Tortury.

50 6 1
                                    

Po powrocie z więzienia Hefcia poszła na kebaba w towarzystwie Marprychy. Restauracja w której się znajdowały, była oddalona o około 2 kilometry od domu Hef. Usiadły przy stoliku z numerem 7 i zaczekały na kelnera. Po dwóch minutach czekania przybył wysoki mężczyzna z blond włosami.

Dobry wieczór dziewczęta. Co chciałybyście zamówić? - Spytał.

A no poprosimy dwa kebaby w bułce. - Odpowiedziała Marpri.

Coś do tego? - Spytał kelner.

Może być coca-cola. Litrowa poproszę. - Rzekła Hefcia.

Dobrze. Przewidywany czas oczekiwania około pół godziny. - Powiedział kelner i odszedł.

W oczekiwaniu na kebaby dziewczyny wyjęły telefony i.. no właśnie.. Nie miały z kim pisać, bo Ananas jak już pisałby tylko z Hefcią, a Marprycha nie miała z kim pisać. Więc schowały telefony do torebki i postanowiły porozmawiać o całym zdarzeniu sprzed kilku dni. Rozmawiały tak zawzięcie, że nawet nie zorientowały się, gdy jakiś nastolatek ukradł Marpri portfel. Na szczęście miała tam tylko jakieś 15zł. Ale za to portfel był drogi. No cóż. Po ogromnej rozmowie przyszedł kelner i przyniósł napój.

Kebaby przyniosę za chwilę. - Dodał.

Wystarczyło, że mężczyzna odszedł, już pojawił się z powrotem. Przyniósł wielką tacę, a na niej dwa kebaby.

Dziękujemy, miłego wieczoru. - Powiedziała Marpri do kelnera.

Proszę, nawzajem. - Odpowiedział. Był bardzo sympatyczny, a nawet przystojny. Marprycha mogła sobie pozwolić, ale Hefcia miała przecież Ananasa. Nie chciała go opuszczać. Dania były tak wielkie, że dziewczyny już nie mogły jeść dalej, ale jakoś upchały końcówkę. Nie zjadłyby tego, gdyby nie fakt, że były bardzo głodne. Po kolacji dziewczęta poszły zapłacić za danie, a następnie wyszły z restauracji. Tylko 2km na pieszo. To nie jest dużo. W międzyczasie rozmawiały o przystojnym kelnerze i o poprzedniej rozmowie w restauracji. Droga zleciała im bardzo szybko. Ach, co potrafią zrobić słowa!

Gdy przekroczyły próg domu powitała ich Wawrzonka. Akurat wróciła z delegacji i robiła sobie jajecznicę.

Mamo! Mamusiu ojej! - Krzyknęła Hef i rzuciła się matce na szyję.

Hej kochanie! A gdzie Zuzik i Kundzia? - Przytuliła Wawrzonka Hefcię i wypowiedziała te straszne słowa. Hef przeczuwała, że o to spyta.

Uhm, nie wiem jak ci to powiedzieć. No bo one, bo.. one, uhm.. nie...nie, uhm.. nie żyją. - Wyjąkała Hefcia.

Coo? Jak to? - Powiedziała Wawrzonka. Widać było, że mocno się martwi.

No w ich pokoju wybuchł pożar i się przypaliły. Aktualnie leżą w szpitalu. - Odpowiedziała z wyraźnym smutkiem w głosie córka.

O Boże, jadę tam. Marpri możesz zostać. Potem przyjadę, pa. - Rzekła te słowa matka i wybiegła z mieszkania, nawet nie zjadła jajecznicy. Ok, Marpri może zostać. Nikczemny plan vNarfa mu się układa. Jajecznica akurat się ścięła, ale dziewczęta nie były głodne, żeby jeść. Pragnęły tylko się położyć i pójść spać. Pierwsza poszła się umyć Hef, potem jej przyjaciółka. Gdy obie były w pidżamach ułożyły się do snu. Była wczesna godzina, bo dopiero 22:03, ale kumpele były tak zmęczone, że musiały pójść spać.

Jeszcze pójdę pogasić światła, ok? - Zaproponowała Hefcia.

Ok, ale szybko wracaj, proszę. - Poprosiła Marprycha.

Okej. - Powiedziała Hef.

Niestety, ku prośbom przyjaciółki, Hefcia długi czas przebywała w innych pomieszczeniach. Na początku nic nie zdawało się być dziwne, po prostu zgaszanie świateł. Lecz potem. Potem Hef wbiegła do pokoju jak szalona i przebiła żarówkę. Uciekła od kumpeli i zamknęła drzwi. Marprycha była sama w pustym, ciemnym pokoju. Zobaczyła kartkę z napisem : "Usiądź na krzesło." Nic nie podejrzewająca dziewczyna usiadła. Po chwili poczuła, jak ma związane ręce i nogi, a na tyłek wbijają się jej gwoździe. Ach tak, krzesło tortur. Super. Po tym bolesnym doświadczeniu zobaczyła kolejną kartkę z napisem : "Podejdź do szafy, gdzie Hefcia ma ubrania." . Znowu nieświadoma Marprycha podeszła i z szafy wyleciała siekiera. Ucięła dziewczynie jeden palec. Marpri zaczęła płakać z bólu. Ujrzała kolejną kartkę : "Weź żyletkę z łóżka i wytnij na ręce dwa kwiatki." . Teraz Marprycha miała obawy, ale coś ją kusiło i to zrobiła. Krew "sikała" na wszystkie strony. Dziewczyna była zmęczona.

Nie chcę już, po prostu mnie zabij. - Powiedziała.

Po tych słowach Hef za pośrednictwem vNarfa wbiła jej nóż w plecy. Niewinna niczego przyjaciółka zginęła. Potem vNarf wyszedł z jej ciała, a ta zobaczyła widok leżącej martwej Marprychy. Serce ją zabolało i zaczęła płakać.


LustereczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz