13 lekarska ocena

1K 136 44
                                    

Sehun

Wróciłem z nocnej zmiany w szpitalu, zmęczony opodałem na fotel, opierając przy okazji głowę na zagłówku. Skopałem buty z nóg, żeby moje stopy mogły wreszcie odpocząć po tych kilkunastu godzinach chodzenia.

Prawie przysypiałem, gdy z tego błogiego stanu wyrwał mnie dźwięk telefonu, miałem ochotę go zignorować i po prostu posłuchać swojego ulubionego kawałka, ustawionego na dzwonek, ale coś kazało mi sprawdzić, kto dobija się o tak późnej porze.

Zerknąłem na wyświetlacz, Chanyeol, musi mieć dobry powód, dobrze wie, że często jestem zajęty do późna. Słuchałem słów przyjaciela, ostatecznie zgodziłem się mu pomóc, zaintrygowało mnie to zjawisko, ponieważ Chan raczej nie podejmował pochodnych decyzji, a tu proszę niespodzianka.

Z tego, co pamiętam mężczyzna wspominał mi o adopcji kota, ale nie pomyślałbym, że mówi o nastolatku. Zapewniłem przyjaciela, o tym, że dobrze zajmę się jego chłopcem, chociaż i bez obiecywania bym to zrobił.
Ratowanie życia, lekarski obowiązek, wiecie o co chodzi.

Po zakończonym połączeniu udałem się do sypialni, a potem do łazienki, po maksymalnie krótkim czasie ogarnięcia, czyli około kwadrans później zasypiałem w swoim wygodnym łóżku, pod ciepłą, puchową pierzynką.

* * *

Obudziłem się przed budzikiem, właśnie wybiła ósma, czego dowiedziałem się, sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu, który później znalazł się z cichym brzdękiem na podłodze.

Każdy jest chyba czasem niezdarny prawda? Powiedzcie, że tak bo inaczej będę czuł się głupio.

Do wizyty domowej zostało mi prawie dwie godziny, podniosłem się leniwie z łóżka, zgarniając z podłogi urządzenie, które odłożyłem na komodę.

Skierowałem się do łazienki, postanowiłem wziąć długi ciepły ewentualnie gorący prysznic. Wczoraj nie miałem na to czasu, a dziś mam go w nadmiarze, z powodu wolnego dnia.

Po pół godzinie odświeżony i przebrany znalazłem się się kuchni, gotowy na przygotowanie sobie śniadania. Postawiłem na tosty i kawę; łatwe, szybkie i przede wszystkim smaczne.

Po skończonym posiłku nie pozostało mi nic innego, jak spełnić swoją wczorajszą obietnicę, złożoną mojemu uszatemu przyjacielowi.

* * *

Bawiła mnie ta niezdarność Chanyeola i fakt, że mały Baekhyun musiał tego biedaka poratować. Przez czas naszych wspólnych studiów, to ja, jako, że wybrałem swój medyczny kierunek, musiałem go ratować w podobnych i jeszcze innych sytuacjach.

Przenieśliśmy się do sypialni Parka, zająłem miejsce na łóżku, czekając aż Baek do mnie dołączy. Zdawałem sobie sprawę, że może być niechętny do współpracy, ale nie znałem przyczyny.

Muszę przyznać, że zapomniałem i oddychaniu, gdy najmłodszy z nas zdjął koszulkę i nie mam tu na myśli pozytywnego wrażenia. Klatka piersiowa chłopaka pokryta była siniakami, tworzącymi zielono - fioletową mozaikę. Pod skórą widać było zarysy żeber, co potwierdzało stwierdzenie Chana o niedożywieniu chłopaka.

Opiszę później wszystko bardzo dokładnie, aby Chanyeol miał punkt zaczepienia w razie problemów z ich wspólnym mieszkaniem. Badania krwi pewnie potwierdzą anemię, ale też mogę się dowiedzieć o ewentualnych chorobach Baeka, chociaż liczę na ich brak.

Zauważyłem też siatkę jasnych blizn na bladej skórze Baekhyuna, chciałem zapytać, jaka jest ich przyczyna, ale błagalny wzrok i delikatne kręcenie głowy w przeczeniu, sprawiło, że odpuściłem.

Zainteresowała mnie reakcja Byuna na widok słabnącego Chanyeola, Baek zachowywał się w stosunku do niego bardzo troskliwie. Zupełnie tak, jakby znali się bardzo długo, długo nie zaledwie kilkanaście godzin. Z rozbawieniem osbserwowałem zaistniałą sytuację, zdawałem sobie sprawę, że Park trochę dramatyzuje, żeby zwrócić na siebie uwagę.

- O co chodzi Sehun? - na dźwięk swojego imienia spojrzałemna Chana.

- Uroczo razem wyglądacie - zacząłem - myślałem, że to Chanyeol się tobą opiekuje, a nie na odwrót - powiedziałem zgodnie z prawdą.

- Yah Sehun, każdy na chwilę słabości tak? - mały kłamca, dobrze wiem, że nie jest z tobą tak źle - pomyślałem.

Po krótkim opisie zaleceń dla młodego, skierowałem się do wyjścia, Chanyeol odprowadził mnie, aby następnie szybko zniknąć za drzwiami, gdy tylko odrobinę się oddaliłem. Tak troskliwego Park Chanyeola nie znałem, musi mu bardzo zależeć na tym dzieciaku.

Skierowałem się do laboratorium, gdzie od razu poprosiłem o zrobienie badań z krwi. W ekspresowym tempie dostałem wyniki, a te przesłałem Parkowi.

Oprócz anemi nic chłopakowi nie dolega, chociaż i tak współczuję mu brania żelaza, ale jak mus to mus.

* * *

Rozdział miał być w piątek, ale wyszedł dzisiaj.

Zdaję sobie sprawę, że mógł wyjść trochę nijaki.

Mam strasznie mało czasu, ale i tak postaram się minimum raz w tygodniu coś wrzucić :)

Trzymajcie za mnie kciuki! :)

Love Me Daddy (ChanBaek) 《Zawieszone》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz