Rozdział 10

28 2 0
                                    

   Przez słowa strażniczki kamieni nie mogłam skupić się na swojej pracy, bo ciągle byłam rozkojarzona i zamyślona. Nie umiałam przyjąć do siebie wiadomości o tym, że zostałam wybraną. Osobą, której obowiązkiem teraz było pokonanie Śmierci i ocalenie całego świata. Wiedziałam, że Iman popełniła wielki błąd, powierzając mi tak ważne zadanie, jakim jest ratowanie całej planety. Odkąd tylko od niej wróciłam, zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Dlaczego akurat ja? Mogła przecież podarować kamień komuś innemu, osobie, która bardziej niż ja by się nadawała. Czarny pan miał rację. Mogła wybrać każdego, a wzięła mnie. Siedemnastolatkę, pracującą w kawiarni, która nie miała czasu nawet dla przyjaciół, więc jak miała mieć czas na ratowanie Ziemi? Co by było jakbym zawiodła? Śmierć zawładnęłaby Ziemią, a ja nic nie mogłabym na to poradzić, byłabym odpowiedzialna za koniec świata. Tak bardzo bałam się porażki. Za pięć dni musiałam dać jej odpowiedź. Tylko tyle miałam czasu na podjęcie tak ważnej decyzji. Może powinnam się skontaktować z ognistym chłopakiem i dowiedzieć się, co on o tym wszystkim myślał. Znalazł się w takiej samej sytuacji, co ja, więc na pewno by mnie zrozumiał. Był on jedyną osobą, której mogłam się teraz zwierzyć. Niestety, był jeden problem, nie miałam pojęcia jak się z nim skontaktować. Pierwszy raz spotkaliśmy się przypadkowo, w parku, kiedy podpalił las. Potem to Iman ściągnęła nas do siebie, więc szanse na to, że spotkam go przed końcem czasu, były równe zeru, a ja nie mogłam czekać. Potrzebowałam poznać czyjąś opinie na ten temat, by móc zdecydować. Nie mogłam nikomu o tym powiedzieć, więc byłam zdana na siebie. Bardzo przydałoby mi się wsparcie Mii. Ona wiedziała, co robić w trudnych sytuacjach, zawsze dawała mi dobre rady. To właśnie do niej  się zgłaszałam, kiedy miałam jakiś dylemat. Bez dwóch zdań była najlepsza w dawaniu porad,  to ona wyciągnęła mnie z dołu psychicznego, a nie ci dorośli, którym wydawało się, że wiedzieli doskonale, co było dla mnie najlepsze i powtarzali, że czas goił rany i muszę tylko poczekać, że kiedyś mi przejdzie. Puste słowa, które miały mnie pocieszyć, a tak naprawdę nic nie dały. 

  Powinnam się zająć swoją robotą, ale nie potrafiłam. Za bardzo przejęłam się tym, co usłyszałam od anielicy, w przeciwieństwie do mojego towarzysza. Przyjął to ze stoickim spokojem, nie to, co ja. Siedział i słuchał, co strażniczka miała nam do powiedzenia, podczas gdy ja byłam załamana. Czy nie martwiło go to, że to właśnie my mamy pokonać Śmierć? On był nieobliczalny i potężny, mógłby nas zabić jednym skinieniem ręki. Pewnie ognisty chłopak się go nie obawiał, bo go jeszcze nie spotkał na żywo i nie zdawał sobie sprawy ze skali zagrożenia. Niestety ja miałam okazję, by przekonać się, do czego był zdolny. Przez niego Mia wylądowała w szpitalu, a ja leżałam w łóżku sparaliżowana.

  Przymknęłam oczy i wypuściłam powietrze z ust ze świstem. Musiałam się uspokoić. Przecież Iman sama powiedziała, że nie może mnie do niczego zmusić, zawsze mogłam zrezygnować.

— Cassie, na pewno wszystko w porządku? Źle wyglądasz — zmartwiła się ciotka.

  Znowu się zaczyna...

  Odkąd wyszłam z zaplecza, ciągle zadawała mi pytania, jak się czułam i radziła, bym pojechała już do domu. Za każdym razem ze sztucznym uśmiechem odpowiadałam jej, że czułam się dobrze i mogłam pracować. Odwróciłam się do niej i przewróciłam oczami. Rozumiałam, że się o mnie martwiła, ale to ciągłe wypytywanie zaczynało mnie irytować. Miałam już ochotę wykrzyknąć jej, że tak naprawdę to czułam się beznadziejnie, chciałam wyznać jej prawdę, lecz Iman mi zabroniła. Jedyne, co mogłam zrobić, to po prostu dalej udawać.

  — Tak, jestem tylko trochę zmęczona. Ciociu, naprawdę jest okej — zapewniłam. Pokiwała głową i powróciła do zamiatania podłogi. Ja postanowiłam wykorzystać to, że nie było żadnych nowych klientów i wzięłam mokre chusteczki, żeby przetrzeć puste stoliki. Podskoczyłam, kiedy usłyszałam głośny grzmot, spojrzałam na widok za oknem i wydałam z siebie pomruk niezadowolenia. Od kilku godzin padał deszcz i nie zapowiadało się na to, żeby w najbliższym czasie przestał. Niedługo ulice zamienią się w rwące rzeki. Pogoda idealnie zgrała się z moim  nastrojem. Wewnątrz mnie szalała burza emocjonalna, której nie umiałam opanować. Tak wiele się ostatnio wydarzyło. Chciałabym się cofnąć w czasie o trzy miesiące, wtedy moje życie było proste i spokojne. Miałam świetny kontakt z Mią, codziennie pisałam i rozmawiałam przez kamerkę z Michaelem. W każdy piątek wychodziłam, żeby pobiegać, a w sobotnie wieczory oglądałam z ciotką seriale. Typowe dla większości dziewczyn w moim wieku. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 16, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WybraniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz