Świąteczna Rozmowa i Oburzający Prezent

100 1 0
                                    

Pov Diany

Wyszłam z salonu kierując się do holu skąd wydobywały się hałasy.
Będą już na miejscu zobaczyłam mojego tatę siłującego się z wielkim zielonym drzewkiem.

-Pomóc ci tato? - zachichotałam i zdjęłam z jego ramienia torby z zakupami a on wniósł oburącz choinkę.

-Dziękuję. Ślicznie wyglądasz. - powiedział kiedy odstawił świerk na środek salonu do specjalnej donicy. Zarumieniłam się lekko i przeczesałam rozpuszczone włosy zawstydzona.

-Dziękuję. Zaniosę te torby do kuchni. - powiedziałam zadowolona i podreptałam do kuchni gdzie była Felicja.

-Tata już wrócił? - zapytała siostra zerkając na pakunki w moich dłoniach.

-Owszem. Umieszcza właśnie drzewko we właściwym miejscu. - potwierdziłam i położyłam torby na wyspie kuchennej.

-Teraz wystarczy ubrać choinkę i możemy zasiąść do kolacji. - zapiszczała siostra klaszcząc radośnie w dłonie.

Zaśmiałam się cicho z zachowania siostry i ruszyłam razem z nią do salonu gdzie nasz Tata ustawił wokół drzewka pudła z ozdobami. Z radością wzięłam do rąk łańcuch który za sprawą czarów zmieniał się w każdy odcień niebieskiego i granatu. Oczarowana patrzyłam na zaczarowane szklane bombki które w środku miały błyszczącą , niebieską mgiełkę. Z zachwytem wzięłam w dłonie bombkę w kształcie orła który się ruszał w wyznaczonej okolicy. Powiesiłam go na jednej z gałązek a on zaczął latać niedaleko niej. W pudłach były jeszcze magiczne chmurki które położone na gałęziach unosiły się w powietrzu sypiąc śniegiem. Kiedy ubraliśmy choinkę w te ozdoby na dnie pudełka zobaczyłam anioła który niczym żywa istota machał skrzydłami i uśmiechał się. Wyjęłam go ostrożnie i uniosłam do góry a on sam wzleciał na swoich skrzydłach na czubek ubranego drzewka. Uśmiechnęłam się wesoło i patrzyłam jak Felicja wyjmuje z pudła magiczne srebrne pierścionki które zakłada się na gałązki niczym na palec. Kiedy włożyła już wszystkie nad obręczami pojawiły się błękitne płomyki oświetlając całe piękno choinki. Zadowolona razem z  tatą usiedliśmy do stołu chwaląc ugotowane przez Felicję dania. Jedliśmy i dyskutowaliśmy o wszystkim i o niczym kiedy tata zszedł na temat Hogwartu.

- A jak podoba ci się  w nowej szkole? - zapytał zaciekawiony.

-Jest to wspaniałe i magiczne miejsce. Bardzo lubię w przebywać w szkole jednak moje serce skradły szkolne błonia.- wyznałam z rozmarzonym uśmiechem na ustach.

-Jacy są nauczyciele ? - zapytała Felicja z uśmiechem.

-Są bardzo mili i pomocni. Najbardziej polubiłam Hagrida , gajowego Hogwartu. Wie wszystko o zwierzętach i potrafi o nich rozmawiać godzinami. - zachichotałam przypominając sobie jak to wesoły olbrzym zaprosił mnie na herbatkę opowiadając o tym jak bardzo chciałby mieć smoka.

- A znalazłaś przyjaciół albo chociaż znajomych? - zapytał Tata z troską.

-Owszem. Są bardzo mili i kochani. Bardzo za nimi tęsknie ale na pewno zobaczymy się w szkole. - powiedziałam z uśmiecham na wzmiankę o przyjaciołach.

-A masz na oku jakiegoś chłopca? - zapytała niewinnie Felicja badając mnie wzrokiem.

-Felicjo! Nie mam na oku żadnego chłopca. - krzyknęłam zawstydzona i mogę się założyć  że byłam czerwona na policzkach jak truskawka.

- Ja wiem swoje! Rumienisz się! Musi być coś na rzeczy - upierała się na swoim a nasz tata tylko się śmiał pod nosem.

-Ehh. To nie mój chłopak ale bliski przyjaciel. Ma na imię Max i bardzo mi pomaga w szkole. - wyznałam z miną męczennika a Felicja uśmiechnęła się jak  mysz do sera. Przewróciłam oczyma i spojrzałam na nią rozdrażniona po czym spojrzałam na tatę błagalnym wzrokiem żeby zmienił temat.

Hogwart z Tamtych LatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz