JIMIN
Nie mam pojęcia o czym sobie myślałem, przekazując te wszystkie słowa Jungkookowi. Teraz wymyślał rozmaite różności, które ściągały na niego moją uwagę, chociaż i tak był w jej centrum. Aczkolwiek... Wspólny sen w styczniowe noce był naprawdę przyjemny. Gdy nieśmiało się do mnie przytulał, ogrzewał mnie swoim półnagim ciałem. Zrezygnował ze spania w bokserkach i zdecydował się na koszulkę.
Eliminacje zbliżały się wielkimi krokami, a moje zajęcia zostały powielone do maksimum. Zamiast lekkich pięciu-sześciu godzin dziennie, miałem ich dziesięć, a treningi grupowe trwały do wykończenia organizmu. Każdy chciał się dostać do jednostki. Kihyun bezustannie pracował nad dronami z działkami laserowymi. Miał być naszymi oczami, więc starał się jak mógł. W dodatku wzmacniał wilka przy pomocy swoich wynalazków. Wszczepiony do mózgu chip miał monitorować jego stan fizyczny i poprawić prędkość pojmowania komend i działań.
Katara... No cóż, ona jak zwykle malowała paznokcie, a w trakcie przerwy czyściła swój składany karabinek snajperski, którego nazywała Lakusiem. Do tej pory nie miałem pojęcia skąd to się wzięło, ale tę kwestię pozostawmy naukowcom.
Seokjin pracował nad moimi zatrutymi strzałami, przez co zacząłem delikatnie się z nimi obchodzić. Nie miałem zielonego pojęcia co jeszcze robi w swojej pracowni, bo gdy go o to pytałem, wyganiał mnie na treningi z Jungkookiem, który dla odmiany praktycznie nic nie robił prócz ćwiczenia ze mną.
Starał się, tylko nie o to, co w tej chwili było najważniejsze dla naszej drużyny, twierdząc, że jest wystarczająco dobry. Chłopak nie potrafił odpuścić. Było to na swój sposób urocze, ale wszystko ma swoje granice.
Gdybym tam w lesie powiedział, że chcę z nim być tak od razu, chłopak nie wymyślałby głupstw, w których sam później się gubił. Na każdym kroku pokazywał mi, jak bardzo mnie wręcz adoruje, jednak robił to tylko, gdy byliśmy sami. W trakcie ćwiczeń z resztą drużyny był taki jak zwykle. Zgryźliwy i obojętny na moją osobę.
Dlaczego więc nadal w to brnąłem?
Odpowiedź była równie prosta co samo pytanie. W grę wchodziły zalążki uczuć. Potrzeba drugiej osoby, którą posiada każdy człowiek na świecie decydowała za mnie. Owszem, mógłbym próbować z inną osobą w tej szkole, ale myślicie, że miałbym taką możliwość? Codzienne lekcje praktycznie w pojedynkę oraz treningi z Jungkookiem ograniczyły moje znajomości do kilku osób i jednego zwierzęcia, które swoją drogą wolało mnie, niż swojego właściciela.
W tej chwili ogarniał mnie minimalny żal. Zastanawiałem się co ja tutaj tak naprawdę robię. Gdyby nie porwanie, dołączyłbym tutaj znaczenie później. Zapewne po zakończeniu liceum. Patrząc na nadciągające eliminacje – istniała opcja, że nigdy nie poznałbym Jungkooka. Było mi również żal samego chłopaka, który aktualnie rozprowadzał olejek zapobiegający rdzewieniu na klingę katany przy pomocy bawełnianej szmatki. Pod wpływem koleżanki z drużyny oraz narzuconej chęci do pokazania, że jednak potrafi coś osiągnąć, pokonywał swoje zawstydzenie i robił rzeczy, których by nigdy nie zrobił – zaczynając od pocałunku, kończąc na połączeniu łóżka i snem pod jedną pościelą.
W zupełności mi to nie przeszkadzało. Jungkook nie rozumiał tego, co czuje, a jedynie ślepo podążał za komendami kogoś, kto faktycznie się na tym znał. Jaki jest sens w dążeniu zdobycia kogoś bez znajomości chociaż idei miłości, która nie polegała na ciągłych zbliżeniach. Wzajemne poznawanie się też miało swoją rolę.
Na tę chwilę wiedziałem tylko, że nazywa się Jeon Jungkook, posługuje się kataną i innymi ostrzami oraz potrafi strzelać z krótkiej broni palnej. Jest nieśmiały, lecz głęboko skrywa w sobie tę cechę. Trenuje taekwondo, chociaż w podstawówce specjalizował się w ninjutsu, ale z racji, że powinien znać przynajmniej dwa style walki.
To tyle z mojej wiedzy. Nigdy nie mówił mi o sobie i swojej przeszłości, która według Katary była bardzo brutalna. Chciałem jakoś skrócić Jungkookowi drogę do zrozumienia ważnego pojęcia jakim była miłość, dlatego odłożyłem ostrożnie na bok strzały, które do tej pory sączyłem w truciźnie i usiadłem naprzeciw niego, choć nadal na swoim łóżku. Moja bliskość rozproszyła jego dotychczasowe skupienie.
– Czego byś chciał, Wrono – uśmiechnął się lekko. Przyzwyczaiłem się do tego. W końcu robił to bardzo często na mój widok, a Wrona przestała być epitetem w momencie, gdy przestał używać słowa „głupia". W tej chwili była to moja ksywka. Każdy się tak do mnie zwracał, czasem nawet zapominając jak mam na imię.
Zresztą, każdy zapominał o mniej ważnych rzeczach. Właśnie zaczęła się druga połowa lutego. Do eliminacji pozostały dwa tygodnie, więc kto by się przejmował na przykład wczorajszymi walentynkami? nawet Jungkook o nich zapomniał.
– Jak tu trafiłeś? – zapytałem wprost, a jego mina zrzedła.
– Nie chcę o tym rozmawiać. Lepiej przygotuj się, bo czasu jest coraz mniej.
– W takim razie powiedz mi jak mam się zakochać w obcej mi osobie.
– Po co masz kochać kogoś obcego, skoro masz mnie? – odpowiedział pytaniem, najwyraźniej nie rozumiejąc tego, co do niego powiedziałem.
– Nie o to mi chodzi, ale twoje pytanie było trafne. Po co mam kochać kogoś obcego? Dla mnie jesteś obcy.
– Mieszkamy razem kilka miesięcy. Nie wiem o co ci chodzi – pokręcił głową, odkładając katanę na bok.
– Chciałbym wiedzieć, kim byłeś, nim tu dotarłeś – sprecyzowałem. – Osoby zakochane wiedzą o sobie wszystko.
Chłopak jakby na chwilę się zamyślił, bo mimo tego że jego oczy były zwrócone w moją stronę, wzrok miał nieobecny. Jakby gdzieś na chwilę odpłynął. Jakby odkopywał zakopane wspomnienia. Wkrótce westchnął głęboko.
– Dla mnie przeszłość nie istnieje. Zamknąłem ją za bramą szkoły w momencie, gdy ją przekroczyłem, rozumiesz?
– Ale...
– Jiminnie – spojrzał na mnie błagalnie, a mnie przeszyła fala nieprzyjemnych dreszczy. Zobaczyłem bowiem w jego bezdennych źrenicach ostrzegawczy błysk, który dał mi znać, że nie powinienem drążyć tematu. – Mogę powiedzieć ci o sobie co tylko zechcesz, tylko nie to.
– W porządku – zgodziłem się. – W takim razie dlaczego tak bardzo chcesz mnie pokochać? Podobno do mojego przyjazdu twierdziłeś coś innego.
– Czy nie mogę po prostu pielęgnować tego gorącego uczucia, które rośnie w siłę, gdy jestem blisko ciebie? Oczywiście, że się zmieniłem. Moim zdaniem nie da się tego wytępić. Pani Heo powiedziała, że przed uczuciami nie da się uciec, a ja jej wierzę.
– Dlaczego jej wierzysz? – zapytałem, zastanawiając się dlaczego słowa kucharki mają dla niego tak duże znaczenie.
– Bo ona się mną zajmowała, gdy dręczyły mnie koszmary, w których za każdym razem żołnierz z północnokoreańskiej armii zabijał mojego brata – wyznał, uchylając mi tym samym rąbka tajemnicy o swojej brutalnej przeszłości.
Po tych słowach Jungkook zbliżył się do mnie na czworakach, by po chwili zająć miejsce na moich kolanach i wtulić się we mnie. Jak zwykle nie potrzebował pozwolenia. Niezależnie od tego, co bym mu powiedział, on i tak zrobiłby to, na co ma ochotę.
– Przepraszam. Już nigdy nie zapytam o twoją przeszłość – powiedziałem, otulając go ramionami.
– Kiedyś ci o niej opowiem. Teraz nie możemy zaprzątać sobie myśli czymś nie związanym z eliminacjami.
– A jednak ty nadal wykonujesz jakieś dziwne zagrania w moją stronę, marnując czas na obmyślanie tego.
– Ty jesteś częścią tych eliminacji, więc mam do tego prawo, Wrono.
Myślę, że się myliłem, sądząc, że ukrócę Jungkookowi drogę do mojego serca, pytając go o przeszłość. On z każdym dniem jest coraz bliżej mnie, a ja sam nie muszę nic robić poza bacznym obserwowaniem jego poczynań.
CZYTASZ
Elite Killers: jjk + pjm
FanfictionKorea Południowa nigdy nie była sądzona o brutalność tak, jak Korea Północna. Ukryta w jej cieniu pod maską wspaniałej kultury i tradycji, ciesząca się sławą, a jednak skrywa brudne i niewygodne tajemnice. W szkole, na południu kraju została założon...