Tak naprawdę to działo się tak szybko. Pamiętam jak ze spokojnych dni - świat stawał się piekłem.
To nie było takie piekło jakie wyobrażali sobie Grecy. Będąc w Hadesie z Hadesem na czele i czekanie na zważenie mojej duszy. Mogłam trafić do miejsca, ktore nie było zle, ale mogłam też znaleźć się w Tartarze. Ja jednak czułam, że jestem w piekle takim o jakim myślą chrześcijanie. Skazana z góry, po śmierci w męczarniach. Nie przewoził mnie Charon, a to powodowało, że nie potrzebowałam dwóch monet, które powinnam mu dać za przewiezienie mojej osoby. Ja po prostu gotowałam się w piekle.
Na początku myślałam, że to wszystko zaczęło się tylko miesiąc wcześniej, ale wcale tak nie było. To wszystko było już od pięciu miesięcy. Wypierałam z głowy myśli o chorobie, o piekle czy rezygnacji.
Nie myślałam o czymś takim jak depresja. To słowo było mi wręcz obce, częściej zastanawiałam się nad anoreksją czy bulimią ponieważ interesowały mnie o tym filmy czy książki. Lubię też książki o uzależnieniach np taki "pamiętnik narkomanki" czy "alkohol, prochy i ja".
Kiedyś, a dokładniej kilka miesięcy temu gdy leżałam w łóżku i stałam się zasnąć -w sumie na dormo - myślałam czy moje życie będzie się obracało wokół leków. Czy będę skazana brać psychotropy i inne nie odpowiednie substancje. Myślałam o tym, czy podali by mi placebo, czy jednak by mnie truli.
Nie lubię leków, ale czasem jestem skazana brać te chemiczne rzeczy. Biorę leki, które pomagają uporać się z alergią. Czuję się po nich lepiej bo chodź miałam protest i nie chciałam tego brać - skończyło się źle. Czerwone oczy, katar, ból gardła i kaszel. Nie mogłam funkcjonować.
Wróćmy do tego co się działo.
Pewnego dnia, gdy przeczytałam piękny artykuł o depresji - znieruchomiałam. Na początek zastanawiałam się jak można tak pięknie napisać o czymś co niszczy człowieka. Przeczytałam że siedzi ona w kuchni gdy pijemy przed pracą herbatę czy kawę. Wtedy zaczęłam nad tym wszustkim myśleć. Nie patrzyłam na to czy może tak być, że coś jest ze mną nie tak, ale myślałam nad tym jak strasznie czują się ludzie. Ci biedny, niewinni i niczemu nie przeszkadzający u ludzie.
Marzyłam o tym by spotkać kogoś takiego, zabrać na herbatę i mu pomóc na tyle ile mogę. Chciałam oprowadzić go po mieście, opowiedzieć kilka ciekawostek, nauczyć się o nim, o tym jak on to przeżywa. Ale sama w tym czasie powoli bręnałam w tą przyjaźń nieświadomie.
CZYTASZ
Dziennik Depresji
Não FicçãoZastanawiasz się czasem jak wygląda depresja ? Jak zachowuje się wobec człowieka ? Myślisz czasem kogo ona spotyka ? Z kim się przyjaźni ? Jaki ma plan ? Możesz się zastanawiać, ale pod żadnym pozorem nie sprawdzaj.