Rozdział V

4.6K 325 25
                                    

- Ależ oczywiście, tylko nie w tym momencie skarbie - odparł pirat.
- Proszę Jack, naprawdę mam teraz wielką pustkę w głowie i nie wiem co mam myśleć. To mnie powoli wykańcza - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Naprawdę nie teraz, bądź cierpliwa. Powiedz mi czy w ogóle coś pamiętasz z przeszłości? Jakieś drobne szczegóły? Cokolwiek? - zapytał mnie podchodząc bliżej steru. Nie wiem czy mogę mu ufać w stu procentach, ale przecież i tak nie mam nic do stracenia. Moim głównym celem jest teraz odzyskać chociaż część wspomnień lub informacji dotyczących wcześniejszego życia. 

- Od ośmiu lat miewam jeden i ten sam sen. Powtarza się praktycznie każdej nocy, podejrzewam, że to może być moja podświadomość, która w jakiś sposób próbuje mi pomóc sobie przypomnieć. Tylko nic kompletnie z tego nie rozumiem. Nie kojarzę żadnego czarnoskórego bosmana, ani Barbossy czy gościa z drewnianym okiem. Nawet nie umiem nigdy zapamiętać twarzy mężczyzny, z którym siedziałam kajucie - powiedziałam wszystko na jednym tchu. Twarz Jacka nie wyrażała absolutnie nic. Wyglądał trochę jakby analizował to co przed chwilą powiedziałam.
- Pamiętasz Barbossę? - spytał chcąc się upewnić czy na pewno dobrze usłyszał.
- Tak, ale tylko częściowo. Wiem jak się nazywa, mniej więcej kojarzę jego wygląd i że to on wszczął bunt na pokładzie statku, którym płynęłam.
- Interesujące, doprawdy interesujące - Jack znów pogrążył się w myślach. Stwierdziwszy, że i tak nie uda mi się nic z niego wyciągnąć postanowiłam przejść się na dziób statku. Przede mną rozciągał się naprawdę cudowny widok. Morze w całej swej okazałości przywoływało mnie do siebie niczym ul pszczoły. Pragnęłam pozostać tu na zawsze. Bez końca pływać po nieznanych wodach rozkoszując się napotkanymi po drodze przygodami i wiatrem codziennie pielęgnującym moje długie włosy. Po jakimś czasie usłyszałam lekko podniesione głosy Jacka i Willa. 
Normalnie jak dzieci - pomyślałam.

Chcąc zobaczyć o co poszło ruszyłam w ich stronę. To co ujrzałam wywołało u mnie strach, lecz nie powstrzymało także jak widać cichego chichotu. 
- Co się stało? - zapytałam podchodząc bliżej burty, aby pomóc bratu wejść z powrotem na pokład statku. Przyznaję, że widok Willa wiszącego nad wodą i kurczowo trzymającego się bomu był bezcenny.
- Twój braciszek nie wierzy, że wasz ojciec był piratem, tak samo jak jego piękna siostrzyczka - odparł Jack uśmiechając się nieznacznie.
- Co proszę?! - odwróciłam się w jego stronę zszokowana. - Że niby ja jestem piratką?  
- Oczywiście i to jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek pływały po tych wodach. 
- Nie słuchaj go Ann, on kłamie - krzyknął Will.
- Siedź cicho Will - odparłam być może trochę za ostro. - Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałeś? - skierowałam pytanie do Sparrowa.
- A uwierzyłabyś mi? - zapytał z po wątpieniem.

- Pewnie nie - stwierdziłam.
- No i masz odpowiedź - podsumował Jack.
- Nie chciałbym przeszkadzać w tej jakże fascynującej wymianie zdań, ale przypominam, że ja tu cały czas wiszę - oburzył się Will.
- Oh, na śmierć o tobie zapomniałem - odparł pirat, po czym odstawił młodego Turnera z powrotem na pokład. Nie minęła nawet sekunda, a mój brat miał przystawioną do gardła broń.
- W życiu liczą się dwie rzeczy. Co możesz zrobić, a czego nie. Więc ostatecznie możesz pogodzić się z faktem, że twój ojciec i siostra byli piratami albo nie. Możesz być pod komendą pirata lub nie możesz - Will wstał i wziął od Sparrowa jedną z szabli.

- A teraz na Tortugę - odparł Jack.
- Na Tortugę? - zapytał z wątpliwością Will.
- Na Tortugę - powtórzył pirat.

Piraci z Karaibów - Klątwa czarnej perłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz