Rozdział XV: Komplikacje

27 2 0
                                    


[KW]

-Wycofują się do drugiej linii!

-Teraz biegiem, rozpieprzcie na drobny mak tą bramę i szykujcie ładunki!

Wszystko idzie zgodnie z planem. W tym tempie, skończymy to szybciej niż przypuszczałem. Byłoby o niebo łatwiej gdyby ten idiota nie przestał podawać nam informacji od dłuższego czasu. Co ten palant sobie myśli... Znając go pewnie siedzi na górze i cieszy się jebany skurwiel. Po wszystkim osobiście złożę prośbę do Doktorka, bym mógł go zatłucz.

[Buck]

Wiedziałem, że kogoś tu znajdę. Coś jest nie tak z tym gościem, nie wydaje się być silny, a mimo to bez wahania wyjął nóż i bada moje ruchy. Muszę na niego uważać.

Lekkie pchnięcie i cięcie w górę. Co? Zablokował moje ostrze swoim... Jakim cudem?! Atakuje, szybko odskok.

-Niezły jesteś.

-Mam spore doświadczenie z nożami, jeszcze sprzed całego tego bałaganu.

-Co masz na myśli?

-Wywalcz sobie odpowiedzi.

Cholera jasna, ani jeden, ani drugi nie ma przewagi, pomimo całego przeszkolenia jestem z nim na równi, kim on jest do cholery?

-Za dużo myślisz. - Co...

-Arght! - Ostrze wbiło się w moje lewe ramię, ale od razu je wyjął i odskoczył na bezpieczną odległość. Ma racje myśląc tyle, nie mam z nim szans. Muszę zdać się na swój instynkt.

Atakuje, cięcie? Nie pchnięcie, odskok w bok. O mały włos, coś jest w jego stylu nie tak, jest chaotyczny, nieprzewidywalny. Tak jakby zupełnie nie obchodziła go ta walka.

-Gdzie cię szkolono?

-Byłem w wielu miejscach. - Znowu atakuje, cięcie w bok. -Nauczyłeś się unikać, niezły początek.

-Dopiero się rozkręcam. - Teraz pora na moją ofensywę. Atak nożem z lewej dłoni, unika tego tak jak przewidywałem, a teraz. - Posmakuj trochę mojej pięści!

Więc jednak da się go trafić, nieźle dostał, ale to za mało by wytrącić go z równowagi. Jednak, widok cieknącej krwi z jego uśmiechniętej mordy, sprawia mi dziwną przyjemność.

-Nauczyłeś się też kombinować. Chyba wezmę cię odrobinę poważniej.

Szarżuje, co on znów wymyślił. Lekki odskok w lewo i...

-Aaagh! - Ostrzę przecięło moje ucho, co on...

*Kop*

Co... Co ja robię na ziemi. W chwili gdy mnie trafił, zamiast wycofać się jak robił to przedtem, kopnął mnie w twarz z półobrotu. Kim on jest, byłym komandosem, czy jaki pies?!

-Zgubiłeś coś... - W jego lewej dłoni jest mój nóż.

-Kim ty do cholery jesteś! - Pierdolę to, szarżuję na tego skurwiela, jeżeli to będzie się dalej ciągnąć, nie będę miał żadnych szans!

Skoczył, chwila on właśnie przeskoczył nade mną, szybko odwrót.

*Świst*

-Aaaaaaa! - Moja twarz, moje oko. Ten skurwiel przeciął mi oko!

-Odpowiem ci na twoje pytanie, ponieważ i tak tu umrzesz.

Muszę tamować krew, mam teraz jedynie jedną rękę. Nie ważne co zrobię, z jego umiejętnościami, nie mam już szans na wygraną. Powinienem był go zastrzelić tak jak powiedział na początku.

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz