Dziewczynka miała około dziesięć lat, kiedy wraz ze swym ojcem gubernatorem oraz jego załogą wypłynęła w daleką podróż. Dzień był ponury, a gęsta mgła przez którą ledwo można było zobaczyć szarą taflę wody nie dodawała temu uroku. Wręcz przeciwnie, dawała poczucie smutku, melancholii oraz bezsilności. Przytłaczająca cisza była przerywana szumem fal rozbijających się o dziób i burtę statku. Dziesięciolatka stała w przedniej części pokładu rozkojarzona nucąc dobrze znaną jej piosenkę piracką.
- Jo-ho... Piratem pragnę być, plądrować, rabować, łupić i kraść...
Stała patrząc się bez celu w przestrzeń. Ubrana była w jasnoniebieską sukienkę przeszywaną złotymi nićmi. Mimo, iż była bardzo młoda wyglądała niezwykle dojrzale. Nic dziwnego, ponieważ w istocie była szlachcianką. Jej blada cera była nieskazitelna niczym wyjęta z obrazka. Nagle ramię dziewczynki ugięło się pod ciężarem czyjejś silnej i twardej dłoni. Lekko wystraszona zwróciła się ku mężczyźnie stojącym tuż za nią.
- Cicho panienko, chcesz ściągnąć na nas piratów? - zapytał jak zwykle zbyt przesądny pan Gibbs patrząc na wody dalekiego horyzontu. Wtem zza nich rozległ się mocny, pewny siebie głos.
- Wystarczy panie Gibbs - stwierdził Norrington.
- Śpiewała o piratach...to przynosi pecha. Jak nas napadną wspomnicie moje słowa - usprawiedliwiał się zabierając dłoń z jej malutkiego, chudego ramienia.- Może nie wspomnę - odpowiedział trochę lekceważąco odwracając głowę w stronę prawej burty. Dziewczynka pomyślała, iż w tym kapeluszu wygląda bardzo dostojnie. - Odejść - dodał nie spojrzawszy nawet na członka swojej załogi.
- Tak - dopowiedział ze spuszczoną głową Gibbs lecz na odchodne wymamrotał pod nosem - Kobieta na pokładzie też przynosi pecha, nawet taka mała.
- Chciałabym poznać pirata - oznajmiła dziewczynka, ale nikt ze zgromadzonych nie wziął jej słów na poważnie.
- Nie radzę panienko - powiedział Norrington stając obok Elizabeth, jednakże na nią nie spoglądając. - To szubrawcy oraz zwyrodnialcy i dopilnuję, aby każdego, kto pływa pod piracką flagą spotkała zasłużona kara. Krótki taniec pętli - odparł poważnie wypowiadając ostatnie zdanie, po czym uśmiechnął się w stronę panienki Swann. Zdezorientowana dziewczynka odwróciła się w stronę Joshamee Gibbsa, który zademonstrował jej typową szubienicę. Przewiązał wokół swojej szyi kawałek sznurka, wystawił teatralnie język i wybałuszył oczy. Dziewczynce momentalnie zrobiło się smutno z powodu słów porucznika.
- Poruczniku, doceniam wasz zapał, ale nie wydaje mi się, iż jest to stosowny temat dla mojej córki - rzekł gubernator widząc zbolałą twarzyczkę swojej jedynej córki.- Proszę mi wybaczyć - to powiedziawszy odszedł z założonymi na plecach rękoma. Elizabeth uśmiechnęła się podchodząc do ojca.
- Uważam, że to bardzo ciekawe - stwierdziła.
- I to mnie właśnie niepokoi... - odparł lekko zawiedziony gubernator, po czym odszedł zostawiając córkę z własnymi myślami. Odwróciwszy się w stronę morza stwierdziła, iż mgła nieco złagodniała. Teraz doskonale widziała granat wód, po których płynęli. W pewnym momencie jej oczom ukazała się biała, koronkowa parasolka dryfująca pośród fal. Zaciekawiona skąd się tam wzięła ruszyła przed siebie coraz bardziej zbliżając się do burty okrętu. Podpierając się drobnymi rączkami wyjrzała zza linii statku, ażeby lepiej przyjrzeć się znalezisku. Oprócz parasoli oczom dziewczynki ukazały się połamane deski swobodnie pływające na wierzchu wody. Najbardziej jednak przeraziło ją to, że w oddali na paru zbitych deskach dryfowali zapewne od dawna nieprzytomni lub też martwi chłopiec i kobieta. On wglądał na około dziesięć, może jedenaście lat, jednakże kobieta mogła mieć nie więcej niż siedemnaście, a więc nie było szans aby była to jego matka. Przypuszczalnie mogła być krewną, bądź zupełnie przypadkową osobą.
- Spójrzcie, w wodzie są ludzie! - krzyknęła w stronę załogi, a ci podbiegając do burty chwytali najbliższe liny.
- Wciągnijcie ich na pokład! - wydarł się ktoś, jednak przez chaos panujący na pokładzie Elizabeth nie mogła zinterpretować do kogo on należał. Po chwili ciała obojga rozbitków znajdowały się już na pokładzie.
- Jeszcze oddychają, ale z dziewczyną jest o wiele gorzej - dobiegł ją głos porucznika.
- Matko święta... - rzekł z lękiem, ale też i nie dowierzaniem Gibbs. Za jego przykładem poszli także inni członkowie załogi, w tym mała panienka. Ogień na morzu. Nigdy przedtem nie widziała czegoś takiego. Statek był kompletnie zmasakrowany. Kiedy znajdowali się coraz bliżej wraku poczuła swąd dymu co utwierdziło ją w tym, że to nie sen i prawdopodobnie ci dwoje są jedynymi ocalałymi.
- Co tu się stało? - zapytał ktoś, a tym który odpowiedział był oczywiście porucznik Norrington.
- Najpewniej wybuchł proch. Kupcy mocno się zbroją.- Dużo im z tego nie przyszło. Dobrze wiecie co się stało. To piraci - syknął Gibbs, na co gubernator nerwowo się roześmiał.
- Nie mamy dowodów. To mógł być wypadek.Ciekawa, lecz także lekko zaniepokojona dziewczynka podeszła w kierunku nieprzytomnych ludzi i przez chwilę wpatrywała się w ich mokre, zadrapane ciała.
- Obudźcie kapitana! Opuścić szalupy! - rozkazy porucznika znów wywołały poruszenie na statku. Wszyscy wzięli się do pracy nie zwracając już uwagi na rozbitków, jakoby kompletnie o nich zapomnieli. Po chwili jednak dwóch marynarzy podeszło w ich kierunku i zabrali ciała żeby nie pałętały się pod nogami. Kobietę z racji na jej stan zanieśli pod pokład do jakiejkolwiek wolnej kajuty.
- Elizabeth zajmij się tym chłopcem i tą damą - odezwał się do niej ojciec po dłuższej chwili milczenia. Skinęła głową i ruszyła w ślad za mężczyznami. Uklękła obok chłopca, po czym przejechała dłonią po jego mokrych włosach. Wtedy niespodziewanie załapał ją za nadgarstek głośno wciągając przy tym powietrze. Dziewczynka lekko się wystraszyła.
- Nie bój się - mówiąc to starała się brzmieć pewnie. - Nazywam się Elizabeth Swann.
- Will Turner - odpowiedział nadal ciężko łapiąc powietrze. - Gdzie Anne?
- Anne? - zapytała, chociaż domyślała się, że może mu chodzić o dziewczynę znalezioną przy nim.
- To moja siostra. Była razem ze mną kiedy ostatnio ją widziałem - odparł zdenerwowany.
- Jest bezpieczna, nie martw się - zapewniła go Liz. - Czuwam nad tobą Will.
Po tych słowach chłopiec zemdlał, a jej oczom ukazał się wiszący na jego szyi złoty medalion. Zmarszczyła brwi po czym lekko ujęła monetę. Na samym środku dziewczynka zobaczyła piracką czaszkę.
- Jesteś piratem - szepnęła tak aby nikt nie mógł jej usłyszeć.
- Mówił coś? - głos porucznika przywołał ją do rzeczywistości.
- Nazywa się Will Turner, a dziewczyna która z nim była to jego siostra Anne Turner. Więcej nie wiem - zastrzegła pośpiesznie tak, że już więcej o nic ją nie wypytywano.- Pod pokład. Zanieście go do tej samej kajuty co pannę Turner.
Elizabeth podeszła wolnym krokiem do burty okrętu wpatrując się w medalion, który zabrała Williamowi. W ten sposób chciała go chronić. Ich oboje. Jeśli dowiedzieliby się kim są, od razu by ich powiesili. Upewniając się wcześniej, że nikt nie patrzy podniosła błyskotkę na wysokość oczu aby lepiej się jej przyjrzeć. W oddali zza znów gęstej jak zupa mleczna mgły wynurzył się okręt z czarnymi żaglami wykonany z ciemnego, prawie czarnego drewna. Żagle były całe podziurawione co dodawało statkowi mroczniejszego wyglądu. Natomiast na samym czubku masztu widniała piracka flaga.
- Pan Gibbs miał rację - pomyślała dziewczyna.---------------------------------------------------------------
Elizabeth wybudziła się ze snu z stłumionym jękiem. Z ciężkim oddechem rozejrzała się po pokoju. W przeciągu kilku sekund szybkim ruchem zabrała ze stolika nocnego świecę i ruszyła w kierunku biurka. Otworzyła jedną z szuflad, po czym wyciągnęła leżące na dnie papiery. Podniosła delikatnie ściankę i odsłoniła jeszcze jedno, ukryte dno. Na jego spodzie znajdowała się rzecz, za której posiadanie jednocześnie się nienawidziła, jak i bardzo cieszyła.
Medalion Willa Turnera...
Uwaga! Jak coś tylko ten jeden rozdział pisany był w trzeciej osobie. Reszta będzie przedstawiona już z punktu widzenia głównej bohaterki Anne Turner.
CZYTASZ
Piraci z Karaibów - Klątwa czarnej perły
FanfictionKaraiby, XVIII wiek. Pierwszy oficer Hector Barbossa kradnie piracki statek kapitana Jacka Sparrowa, "Czarną Perłę", a następnie atakuje miasto Port Royal oraz porywa córkę gubernatora, Elizabeth Swann. Sparrow zawiera sojusz z przyjacielem z dziec...