Rozdział 1

159 18 121
                                    

Cassie

  — Zastanów się Cassie... Ostatnio w ogóle nie masz chwili dla siebie, ciągle pracujesz. Od razu po szkole idziesz do kawiarni, a wieczorami odrabiasz lekcje. W weekendy też nie da się z tobą umówić, bo '' jesteś zajęta ''. Już nie pamiętam, kiedy byłyśmy razem na imprezie, albo w centrum. — powiedziała z pretensją Mia, rzucając swoją torbę gwałtownie na ławkę. Usiadła naburmuszona, a ja zajęłam miejsce obok niej.

  Wzdychając, przejechałam ręką po swoich włosach. Ostatnio faktycznie ją zaniedbałam. Przez dwa miesiące jedynie widziałyśmy się na przerwach i rozmawiałyśmy przez telefon. Ciotka chciała zatrudnić jakąś kelnerkę do pomocy, bo już nie wyrabiała, ale zaprzeczyłam i obiecałam, że nie musi, bo ja mogę przejąć kilka obowiązków. Przynajmniej nie będzie wydawać dodatkowych pieniędzy. Brak czasu spowodował, że można powiedzieć olałam moją przyjaciółkę.

  — Masz rację... Zachowałam się okropnie, przepraszam. Wybaczysz mi? — zapytałam z nadzieją.

  Było mi bardzo głupio. Jak mogłam ją tak potraktować? Ona zawsze ze mną była i wspierała, a nie miałam nawet chwili, żeby z nią wyjść porozmawiać. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak musiała się wtedy poczuć.

  Zastanowiła się chwilę po czym przytaknęła i przytuliła do mnie.

  Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam w nią jeszcze mocniej. Mia nie należy do osób, które długo chowają urazę i wybaczamy sobie praktycznie wszystko. Jest wspaniała i nie chciałabym jej stracić. Kocham i traktuję ją jak siostrę. To dzięki niej nie spadłam na dno, jak w wieku czternastu lat zaczęłam się buntować.
Wtedy była obok i to jej zasługa, że skończyłam ze wszystkim. Teraz bardzo się sobie dziwię jak mogłam coś takiego robić. Od tamtego czasu unikam jak ognia takiego typu używek, jedynie czasami okazyjnie napije się alkoholu.

  — Jeśli dobrze pamiętam, Alex zapraszał nas na swoją osiemnastkę, prawda? Urodziny ma za tydzień, pójdziemy do niego, a dzisiaj po lekcjach zabiorę cię do Louise na ciasto czekoladowe. Co ty na to? — zaproponowałam, unosząc kąciki ust w górę.

  Znam ją jak nikt inny i jeśli chodzi o jakieś słodkości — nigdy nie odmówi. Zawsze mnie zastanawiało, jakim cudem ona tyle ich je i nie tyje? Zazdroszczę jej tego, bo ja muszę strasznie pilnować tego co jem. Odżywiam się zdrowo, raz na jakiś czas pozwalam sobie na coś bardziej kalorycznego, ale później spalam to przez bieganie. Przez dwa miesiące nie uprawiałam sportu i trochę przytyłam. Mia powtarza mi, że mam idealne ciało i nie jestem gruba, jednak czuję potrzebę, aby ponownie wziąć się za siebie. Nie akceptuję i nie zamierzam głodować, bo właśnie moja koleżanka rok temu przez to wpadła w anoreksję. Dlatego dla mnie jedynym, najbezpieczniejszym sposobem na spalenie tłuszczu jest właśnie sport. Chyba zacznę znowu chodzić na siłownię. Po naszym spotkaniu będę musiała się nad tym zastanowić.

  Chcę jej to jakoś wynagrodzić. Nadal będę pomagać cioci, ale rzadziej. Od teraz będę musiała to wszystko pogodzić tak, żebym miała też czas na własne zainteresowania i spotkania z Mią. Nie chce, żeby przez mój nadmiar obowiązków czuła się odtrącona. Do mojego internetowego przyjaciela też ostatnio nie pisałam. Mieszka w Birmingham, a ja w Londynie, dlatego widujemy się czasem w weekendy albo wakacje. Jest naprawdę kochany i opiekuńczy. Razem nazywamy go ''niedźwiadkiem", przez jego białą czuprynę. Są dla mnie najważniejsi i jestem pewna, że lepszych ludzi nigdy nie spotkam. Wieczorem napiszę do Michaela.

  — Może być, ale przecież nie masz się w co ubrać! — Złapała się za głowę i wyjęła telefon ze swojej torby.

WybraniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz