Tom
Wyszła już jakieś piętnaście minut temu.
Ile kobieta może siedzieć w łazience?
Mia nadal się nie obudziła, Aaron ciągle przy niej stał i trzymał za rękę. W tajemnicy zwierzył mi się, że od jakiegoś czasu podoba mu się i chciałby ją bliżej poznać, lecz nie miał odwagi jej gdzieś zaprosić. Wczoraj jak po szkole wyszliśmy się napić, nie mógł się nacieszyć tym, że zaprosiła go gdziekolwiek. Bardzo przeżył to, co się wydarzyło. Jego potargane, czarne włosy opadły na twarz i nie spuszczał nawet na chwilę spojrzenia od dziewczyny. Jak oboje dowiedzieliśmy się o wypadku, od razu przyjechaliśmy, wcześniej jeszcze zahaczając o kwiaciarnię. Wymieniliśmy kilka zdań ze sprzedawczynią, mówiliśmy, że kwiaty mają być dla dziewczyny, która trafiła do szpitala, przez wypadek w sklepie C&A. Okazało się, że Camille Ross była jej synową. Staruszka powiedziała nam, że policja znalazła Camille martwą, a wraz z nią zginęło dziesięć osób. Mia i Cassie jakimś cudem przeżyły. Miałem już powoli dosyć czekania na nią. Jesteśmy wrogami już od kilku lat, pamiętam do teraz, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. W naszym przypadku zamiast ,, miłości od pierwszego wejrzenia " była nienawiść. Irytowało mnie to, że zawsze starała się skupić na sobie uwagę, za to uwielbiałem doprowadzać ją do szału, wtedy śmiesznie się denerwowała. Jeden raz zaatakowała mnie zeszytem... Za to jej ciotka, pani McRey cały czas dziwnie na mnie patrzyła i podejrzanie uśmiechała pod nosem. Zacząłem się czuć niezręcznie.
Nagle wszyscy usłyszeliśmy krzyki dobierające zza drzwi. Nastolatek spojrzał na mnie pytająco, a kobieta zaczęła nerwowo szukać czegoś w swojej torbie.Lekko znudzony postanowiłem iść zobaczyć co się stało.
Wyszedłem na korytarz, a ludzie biegli, przepychając się przez siebie krzycząc na cały szpital. Skrzywiłem się, kiedy do moich uszu dotarł ten nieprzyjemny dźwięk.
Jakaś mała dziewczynka przebiegła, potykając się o własne nogi. Pomogłem jej wstać.— Czemu wszyscy uciekają? — zapytałem, oglądając zamieszanie.
— Tutaj jest potwór! — przetarła kropelki potu spływające z jej skroni. Podbiegła do nas prawdopodobnie jej matka. Złapała ją za rękę, po czym obie zniknęły w tłumie.
Była taka przerażona i blada, że nie mogła sobie tego wymyślić.
Ale przecież potwory nie istnieją!
Sam nie wiedziałem co teraz mam zrobić. Jaki potwór? Zacząłem się poważnie martwić.
W budynku zapanował chaos.
Nie mogłem zostawić tutaj tej kretynki.
Od razu pobiegłem do łazienek. W damskiej toalecie jej nie było.Gdzie ona jest?
Ruszyłem i ile tylko sił w nogach pobiegłem po schodach do sali, aby poinformować ciotkę dziewczyny o tym, że jej siostrzenica zniknęła, a po szpitalu biega potwór. Zanim jednak udało mi się dojść, jakaś niebieska postać, oglądając się za siebie, nie zauważyła mnie i niechcący wpadła na mnie, przez co oboje z nich spadliśmy. Zostałem przez nią przygnieciony. Potarłem swoją głowę i jęknąłem, czując wielki ból pleców. Otworzyłem oczy, wpatrując się w... Nawet nie miałem pojęcia, jak to coś nazwać. Odgarniając swoje włosy dostrzegłem jej twarz. Skórę miała koloru niebieskiego, tak samo oczy. Pod nimi miała trzy białe kropki.
— Przepraszam — pisnęła, odrywając się ode mnie.
Miałem wrażenie, że skądś kojarzę ten głos. Moja koszulka była cała mokra i przylepiła mi się do ciała.
CZYTASZ
Wybrani
FantasyCo zrobisz, kiedy dowiesz się, że to od ciebie teraz zależą losy całego świata? Podejmiesz się wyzwania czy najzwyczajniej stchórzysz? Cassie Lewis wiodła dosyć normalne życie, niezbyt różniące się od innych nastolatek. Codziennie po szkole pomagał...