Podróż

27 7 3
                                    

Szliśmy przez długi czas. Nie wiem ile godzin minęło, słońce jednak górowało już wysoko na niebie. Shin rzadko się do mnie odzywał, zapewne pogrążony we własnych myślach.

W końcu dotarliśmy do celu. Był nim mały drewniany domek znajdujący się na skraju lasu. Weszliśmy przez niskie drewniane drzwi. Demon od razu udał się wgłąb budynku, jakby bywał już tu nie jeden raz. Chciałem go zapytać skąd zna to miejsce, jednak po jego minie widziałem, że nie jest zbyt skory do rozmowy, więc podążyłem tylko za nim wpatrując się w jego plecy, z których​ wystawały ogromne skrzydła. Aż dziw że nie zachaczał o framugi i stojące przedmioty lawirując pomiędzy nimi z niesamowitą gracją.

W końcu demon się zatrzymał, a ja wpadłem na niego nie zauważając nagłej zmiany. Shin złapał mnie za ramię podtrzymując mnie przy tym, i sadzając na kanapie. Przez chwilę wpatrywał się we mnie, po czym z cichym westchnieniem usiadł na podłodze, opierając się o ścianę.

Trwaliśmy w niezręcznym milczeniu.

-Powiedź mi czego się boisz.- Powiedział upadły odgarniając długie włosy opadające na ramię.

-C-co? Po co?-Zapytałem zdezorientowany.

-Zrób to. Proszę- Dodał po chwili.

Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią.

-Boję się wielu rzeczy.- stwierdziłem rumieniąc się przy tym, lecz widząc wpatrującego się wyczekująco Shina postanowiłem zwierzyć się z moich lęków.

-Boję się: igieł, szpitali, pająków, stomatologów, zamkniętych przestrzeni, otwartych przestrzeni, samotności, wysokości, utonięcia... To by było chyba tyle.
- Spojrzałem na mojego towarzysza myśląc, że będzie się śmiać, lecz na jego twarzy nie widać było ni śladu uśmiechu, a w oczach nie zabłyła nawet najmniejsza iskierka rozbawienia. Shin całą swoją postawą wyrażał śmiertelną wręcz powagę.

Po chwili podniósł się ze swojego miejsca i podszedł chwytając mnie za dłoń.

-Możesz już przestać się bać. Ochronię cię przed wszystkim co może cię spotkać złego. Nigdy cię nie zostawię, ani nie zdradzę. Po prostu mi zaufaj.- Wyszeptał błagalnym tonem.

Jak mam ci zaufać, skoro nawet cię nie znam?- Powiedziałem.

Shin puścił moją dłoń i zaczął ściągać białą koszulkę, którą miał na sobie.

-C-co ty robisz- Spytałem zawstydzony jego zachowaniem.

Upadły jednak nie zareagował i nie zważając na moje zażenowanie, oraz głęboką czerwień wypływającą na policzki, kontynuował czynność, dopóki nie stanął​ przede mną nagi od pasa w górę. Zażenowany spuściłem wzrok.

- Jeśli chcesz poznać moją historię dotknij znamienia na  piersi, tak będziesz miał pewność, że nie skłamałem w rzadnej kwestii, ani nie pominąłem znaczącego faktu- Te słowa zawisły powietrzu...

Podniosłem drżącą rękę i położyłem na ciepłej skórze demona, we wskazanym przez niego miejscu.

Gdy przyjdzie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz