Życzę miłego czytania ;*
JACOB
Spojrzałem nerwowo po pomieszczeniu szukając wzrokiem Nellie. Zmarszczyłem brwi ściągając z siebie Lucy. Dziewczynka spojrzała na mnie smutno na co uśmiechnąłem się lekko głaszcząc ją po w głowie.
- Gdzie jest Nellie? - zapytałem patrząc na siostrę.
Kobieta spojrzała za siebie nerwowo wiedząc, że przyjaciółka szła zaraz za nią. Pokręciłem głową na boki po czym wyszedłem z budynku. Przystanąłem na głównym placu rozglądając się na boki. W moich oczach mieniły się kolorowe stroje asasynów. Niestety nigdzie nie mogłem zobaczyć moje przyjaciółki. Nellie... Zagryzłem zęby po czym pobiegłem przed siebie. Choć wiedziałem, że nic jej tu nie grozi to jednak wolałem mieć na nią oko...
NELLIE
Szłam przed siebie kopiąc smętnie kamyk. Moje myśli cały czas zmierzały ku Jacobowi. Że też głupia się w nim zakochałam... Był przystojny... Czasami nawet nader czuły... Tylko dlaczego tak na mnie patrzy? Dlaczego mnie odtrąca...Chyba nie umiem znajdować sobie mężczyzn... Westchnęłam ciężko a z zamyślenia wyrwało mnie nagłe obicie się o coś miękkiego.Upadłam na ziemię i skrzywiłam twarz w grymasie.
- Nic Ci nie jest? - usłyszałam męski głos.
Spojrzałam w górę widząc młodego mężczyznę. Miał ciemną karnację i nad wyraz jasne oczy. Jego czarne włosy leniwie opadały na czoło. Pokiwałam przecząco głową po czym wstałam z ziemi i strzepałam kurz z ubrania.
- Nie jesteś stąd – zauważył patrząc na mnie czujnie. Kątem oka spostrzegłam na jego lewej ręce ukryte ostrze. Asasyn.
- Nie. Jestem z Wielkiej Brytanii –odparłam odwracając wzrok.
- Och, przepraszam. Jestem Amar a ty,panienko?
- Nellie...
- Miło mi Cię poznać – mruknął całując wierzch mojej dłoni. Spojrzałam na niego czując jak moje policzki robią się czerwone. Czemu to tak na mnie działa...?
- Mi również... - szepnęłam przełykając bezgłośnie ślinę. Jego przeszywający wzrok spojrzał na mnie uważnie. Wzdrygnęłam się nagle czując na ramieniu czyiś dotyk.
JACOB
- Tutaj jesteś – odparłem patrząc na przyjaciółkę z góry.
Nellie odwróciła się do mnie nerwowo oddychając z ulgą. Uśmiechnęła się ciepło po czym subtelnie wyciągnęła dłoń z uścisku mężczyzny. Amar spojrzał na mnie spod byka. Przeleciałem go wzrokiem po czym zawiesiłem go na kobiecie. Wydawał mi się dziwnie znajomy jednak nie mogłem sobie przypomnieć.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że idziesz się przejść? - zapytałem z wyraźną pretensją.
- Nie chciałam wam przeszkadzać...
- Przecież wiesz, że tak nie jest.Poza tym... Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało –mruknąłem już ciszej.
- Tutaj raczej nic mi nie grozi –odparła po czym dotknęła mojego policzka. Przymknąłem oczy rozkoszując się jej gładką dłonią.
- Wracajmy... - szepnąłem odwracając się.
Cały czas czułem na sobie wzrok mężczyzny. Nie wiedząc czemu moim ciałem wstrząsnął lekki dreszcz. Ze strachu? Przygryzłem wargę po czym poczułem jak Nellie wkłada swoją rękę pod moją. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem idąc w kierunku świątyni.
- Ten świat toczy choroba... -usłyszałem za sobą na co moje mięśnie spięły się gwałtownie.Odwróciłem wzrok ze strachem pamiętając bardzo dobrze kto wypowiadał te słowa. Kuba...
EVIE
Siedziałam z Henrym przed oknem opierając głowę o jego ramię. Głaskałam go leniwie po dłoni uśmiechając się pod nosem. Mężczyzna pocałował mnie w czoło szepcząc do ucha:
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też – odparłam patrząc w jego oczy z ufnością.
- Kochana widzę, że coś Cię gryzie– mruknął trącając mnie lekko policzkiem.
- Martwię się o brata... Przeszedł tak dużo... Jest zamknięty w sobie. Widzę, że z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej.
- Myślę, że się pozbiera. Jest twardym mężczyzną, a na pewno twardszym ode mnie – zaśmiał się puszczając mi oczko.
- Żeby tylko tak było...
Henry spojrzał na mnie smutno po czym przytulił do siebie mocniej. Westchnęłam ciężko zamykając oczy.Pragnęłam tylko by brat znowu uśmiechał się tak jak kiedyś...Spojrzałam zmęczonym wzrokiem przez okno widząc jak nasze dzieci się bawią. Lucy jak zwykle biegała za bratem by tylko móc mu dorównać.
Indra spojrzał nagle wściekle na siostrę. Pchnął ją do tyłu prychając pod nosem. Z oczu dziewczynki od razu popłynęły łzy. Spojrzała na brata smutno pocierając ramię dłonią.
- Dasz ty mi święty spokój? -zapytał przewracając oczami.
- Ja tylko chcę się z tobą pobawić... - wyszeptała spuszczając wzrok w dół.
- Jak będziesz na tyle silna to może Ci pozwolę. Wdrap się na najwyższą wieże i pokaż, że płynie w tobie krew asasynów – prychnął obrzucając ją pogardliwym wzrokiem.
- A żebyś wiedział, że to zrobię!- krzyknęła wstając do góry.
- Zobaczymy – warknął odchodząc.
Lucy spojrzała za nim płaczliwie po czym pobiegła do budynku by schować się w pokoju. Tak bardzo chciała dorównać bratu i nie zawieść rodziców...
CZYTASZ
Mistake\Assassin's Creed Syndicate
FanfictionOd terroru Kuby Rozpruwacza minęło już trochę czasu. Evie próbuję pomóc bratu gdy ten jest w rozsypce. Wyjeżdżają do Indii razem z Nellie - przyjaciółką mężczyzny, która od dawna jest w nim zakochana. Jacob próbuję jak może udawać przed resztą jak ś...