłam przyszedł Grzesiek.

- Hej Wiki.

- Hej, co ty tutaj robisz, nie miałeś mieć przypadkiem treningu?

- Miałem, ale został odwołany.

- Szkoda.

- Tak, ale wpadłem na rewelacyjny pomysł.

- Tak? A jaki? - Zapytałam zaciekawiona.

- Wiesz, nie znamy się długo, ale skoro twoi rodzice już o nas wiedzą, to może no, chciałabyś poznać moich? Dzwoniłem do nich i może urządzilibyśmy kolacje z moimi i twoimi rodzicami, wtedy mieliby okazję się poznać. Co ty na to?

- Super pomysł, tylko nie wiem czy moi rodzice znajdą czas.

- Mam nadzieję, że tak, bo ich już zaprosiłem.

- Ok. Muszę zawieść mamie świeczniki bo ja mam ich pełno, a ona nie, więc przy okazji ich zapytam.

- Super ja na chwilę muszę jechać do Pitera, a ty się zapytaj i mi zadzwoń to pojadę po nich.

- Dobrze. - Dałam Grzesiowi całusa na pożegnani.

Spakowałam świeczniki i pojechałam do mojego domu rodzinnego. Po paru minutach, już byłam na miejscu.

- Hej to ja! - Krzyknęłam.

- Cześć co cię tu sprowadza?

- Przywiozłam ci świeczniki bo ja mam ich wiele i nie wiem co mam z nimi zrobić.

- O dzięki, możesz postawić je w salonie.

- Mam do was pytanie.

- A jakie? - Spytała mama, po czym  zawołała mojego tatę.

- Bo Grzesiek wpadł na pomysł, że pojedzie po swoich rodziców do Zielonej Góry i chciałabym was zaprosić o 18:00 poznacie się.

- Super pomysł, będziemy na pewno.

- To super! Aa mamo mogłabyś zrobić jakąś sałatkę, bo nie zdążę z tym wszystkim.

- Oczywiście, że zrobię.
Pożegnałam się z rodzicami i pojechałam na zakupy. Przypomniało mi się, że muszę zadzwonić do Grześka, więc wyciągnęłam telefon by jak najszybciej to zrobić.

- Hej Kotku i co? - Zapytał

- O hej, zgodzili się.

- To super ja jadę po swoich rodziców.

Zakupy zajęły mi z półtorej godziny. Gdy przyjechałam do domu zadzwoniłam po Olę.

- Hej Ola masz czas?

"Na zawsze"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz