"If your ghost pulls you apart
And it feels like you lost who you are..."Adelaine patrzyła jak Martijn rusza spod jej domu, kiedy poczuła ulgę. W końcu była w domu, z dala od Martijna i wszelkich sprzecznych myśli z nim związanych.
- Byłaś z NIM?!?- usłyszała zdenerwowany głos za sobą. Elliott.
Momentalnie odwróciła się w jego stronę, patrząc jak z jego oczu ciskają gromy w kierunku oddalającego się auta.
- Elliott? Co Ty tu robisz?- zapytała głupio. Jednak brat tak ją zaskoczył, że nie mogła wykrztusić z siebie żadnego sensownego zdania.
- Przez całą noc byłaś z nim?- ponowił pytanie. Nie było sensu kłamać. Przecież go widział.
- Tak. Ale zanim zaczniesz przeklinać, daj mi wszystko wytłumaczyć- poprosiła z błaganiem w oczach.
Elliott zacisnął usta w wąską kreskę. Najchętniej poszedłby teraz do domu Garritsenów i skopał tyłek temu zidiociałemu producencikowi. Jednak widząc minę siostry, wiedział, że najpierw musiał wysłuchać jej.
- Okey. Za dziesięć minut idę z Emmą na spacer do parku. Ty idź się przebierz. Wybrałaś dobry moment, bo rodziców akurat nie ma- poinformował, siadając na schodach. Adelaine widziała jeszcze jak wyjmuje paczkę papierosów z kieszeni, nim zamknęła za sobą drzwi.
W jej głowie jednak wciąż brzmiały słowa Martijna, które powiedział do niej nim wysiadła z auta.
"Chce zacząć wszystko od nowa. Od samego początku. "
Po jego spojrzeniu stwierdziła, że to było szczere. Jednak nie wiedziała czy to dobry pomysł. Ile czasu by minęło, nim znów zrobiłby jej kolejne świństwo?
Po szybkim prysznicu w mieszkaniu szatyna, Adelaine musiała aby się przebrać.
Wciągnęła na siebie biały t-shirt i jeansowe ogrodniczki, zabierając z torby telefon i okulary przeciwsłoneczne. Wciągnęła trampki i przejrzała się w lustrze.
Piegi na nosie uwydatniły się przez amsterdamskie słońce, jednak tym razem nie miała zbytnio czasu by je zakryć podkładem.
Gdy wyszła z powrotem na dwór Elliott stał już obok wózka a Katerina zapinała Emmę, poprawiając jej chustkę na głowie. Widząc ją na twarzy Kateriny pojawił się uśmiech.
- Wróciła nasza balangowiczka. Gdzieś się podziewała całą noc?- rzuciła lekko, podnosząc się z kucek.
- Długa historia. Centrum wciąż aktualne?- zapytała, zmieniając temat.
- Tak, tak. Zbiórka o drugiej pod moim autem. Mama postanowiła do nas dołączyć, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie. Nie mogę się doczekać.
Elliott wywrócił oczami i wyjechał wózkiem przez bramkę. Adelaine pośpiesznie wyszła za nim.
- Myślałam, że idziemy do parku- odezwała się, kiedy zauważyła, że Elliott kieruje się na koniec ulicy.
- Bo idziemy. Tyle, że okrężną drogą. Ktoś musi się wytłumaczyć- odparł, zakładając okulary na oczy. Adelaine westchnęła. Zapowiadał się długi i żmudny spacer.
- Mógłbyś robić jako policjant. Jesteś przerażający, kiedy jesteś uparty- stwierdziła ponuro.
- Może to będzie moje powołanie- odparł, przenosząc wzrok na dom Garritsenów, gdzie na werandzie siedziała cała ich rodzina. Skinęli na przywitanie małżeństwu a gdy Martijn pomachał w ich stronę, Elliott zacisnął usta i niechętnie mu odmachał.
CZYTASZ
There For You • mgg
FanfictionPatrząc wstecz na te wszystkie lata, można powiedzieć, że te wszystkie gesty, spojrzenia ukształtowały nas jako ludzi...