Pokątna

730 27 2
                                    

- Blaaaaaair!!!!Wstawaj Kochanie chyba nie chcesz się spóźnić!!! - Usłyszałam okropne krzyki Matki z dołu.
- Mamooo! Nie krzycz zaraz zejdę - Odkrzyknęłam jej bo przecież by się tak darła a nie mam ochoty jej słuchać z samego rana ... Ughhhh co za kobieta czemu ona zawsze musi mnie budzić o.. No tak po prostu zajebiecie jest 6:50 a ona mnie budzi? Skandal nie dadzą się wyspać człowiekowi.
Trzy dni temu przeprowadziliśmy się z rodzicami i Abrem do Anglii. Mieszkamy w dość sporawym domu jak dla mnie za duży. Bardziej przypomina zamek niż dom ale mi to jakoś nie przeszkadza więcej miejsca, większe pokoje no i oczywiście więcej ich jest.
Dziesięć minut po tym gdy mama mnie obudziła szybko wstałam i poszłam się odświeżyć.
Szybko się przebrałam w normalne ciuchy i umalowałam.

- Oooo już jesteś kochanie , Dzień dobry słoneczko Jak Ci się spało? Ile chcesz naleśników? - Pyta mama dość radosnym tonem z uśmiechem na twarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Oooo już jesteś kochanie , Dzień dobry słoneczko Jak Ci się spało? Ile chcesz naleśników? - Pyta mama dość radosnym tonem z uśmiechem na twarzy.
- Taaaak Dzień dobry Mamo, Tato, Cześć Abr - odwzajemniłam uśmiech Mamy.
- Dzień dobry Blair - powiedział Tata z takim uśmiechem na ustach, że aż się boje co znów ma mi do powiedzenia. Co do Abraxasa to tylko kiwną głowa na przywitanie i lekko się uśmiechnął.
- Widzę Abr, że nie tylko MNIE obudzono KRZYKAMI - powiedziałam specjalnie podkreślając te dwa słowa w sarkastycznym tonie i patrzę się na mamę która zaczyna się szczerzyć jak głupia.
- Tak właśnie, dzieki Mamo - odpowiada zły chłopak i patrzy na rodziców.
- Tatooo? Czy chcesz coś...Może no nie wiem? Powiedzieć? - zapytałam ojca gdy ten patrzy na mnie w zastanowieniu czy będę szczęśliwa z tego co zaraz nam oświadczy.
- Tak Kochanie zgada się. Dziś o 18 na kolacje przychodzą moi znajomi z pracy z rodzinami mam nadzieje, że będziecie się zachowywać w miarę przyzwoicie a wierze w to bo wychowaliśmy was na porządnych ludzi - powiedział dość poważnie ojciec. Razem z Mamą i Abrem patrzymy na niego w totalnym osłupieniu i nie wiedzieliśmy co powiedzieć, po chwili cała nasza czwórka wybucha tak głośnym śmiechem, że skrzaty z kuchni wyglądały z kuchnii i patrzyły co się dzieje.
- Kogo masz na myśli kochanie? - Pyta mama, Taty z uśmiechem na twarzy gdy tylko przestajemy się śmiać.
- Potterów i Lupinów to naprawdę mili i sympatyczni ludzie, poznałem ich przedwczoraj gdy wychodziłem od Knota - Odpowiedział tata mamie wstając i całując ją w czoło i oświadczył nam żebyśmy się już zbierali bo musi jeszcze coś załatwić na Pokątnej razem z mamą. Wszyscy odpowiedzieliśmy z uśmiechem na twarzy i wstaliśmy. Podeszłam szybko do kominka i wziełam troszkę proszku fiuu i krzyknełam "NA POKĄTNĄ"  zaraz po mnie pojawiła się Mama z Abraxa'sem bo Tata był przed nami.
- Dobrze Abraxas macie tu pieniądze i idźcie kupić książki, wszelki przybory które będą wam obydwojgu potrzebne, kociołki, szaty i nowe różdżki! - powiedział Tata i spojrzał to raz na Abra to raz na mnie i puścił Abrowi oczko a mnie pocałował w czoło na pożegnanie. Mama zaraz po nim zrobiła to samo i powiedziała, że za koło dwóch/trzch godzin widzimy się pod Bankiem Gringotta.
Zrobiliśmy tak jak powiedzieli nam rodzice i najpierw poszliśmy po książki. Gdy tylko kupiliśmy wszystkie potrzebne nam książki ruszyliśmy dalej.
- Dobra Abr jeszcze tylko różdżki chodź. - powiedziałam po chwili gdy tylko sprawdziłam listę potrzebnych rzeczy.
- Tak chodź - spojrzałam na niego dziwnie bo nie wiem o co mu chodzi ale gdy tylko zauważyłam na co patrzy aż zamarłam...
- Abr chodź juz proszę, spotkasz ją pewnie w Hogwarcie - uśmiecham się do chłopaka bo dziewczyna naprawdę jest śliczna i wcale się nie dziwie bratu dlaczego tak się jej przygląda.
- Airy czy ty widziałaś? Widziałaś ją jaka ona jest piękna!!! No-no- normalnie prawdziwy anioł te jej złociste długie piękne włosy, pełne krwiste usta, ah i te oczy Boże jaka piękna, jezuuu!!! Blair zakochałem się chyba - pociągnełam go w strone Ollivandera za rękaw jego kurtki i spojrzałam na niego z rozbawieniem i zaczełam sie modlić aby nie wybuchnąć śmiechem. Ten po chwili patrzy na mnie rozmarzonymi oczami a ja nie mogąc się  powstrzymać wybuchłam śmiechem tak głośno, że wszyscy na pokątnej mnie słyszeli i zaczęli się przyglądać jak bym była jakaś chora psychicznie.
- Chodź kretynie bo nie będę tu tak sterczeć, no juz słyszeć? Chooooodz!!!Abraaaaxas!! - po chwili się obudził i spojrzał na mnie spode łba zabijając  mnie wzrokiem. Po chwili ruszyliśmy w stronę sklepu.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy razem z bratem ale odpowiedziała nam głucha cisza więc zaczęliśmy się rozglądać po chwili za ogromnych zakurzonych regałów pełnych różdżek wyszedł starzec o siwych włosach i uśmiechnął się do nas ciepło.
- Witam rodzeństwo Silver poczekajcie zaraz przyjdę. - Powiedział Ollivander a ja z zaskoczenia spojrzałam na brata tak samo jak on na mnie nic nie mówiąc. Po chwili Starzec podchodzi z dziesięcioma pudełkami różdżek do Abraxasa i wyciągnął jedna z nich  podając mu ją, dziesiec minut poźniej starzec znów poszedł gdzieś za regały i przyszedł z nową różdżka - No dobrze mój drogi spróbuj z tą jeśli to nie będzie ta to ja już nie mam pojęcia. - Mój brat posłał smutny uśmiech i machnął różdżka po czym uśmiechnął się bo różdżka okazała się idealna.
- Oh chłopcze to Heban , włókno ze smoczego serca dwanaście i jedna/druga cala. Wybiera bardzo rozsądnych, odważnych, ambitnych, kreatywnych jak i utalentowanych czarodziei będzie Ci dobrze służysz na Obronie Przed Czarną Magia i Transmutacji jest wierna bardzo wierna właścicielowi dbaj o nią chłopcze. - uśmiechnął się do Abraxas'a który uczynił to samo i podziękował.

- Dobrze moja droga teraz ty, czekaj mam coś odpowiedniego dla Twojej osoby, ohhh tak juz mam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Dobrze moja droga teraz ty, czekaj mam coś odpowiedniego dla Twojej osoby, ohhh tak juz mam. Najpierw machnij a gdy już różdżka Cię wybierze wtedy Ci o niej opowiem, zaraz wracam.
- Dobrze...- Tylko tyle zdarzyłam odpowiedzieć bo po dosłownie sekundzie już go nie było.
Tak jak szybko zniknął tak się pojawił. - No dobrze moja droga spróbuj tą - powiedział i podał mi jedna z trzech różdżek ale gdy tylko machnęłam nią poleciały z niej czerwone iskierki i rozwaliły szybę z tylu sklepu więc odrazu odłożyłam ją przestraszona. Z każda kolejna różdżka było coraz to gorzej aż w końcu trafiłam na różdżkę która była dobra. Gdy tylko ją dotknęłam poczułam lekkie mrowienie i niesamowite ciepło. - Niesamowite nie sądziłem , że akurat ta Cię wybierze. To krzew róży, róg jednorożca i trzynaście i pół cala, przeważnie takie różdżki wybierają pomoce, ambitne, bardzo odważne, przyjacielskie, sprytne i miłe osoby Panno Silver ta różdżka pomoże Ci w Eliksirach i tak jak Twojemu bratu w Transmutacji , jest wierna moja droga dbaj o nią a ona będzie dbać o Ciebie.- powiedział Ollivander z lekkim uśmkechem i delikatnym szokiem na twarzy.

- Proszę Pana? Czy wszystko gra? O co chodzi z tą różdżka? - zapytałam nie czując się pewnie o co chodzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Proszę Pana? Czy wszystko gra? O co chodzi z tą różdżka? - zapytałam nie czując się pewnie o co chodzi.
- Widzisz moja droga dokładnie cztery lata temu tego samego dnia był u mnie chłopiec którego wybrała identyczna różdżka do Twojej i na to wychodzi, że różdżki was połączą. -Powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Co to znaczy połączy nas? - spytałam z szokiem starca i spojrzałam na brata który z uwaga i zainteresowaniem nas obserwował i analizował każde wypowiedziane słowa.
- Moja kochanieńka zobaczyć w Swoim czasie. A teraz chyba czas na was - Odezwał się mężczyzna i poszedł tam gdzie wcześniej był czyli za regały. Razem z bratem pożegnaliśmy się jeszcze i podziękowaliśmy. Gdy wyszliśmy ze sklepu i zobaczyliśmy która jest godzina okazało się, że jesteśmy już spóźnieni z dobre pół godziny. Rodzice nieźle się wkurzą oby tylko nie krzyczeli.
Czym prędzej pobiegliśmy pod Bank Gringotta tam czekali na nas nieźle zmartwieni rodzice. Przeprosiliśmy i wyjaśniliśmy czemu nam zeszło tak długo i czym prędzej teleportowaliśmy się do domu ponieważ zostało nam cztery godziny do przygotlwania domu jak i siebie.

Hogwart z Tamtych LatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz