Rozdział VII

4.3K 301 12
                                    

Wczesnym rankiem obudził nas pan Gibbs, który jak się później okazało zdołał już ściągnąć najbardziej podejrzanych piratów z miasta. Stali oni tuż przy porcie oczekując werdyktu i dalszych rozkazów kapitana.
- Uciesz oczy, kapitanie, widokiem starych pirackich wyg! - odparł z dumą Joshamee. - Każdy z nich wart jest soli, co go przeżarła i ma szaloną głowę!

Jack powoli szedł przed szeregiem zgromadzonych oraz przyglądał się uważnie każdej napotkanej twarzy. Zatrzymał się dopiero przy starszym, bystrookim mężczyźnie z arą na ramieniu.

- To Cotton, kapitanie - oznajmił Gibbs. - Jest niemową, dlatego kupił sobie papugę i wytresował ją tak by mówiła za niego. Nikt do końca nie wie jakim cudem - wyjaśnił.
- Aye, postawić żagle! - krzyknęła papuga.
Sparrow kiwnął tylko głową, po czym ruszył dalej.
- A co będziemy z tego mieli? - zapytał ostatni z żeglarzy, którego twarz skrywana była pod dużym kapeluszem. Jack mrużąc lekko oczy stanął na przeciw ciekawskiej osoby. Pochylił się ku niej i trochę niepewnym ruchem zdjął nieznajomemu z twarzy nakrycie głowy. Ostrożnie ruszyłam w stronę pirata by po chwili znaleźć się u jego boku.  

- AnaMaria! - powiedział z uśmiechem co jak prawie za każdym razem poskutkowało siarczystym policzkiem.

- Mam rozumieć, że na to też nie zasłużyłeś? - zapytałam z sarkazmem.
- Na to akurat zasłużyłem - odparł.
- Ukradłeś mi statek! - warknęła dziewczyna.
- Tylko pożyczyłem - uściślił. - Przyznaję, że bez pozwolenia, ale z zamiarem zwrócenia.
- Zwróciłeś? - uniosłam prawą brew ku górze.
- Nie, ale dam ci inną - zwrócił się do AnaMarii.
- Owszem... - piratka nie dokończyła myśli, ponieważ Will skutecznie jej to uniemożliwił.
- Lepszą - mój brat wskazał gestem na ,,Interceptora'', po czym wszyscy po kolei spojrzeli w tamtym kierunku.
- Co ty na to? - zapytał Jack. 

- Aye - krzyknęła dziewczyna po dłuższym namyśle na co reszta jej zawtórowała i razem ochoczo ruszyli w stronę okrętu.

- Wziąć kobietę na pokład to pech - stwierdził pan Gibbs. - Ale żeby aż dwie?! Oczywiście bez urazy.

- Gorszy pech je zostawić - odparł Sparrow spoglądając na mnie kątem oka.

Po niecałej godzinie statek był gotowy by nareszcie opuścić Tortugę.


W następnym rozdziale postaram się trochę bardziej i będzie znacznie dłuższy, obiecuję.

Trzy dni temu miałam urodziny, wczoraj imieniny, dzisiaj urodziny ma moja chrzestna, a jeszcze wcześniej było zakończenie roku, więc nie za bardzo jak mogłam napisać jakiś rozdział. Ten powstał na szybko, dosłownie przed chwilą tak więc szału nie ma.  Myślę, że to zrozumiecie i na prawdę obiecuję poprawę ♥♥♥


Piraci z Karaibów - Klątwa czarnej perłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz