•5•

369 21 2
                                    

Ten rozdział miał być wstawiony dopiero w przyszłym tygodniu, jednak wstawiam go dziś, ponieważ mój celebrity crush Ashton Irwin obchodzi dziś 23 urodziny. Więc happy birthday and enjoy xx

Nigdy nie czuła się taka zmęczona. Te osiem godzin w biurze były dziś tak długie, jak jeszcze nigdy. Jedyne o czym marzyła to kąpiel i ciepłe łóżko. Nawet nie wiedziała, co jeszcze przed nią.

Wyszła z windy i podeszła do drzwi mieszkania wyciągając klucze z kieszeni.

I wtedy przeszedł przez jej ciało dreszcz.

Na podłodze leżały ubrania. Poznała koszulkę Martijna a tuż obok leżący stanik, sprawiał, że zaczynała wszystko rozumieć.

Postawiła torbę na komodę i skierowała się do kupki ubrań. Podniosła bieliznę czując jak żółć napływa jej do gardła. To zdecydowanie nie była jej bielizna.

Wciągając gwałtownie powietrze, odrzuciła materiał na podłogę i skierowała się po schodach na górę.

Bez najmniejszego wahania otworzyła drzwi do jej byłej sypialni i to co zobaczyła, wywołało niewyobrażalny ból.

Adelaine wzdrygnęła się, odsyłając wszelkie przykre uczucia w bok, z chwilą, gdy ręka Louisa dotknęła jej ramienia.

- Wszystko okey?- zapytał, przyglądając jej się bacznie. W jego niebieskich oczach krył się niepokój. Dziewczyna przeniosła wzrok na kopertę z biletem, który przekazała jej mama z samego rana. W środku znajdowała się dodatkowo mała adnotacja "mam nadzieję, że przyjdziesz. to ma dla mnie ogromne znaczenie. m. " Spojrzenie jakie posłała jej rodzicielka, dawało do zrozumienia, że powinna zostawić to wszystko w spokoju. Jednak Adelaine nie potrafiła.

- Zależy o którą płaszczyznę dobra pytasz- odparła, otwierając kopertę. Miała cichą nadzieję, że chłopak nie zauważył jak trzęsą jej się dłonie.

- Wiesz, że nie musisz tutaj być. Zawsze mogę mu powiedzieć, że byłaś tylko na chwilę a potem coś Ci wypadło- zaproponował blondyn, wzruszając ramionami. Dziewczyna spojrzała na niego zdumiona.

- Jesteś dobrym przyjacielem Lou. Ale jeżeli chcemy zacząć wszystko od nowa to tak wypadałoby zrobić- wyjaśniła, po czym po chwili dodała jeszcze z nutą goryczy- Mimo, że wolałabym teraz leżeć w łóżku, oglądając jakieś romansidło.

- Przecież ich nie znosisz- zauważył blondyn z niewielkim rozbawieniem. Odkąd pamiętał, dziewczyna gardziła tym gatunkiem filmowym, twierdząc, że jest bezsensowny i przerysowany.

- Więc zobacz jak nisko upadłam- odparła, ruszając w stronę bramek a jej obcasy odbijały się wśród amsterdamskich ulic.

- Podziwiam Cię, wiesz?- usłyszała, gdy podawała bramkarzowi kawałek papieru. Spojrzała na niego przez ramię.

- Dlaczego?

- Bo mimo zadanego bólu z jego strony Ty wciąż potrafisz z nim normalnie rozmawiać- odparł, pokazując opaskę mężczyźnie stojącemu przy bramce.

There For You • mggOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz