Co jest ze mną nie tak?

40 6 2
                                    

Hef leżała na podłodze i gorzko płakała. Co jest z nią nie tak? Chciała być normalną dziewczyną, a nie dziewczyną z koszmaru. Bardzo jej zależało, żeby vNarf ją opuścił. Chciała sięgnąć po żyletkę, ale w ostatniej chwili złapała ją za rękę Wawrzonka. Mama przyjechała ze szpitala.

Mamo! - Krzyknęła Hef.

Kochanie. Powiedz mi wszystko. Co jest z Tobą nie tak? - Powiedziała mama.

Mamo. Opowiem ci wszystko. Tamtej nocy, której wyrzuciłaś moich przyjaciół z domu. Wtedy wywoływaliśmy duchy. Mianowicie, chcieliśmy wywołać Merry. No wiesz, taką straszną zjawę. Ale coś nie pykło i wywołaliśmy jakiegoś vNarfa. Wyglądał mega strasznie i nagle były różne dziwne rzeczy np. lampy się przepalały i takie tam. Uciekliśmy z tej łazienki z krzykiem no i wtedy przyszłaś Ty i musieli wyjść. Ale potem, gdy już spałam musiałam iść do toalety. Gdy tylko przekroczyła próg łazienki coś mnie złapało i nie mogłam iść dalej. Potem straciłam przytomność. Następnie ten vNarf mnie opętał i tak jest do teraz. Siedzi we mnie. Torturowałam moich przyjaciół. Ciocia Grusia zawiozła mnie do szpitala psychiatrycznego ale nic mi nie pomogło. Nawet egzorcysta, którego pani doktor wezwała. Nic. Totalne zero. Potem zabiła się Raven co mnie przybiło. Potem Gerold. Potem ja zabiłam Zuzik i Kundzię. Tak, to ja podpaliłam ich pokój. Potem zabiłam Marprychę. Jest mi tak strasznie niedobrze, ale nie wiem jak sobie poradzić. Mamo, musisz mi pomóc. Proszę. Gdybym tylko mogła. Dałabym wszystko za to, aby ten debil ze mnie wyszedł. Możesz mnie zaprowadzić gdzie chcesz. Żeby tylko ten vNarf mnie opuścił. Mamo, proszę. On chciał zabić jeszcze ciocię, Ananasa a na końcu ciebie. Chciał zamordować wszystkich wokół mnie, żebym została sama i popełniła samobójstwo. On jest okropny! Mamo proszę, pomóż mi. - Wkońcu wyżaliła się Hefcia.

Jeju córeczko. Właśnie tak się kończą wywoływania duchów. Ja też się kiedyś w to bawiłam. Wywołałam ducha Michaela Jacksona. Nawet nie wiesz jakie to było przerażające. Byłam wtedy z Grusią. Wiesz co nam pomogło? - Spytała się Wawrzonka.

Nie wiem mamo. Powiedz. - Powiedziała Hef.

Codzienna modlitwa, niedzielne msze i.. szamańskie tańce. Tak, właśnie tańce. - Rzekła Wawrzonka i się zaśmiała.

Haha, wątpię, żeby szamańskie tańce wyrzuciły vNarfa z mojej duszy. A ile to wszystko trwało? - Powiedziała Hefcia.

Ponad 2 lata. Dokładnie. 2 lata pozbywałam się Michaela z mojego domu. To bardzo dużo czasu. Moja mama, św. pamięci babcia Joanna, była bardzo na mnie wściekła. Przez calutkie 2 lata w moim domu działy się bardzo dziwne rzeczy. W nocy sam włączał się telewizor, a sok z lodówki ktoś wyciągał i nalewał do szklanki, po czym wylał i zbił szklankę. To było straszne. - Odpowiedziała mama Hefci.

Mamo. Ja cię tak bardzo przepraszam. Przepraszam moich przyjaciół. Jak myślisz, uda mi się jeszcze ich uratować? - Spytała się Hefcia. Miała wątpliwości.

Niestety, raczej nie. Chociaż może coś ich uratuje. Miłość. Miłość uratuje wszystko. Zaufaj mi. - Powiedziała Wawrzonka.

Naprawdę? Miłość jest lekarstwem na wszystko? - Hefcia nie dowierzała.

Tak kochana. Dosłownie na wszystko. Miłością wyleczysz wszystko. - Odpowiedziała Wawrzonka.

Kocham cię mamo. - Powiedziała Hef i obie się przytuliły. Nagle coś się wydarzyło.



LustereczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz