Letnie ulewy były według Mishy najlepszym okresem w roku. Zawsze wychodził na werandę, pił kawę, czytał wiersze. Czasami nawet pisał lecz szybko twierdził, że są niewystarczające. Jego życie toczyło się powoli, miał wrażenie, że jego kontakt z synem znacznie się polepszył po szczerej rozmowie.
Deszcz padał od samego rana, a on... nie miał ochoty wychodzić z łóżka. Źle się czuł, mimo iż wszystko wydawało się być dobrze. Właśnie - wydawało.
Czuł dziwną pustkę, zajmującą jego serce. Brakowało mu czegoś, domyślał się, że może się rozchodzić o jego samotność. To nie tak, iż czuł się nieszczęśliwy żyjąc sam, czuł się źle ponieważ nie miał z kim dzielić tego szczęścia. Chciałby się podzielić z kimś tym, co miał, nieważne, że nie było tego wiele.
Sięgnął po telefon. Kilka wiadomości od Wendy i nic więcej. Kogo innego mógłby przecież obchodzić? Cała jego rodzina była martwa. Westchnął, przetarłszy twarz dłońmi i przekręcił się na drugi bok i ponownie zasnął.
Nigdy nie doświadczył tak dziwnego snu.
Znajdował się w białym pokoju, nagi, stał w środku. Nie było tu żadnych mebli, obrazów, okien. Nic. Tylko on. Słyszał miękki, słodki głos, wołający jakieś imię. Zmarszczył brwi, rozejrzał się. Wtedy przed nim znikąd pojawiła się dziewczyna. Wyglądała jak anioł, blond włosy miękko opadały na ramiona, dziecięca twarz z łagodnymi rysami i bystre, błękitne oczy wpatrujące się w jego własne, na dodatek tak jak on, była zupełnie naga.
- Castiel - uśmiechnęła się szeroko.
- Castiel? - przełknął, przyglądając się jej w lekkim niepokoju. Kim była? Czego chciała?
- To Twoje imię. Prawdziwe imię - zbliżyła się do niego. Blade ciało niemalże błyszczało.
- Nie, mam na imię Misha - zaraz ją poprawił.
Zareagowała cichym śmiechem, dotknęła jego klatki piersiowej; jej dotyk przypominał lód.
- Nie. Jesteś Castiel - upierała się - To niesamowite, co? Jesteś w zupełnie innym świecie, nic nie pamiętasz, tak jak marzyłeś... Ale Castielu, musisz wrócić. Uratujemy Ciebie.
Mężczyzna rozchylił nieco usta w zaskoczeniu, przechylił głowę na bok, próbował przeanalizować słowa, które przed chwilą usłyszał.
- Uratować?
- Tak... Widzisz, to skomplikowane, nie mamy zbyt wiele czasu, On zaraz się dowie, będzie wiedział, że się z Tobą kontaktuję - posmutniała, opuściła głowę. Czuł, jak jej oddech staje się płytki - Próbuję mnie wyrzucić, ale musisz wiedzieć, że wszystko co Cię otacza jest iluzją, Castielu, nie jesteś tu bezpieczny. Nigdy nie byłeś.
- O czym Ty...
- Mówię o tym, że jesteś pod wpływem bardzo silnego... stworzenia. Dean i Sam... Twoi przyjaciele... Tęsknią za Tobą, potrzebują Ciebie. Oni są obok mnie, jeśli mi pozwolisz mogłabym Ci ich pokazać. Ale tylko na chwilkę.
Misha odsunął się od dziewczyny.
- To sen, dlaczego śnię o takich rzeczach? - zapytał sam siebie, złapał się za kark i krzywo uśmiechnął - Pewnie zjadłem coś nieświeżego i zaczynam świrować.
Jego śmiech odbił się echem po pokoju. Blondynka dziwnie posmutniała, jednakże znowu podeszła do niego.
- Proszę, Castiel, pozwól mi.
Zaczął się bać. Nigdy nie śnił o nagiej kobiecie, a już w szczególności o takiej, która twierdziłaby, że jest kimś innym. Chory odjazd. Skinął zatem głową, myśląc, iż prawdopodobnie nie ma wyboru.

CZYTASZ
"Dean?" | DESTIEL
Fiksi PenggemarCastiel - uparty dzieciak w prochowcu, który znowu poprzez swoją naiwność sprowadził na siebie ogromne zainteresowanie ze strony Nieba. Dostanie szansę nowego życia. W innym świecie. Bez Winchesterów, bez potworów, bez skrzydeł.