5.

1.4K 88 6
                                    

Ostatnie dwa dni nie myślałam o niczym innym jak tylko o Naderze i jego zielonych oczach. 

Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki przeglądając wcześniej przygotowaną listę. Zoe siedziała przed telewizorem oglądając bajki, a  Emily przygotowywała w kuchni kawę i śniadanie.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał piątą czterdzieści rano. O szóstej Abby miała pojawić się z Friderickiem abyśmy zdążyli na lotnisko.

Z trudem zapięłam wypchany po brzegi bagaż i ruszyłam do kuchni. Mała dołączyła do nas zajmując miejsce przy stole. Brunetka karmiła ją płatkami owsianymi w momencie gdy ja myślałam znów o zielonych tęczówkach. 

Ostatnim czasem przyłapywałam się na myśleniu o nim znacznie częściej i dłużej niż powinnam..ale to na prawdę bolało. 

Moje uczucia do niego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęły się wybudzać z trzyletniego snu sprawiając wrażenie, jakbym nigdy tak na prawdę nie przestała go kochać. 

Znacie to uczucie gdy kogoś kochacie, ale nie możecie być razem? Ja znałam doskonale i to było najgorsze. 

Chwyciłam w dłonie gorący kubek i upiłam kilka łyków na pobudzenie. Chciałam choć na moment o nim zapomnieć, a stał się rutyną, którą wykonywałam po przebudzeniu, przed zaśnięciem i w każdym innym momencie. Myślałam o nim codziennie w każdej chwili jakbym wariowała. Wszystko przez nasze ostatnie spotkanie i jego czuły gest.

To było egoistyczne bo dał mi kawałek siebie, który zaraz musiał zabrać z powrotem. 

Przetarłam zmęczony oczy zerkając na zegarek. Było za pięć szósta i musiałyśmy się zbierać, aby szatynka nie musiała za długo na nas czekać. Westchnęłam zdając sobie sprawę, że nie mogę kontrolować swoich myśli. 

Wstałam z miejsca zostawiając wszystko na stoliku i ruszyłam do przedpokoju wołając dziewczyny do siebie. Zoe podbiegła do mnie zakładając swoje sandałki i bluzę bo choć było lato ranki bywały zimne. Zabrałyśmy bagaże z salonu, a ja posprawdzałam wszystko i pogasiłam światła. Następny miesiąc to mieszkanie miało stać puste. Po sprawdzeniu wszystkiego wyszłam z apartamentowca zamykając drzwi. Zoe dawno już zeszłą z Emily zostawiając mi tylko jeden bagaż do zabrania. Oparłam czoło o framugę drzwi czując zimno przechodzące przez moje ciało. Chciałam wrócić do bycia dawną sobą, gdzie moim problemem była tylko praca i szczerze tęskniłam za nią, bo tylko tam miałabym głowę pełną myśli, ale niezwiązanych z Naderem w żaden sposób. 

Złapałam za uchwyt walizki i zeszłam po schodach na parter. Otworzyłam drzwi i przytrzymałam je sobie stopą. Po opuszczeniu budynku spojrzałam ostatni raz na drzwi i wciągnęłam powietrze. Może ten miesiąc coś zmieni i brunet przestanie mieć dla mnie znaczenie. 

***

Stałam na lotnisku na Florydzie czekając na nasze bagaże rozmawiając z Abby o incydencie w samolocie. Em zabawiała dzieciaki biegając między pustymi ławkami. Lot był całkiem przyjemny po za małymi turbulencjami i narzekaniem starszych ludzi. 

Mi tam akurat to nie przeszkadzało bo pochłonięta byłam myśleniem o brunecie, ale słyszałam jak szatynka kłóciła się z jakimś starszym małżeństwem. 

Po zabraniu bagaży ruszyliśmy na zewnątrz aby zamówić taksówkę. O naszym przyjeździe wiedział tylko Ethan i chciałam aby tak zostało. Rodzice niczego się nie spodziewali więc pierwszy raz od wielu lat będzie tak naturalnie i spontanicznie. Mama nie zaplanuje sobie całej przemowy, a taką rodzinkę kochałam najbardziej. 

Taksówka podjechała i musiałyśmy zapłacić troszkę więcej, ale nie chciałam czekać na jakiś tańszy przewoźnik. Zoe była już zmęczona i pewnie w normalnych okolicznościach zasnęła by już dawno, jednak teraz czekała pół przytomna aby zobaczyć się z Noah. Jej poświęcenie wydawało mi się nadzwyczaj słodkie.

Zajęłam miejsce w taksówce wciągając na kolana córkę. Byłam zestresowana, chociaż nie miałam pojęcia dlaczego. Abby i Em zaczęły śmiać się i wygłupiać jak jakieś nastolatki na wakacjach, a Rick rozmawiał z kierowcą o samochodach. 

-Rozchmurz się An!- krzyknęły razem zwracając uwagę wszystkich w samochodzie. Miałam wrażenie jakby coś piły albo paliły. Po wylądowaniu obie zmieniły się nie do poznania. 

-uuuuu!- podniosłam ręce robiąc falę w powietrzu i posłałam im uśmiech. Nie miałam ochoty na wygłupy. 

- ale entuzjazm, no no.. moja babcia ma lepszy- powiedziała Em wystawiając mi język. 

Kierowca widząc ten gest w lusterku wstecznym zaśmiał się, a one razem z nim. 

Wjechałyśmy w znaną mi okolicę i samochód zaczął zwalniać. Spojrzałam za szybę podziwiając znane mi domki i miejsca, Samochód całkowicie się zatrzymał, a dziewczyny wybiegły z piskiem. 

Zapłaciłam kierowcy i zabrałam nasze bagaże. Zoe dołączyła do Em i Abby kręcąc się w kółko i krzycząc, a Rick podszedł by mi pomóc. Abigail była szczęściarą bo Friderick okazał się bardzo mądrym i przystojnym młodzieńcem i byłam pewna, że w przyszłości miałby duże szanse na karierę Nadera. 

Znów przyłapałam się na myśleniu o nim i spojrzałam na drogę prowadzącą do lasu. Mój mózg wrócił myślami do momentu gdy spacerowaliśmy tam trzymając się za dłonie. Wszystko było sztuczne i udawane, a ja zachowywałam się jak zimna suka. 

Potrząsnęłam głową gdy Zoe złapała mnie za nogę. Wszyscy stali i wpatrywali się we mnie czekając na moją reakcję. 

Uśmiechnęłam się do wszystkich i łapiąc za bagaże zaprowadziłam pod drzwi naszego domku. 

Zapukałam i poczułam ekscytację słysząc zbliżające się kroki. 

Drzwi otworzyły się, a w nich stanął już siwy mężczyzna, który na mój widok zaczął krzyczeć i wołać żonę. Wpadłam w ramiona ojczulka nie zastanawiając się ani sekundę. Mama wybiegła z kuchni zakrywając usta ścierką. Odsunęłam się od staruszka robiąc miejsce dla Zoe i sama ruszyłam w stronę lekko już siwej ale nadal pięknej kobiety zamykając ją w uścisku. Ethan wyłonił się z kuchni trzymając na rękach małego Noah i Megan uśmiechająca się z udanej niespodzianki. Podeszłam do nich przytulając każdego po kolei, a na końcu zabrałam Noah na ręce. Mały odziedziczył po wszystkich niebieskie oczy i śliczne blond loczki. Zoe gdy tylko zobaczyła kuzyna zaczęła krzyczeć wyrywając się babci z objęć i biegnąc w moją stronę. 

Przedstawiłam Abby i Emily oraz Fridericka. Alicia była wzruszona taką ilością gości w domu, więc łapiąc Abigail pod pachę ruszyła do kuchni pokazując jej wszystkie przepisy na ciasta aby w przyszłości mogła robić je Rickowi. Zaśmiałam się na ten gest bo każdy wiedział jak to się skończy. Emily poszła rozmawiać z Megan, a ja zostałam z tatą i trójką dzieci. 

***

Siedzieliśmy właśnie przy stole, a Abby ostrzegała wszystkich, że sos jest jej wykonaniem i żebyśmy lepiej nie próbowali. 

Czułam się dobrze w takim towarzystwie. Nie pamiętam aby jedna zwykła rodzinna kolacja mogła minąć w akompaniamencie śmiechów.  

Spojrzałam na Ethana, który wstał od stołu mówiąc o doniesieniu wina. 

Opowiadałam kolejną historię z dzieciństwa gdy wzrok wszystkich skupił się za mną. 

Spojrzałam na mamę, która zaczęła krztusić się jedzeniem i tatę, który zaczął ją klepać po plecach. 

Odwróciłam się od stołu wpatrując w gościa, który przerwał nam miłą kolację. 

Zielone tęczówki skanowały moją twarz, a ja zaniemówiłam. 

- mówiłem do następnego -Nader posłał mi ten chytry uśmieszek stojąc na środku naszego przedpokoju. 

Zapłaciłam CiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz