•2•

548 28 10
                                    

Z okazji wcześniejszego dnia dziecka dla moich czytelników ❤✌

Martijn leżąc wieczorem w łóżku, w swoim mieszkaniu, czuł nieocenioną pustkę. Tak jakby wyssano z niego wszystkie chęci.

Przekręcił się na plecy, kiedy jego telefon zabrzęczał na szafce nocnej. Przecierając twarz dłońmi, podparł się na łokciu i sięgnął po przedmiot, zrzucając przez przypadek zegarek na panele.

Opadł z powrotem na poduszki odblokowując telefon. Widząc numer, którego już dawno nie widział, poczuł jak jego serce zaczyna szybciej bić a dłonie niespodziewanie drżeć.

Przełknął głośno ślinę, próbując zapanować nad nagłym roztargnieniem. Przymknął oczy i wziął kilka głębszych oddechów, nim zdecydował się w końcu odczytać wiadomość.

Od: Adelaine
Chyba czas najwyższy by sobie wszystko wytłumaczyć. Masz dziś czas?

Miała rację. Od ich rozstania minęło ponad półtora roku, od którego nie zamienili ze sobą ani słowa, pozostawiając między sobą wiele niedomówień.
Zaczął pośpiesznie wpisywać odpowiedź, wychodząc spod pościeli. Sięgnął po koszulkę i wciągnął ją na siebie, sięgając po spodnie leżące na fotelu.

Gdy przeszedł do łazienki, jego telefon znowu zabrzęczał. Wytarł mokrą twarz ręcznikiem i przeczytał odpowiedź.

Do: Adelaine
Sądzę, że to dobry pomysł. O której  i gdzie?

Od: Adelaine
U Ciebie. Za dziesięć minut. Jestem w pobliżu.

Do: Adelaine
Okey, adres znasz.

Głęboko westchnął odkładając telefon na kosz do prania i oparł się o umywalkę, spoglądając na swoje odbicie.

Odkąd dziewczyna wyniosła się z ich mieszkania, czekał z upragnieniem kiedy w końcu będzie mógł się wytłumaczyć. A gdy teraz, do ich spotkania dzieliło go marne sześćset sekund, był w kompletnej rozsypce. Czas który minął od ich rozstania wydawał mu się tak bardzo odległy, podczas gdy minęło zaledwie osiemnaście miesięcy.

Nie wiedział co zrobi, gdy ją zobaczy. Albo co ona zrobi. Czy go spoliczkuje i wyzwie po raz kolejny od dupków i kretynów, czy może wybaczy mu wszystko i wróci?

To wszystko było dla niego zagadką. Jak się czuła po tym wszystkim? Czy ma kogoś? Czy Londyn podobał jej się bardziej niż rodzinny Amsterdam?

Wyszedł z łazienki i zszedł schodami do salonu, gdzie cicho grał telewizor, którego po raz kolejny zapomniał wyłączyć.

Przyciszył go i zapalił lampy nocne, czując, że włączenie głównego światła mogło go niepotrzebnie rozdrażnić. A przecież nie o to chodziło w tym momencie.

Zabrał brudne szklanki ze stolika i przeniósł je na szafkę w kuchni, powtarzając, że potem je wsadzi do zmywarki.

Wrócił do Amsterdamu wczoraj i większość dzisiejszego dnia spędził w studiu, więc nie narobił dużego bałaganu.

Miał właśnie napić się soku, gdy po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Zamarł ze szklanką przy ustach, czując jak w gardle tworzy się nieznośna gula. Odchrząknął, odstawiając pośpiesznie szklankę na blat i szybszym krokiem poszedł otworzyć drzwi.

Stała tam. Ona naprawdę tam stała. Martijn wielokrotnie sobie wyobrażał tą sytuację. Jednak tym razem...tym razem, była prawdziwa.

Zielone oczy zmierzyły go podejrzliwie. Usta nie poruszyły się. Stała tam niczym grecki posąg, nie dając oznak życia.

- Wejdź- w końcu wykrztusił, przesuwając się w drzwiach. Wyminęła go bez słowa, rozglądając się po przestrzeni.

Zauważyła, że nic się nie zmieniło. Mógł to stwierdzić po słabym usmiechu, który przewinął się po jej ustach. Z resztą ona zawsze wiedziała. Zawsze zauważała najmniejsze detale.

Zdjęła płaszcz nie czekając na jego pomoc i odwiesiła go na haczyk, na którym zawsze wieszała swoje ubrania, gdy to było, również jej mieszkanie. Zsunęła czarne conversy, do których zawsze miała słabość i ponownie na niego spojrzała.

- Będziemy tak stać czy przejdziemy do salonu?- zakpiła, jednocześnie przywołując wiele wspomnień w umyśle Martijna.

Martijn jakby z roztargnieniem zaprowadził ją do przestrzennego salonu, choć był pewien, że sama nawet z zamkniętymi oczami by do niego poszła.

Usiadła na kanapie w dalszym ciągu mierząc wzrokiem całe pomieszczenie.

- Kawę, herbatę?- sam nie pił tego typu napoi ale ze względu na przyjaciół jak i przez pewien czas na nią, zawsze te rzeczy znajdowały się w jego szafkach.

- Jeżeli masz to...

- Zieloną, bez cukru- dokończył za nią, wprowadzając dziewczynę w konsternację. Czuł niewielkie samozadowolenie, że nie zapomniał o tych małych rzeczach, które innym wydawały się dziecinne albo podchodzące pod stalking.

Okręcił się na pięcie i skierował się do kuchni. Po drodze chwycił za swoją szklankę z sokiem i opróżnił ją, jednym haustem.

Włączył wodę w czajniku elektrycznym i rzucił się na poszukiwania jakiś ciastek. Nie był pewny czy dziewczyna nadal kochała czekoladę, to jednak znalazł w jednej z szafek malinową czekoladę.

Gdy woda gotowała się w czajniku, on zastanawiał się co powiedzieć Adelaine. Tak, osobą, która zepsuła ich związek był on. I nie, nie wiedział jak to naprawić. Liczył na to jedynie, że Adelaine zgodzi się zachować kontakt w najgorszym wypadku.

Ciche kliknięcie guzika od czajnika wyrwało go z zadumy. Wlał wodę do wcześniej przygotowanego kubka z liśćmi zielonej herbaty.

Gdy wszedł do salonu, dziewczyna stała przy komodzie na której stały jego wszystkie nagrody. A przynajmniej większość. Jednak to nie żadna statuetka przyciągnęła jej uwagę. To była ramka ze zdjęciem. Z ich zdjęciem.

Martijn wyraźnie pamięta ten dzień. Zabrał Adelaine do wesołego miasteczka. Zaliczyli maraton na każdej karuzeli, na każdej kolejce i na każdej trampolinie. Potem zjedli wysokokaloryczną watę i oglądali gwiazdy z dachu, jednej z budek, po tym jak Martijn przekupił strażnika.

Jednak zdjęcie przestawiało ich dwójkę na kolejce. W dłoni Adelaine był aparat i miała szeroki uśmiech na ustach podczas gdy usta Martijna były ułożone w kaczy dziubek.

Przyjaciele wielokrotnie dokuczali mu z powodu tego zdjęcia, jednak miał do niego sentyment i nie mógł się zmusić do wyrzucenia go.

Podświadomie czuł, że jeszcze nie jest za późno by wszystko naprawić. Że jest szansa by była znów jego a jego serce znów należało do niej.

Być może jego serce nigdy nie było niczyje inne, tylko jej.

Poznali się w podstawówce i z dziecinnego zauroczenia, jego uczucia przerodziły się w coś  znacznie poważniejszego. W coś co sprawiało, że nie liczyło się praktycznie nic, prócz niej.

There For You • mggOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz