22.

1.1K 53 8
                                    

Siedziałam w kawiarni wraz z Em obracając w dłoniach kopertę zaadresowaną moim imieniem. Po zakończonej ceremonii pogrzebowej moja matka jak gdyby nigdy nic wręczyła jeden list mi, a drugi Ethanowi mówiąc, że to ostatnia wola taty. Nie zapytałam jak, dlaczego ani po co tylko chwyciłam biały papier opuszczając kościół. Dzisiaj miał być dzień w którym w końcu odważę się otworzyć i przeczytać zawartość. 

-An, powinnaś otworzyć ten list- usłyszałam wyraźnie głos mojej przyjaciółki, która popijała jedną dłonią kawę, a drugą położyła na mojej.

- tak wiem- spojrzałam na staranne pismo taty przejeżdżając po nim palcem. Od pogrzebu minął tydzień, a ja dalej nie byłam w formie by funkcjonować dlatego wysłałam Zoe na wakacje z Abigail i Rickiem.

- a więc otwórz to kochana- Em ścisnęła mocniej moją dłoń delikatnie się niecierpliwiąc.

Chciałam by to ona była przy mnie kiedy to się stanie, jednak teraz wolałabym zdecydowanie być w domu sama pod kocem z kubkiem gorącej herbaty.

- chyba nie dam rady- odłożyłam kopertę na blat nie spuszczając z niej wzroku bojąc się, że zniknie.

- rozumiem. Przepraszam, nie chciałam naciskać- brunetka zabrała swoją dłoń i chwyciła parujący kubek w dwie ręce. - masz kontakt z Naderem?

Na dźwięk imienia bruneta wciągnęłam głęboko powietrze. Od incydentu na Florydzie stał się tematem tabu. Nie chciałam o nim słyszeć bo tęskniłam, a teraz potrzebowałam go cholernie bardzo.

-nie - uciełam krótko nie chcąc dalej ciągnąć tego tematu.

- nie uważasz, że powinnaś go powiadomić o śmierci Johna? - Emily nie dawała za wygraną i najwidoczniej nie zamierzała odpuszczać.

- próbowałam.

-możesz przestać mówić półsłówkami? Próbuje pomóc.

- co mam ci powiedzieć? Że dzwoniłam do niego z milion razy, a on najzwyczajniej zmienił numer i nigdy nie oddzwonił!? - podniosłam głos zwracając uwagę kilku ludzi siedzących przy pobliskich stołach. 

Miałam dość wszystkiego. Nic nie szło po mojej myśli i choć wszyscy próbowali mi pomóc miałam wrażenie, że tylko pogarszają całą sytuację.

Wstałam z krzesła łapiąc za kopertę i spojrzałam na zdezoriwntowaną Em.

-muszę pobyć sama.

-przepraszam, na prawdę nie wiedziałam- zaczęła się bronić, jednak ja nie miałam siły by to kontynuować.

Wiedziałam, że zachowuję się jak ostatnia suka, a smutny wzrok brunetki tylko mnie w tym utwierdził. 
Posłałam jej słaby uśmiech i w pośpiechu opuściłam kawiarnię.

Ruszyłam do samochodu zajmując miejsce kierowcy. Oparłam dłonie o kierownicę biorąc głębsze wdechy. Wyciągnęłam telefon z torebki rzucając ją na sąsiednie siedzenie.

Musiałam sprawdzić. Musiałam się upewnić. Musiałam zrobić cokolwiek.

Wykręciłam dobrze znany mi numer zagryzając wargę i zastanawiając się co mu powiem gdy odbierze.

Serce podeszło mi do gardła, a całe przemyślenia i obawy nie miały sensu gdy dobrze znany mi głos sekretarki poinformował, że nie ma takiego numeru. 

Za każdym razem ten komunikat bolał bardziej i odbierał wszelkie nadzieje.

Rzuciłam telefon obok torebki i złapałam za kluczyk przekręcając go w statyjce. Jeszcze raz spojrzałam na telefon i wystającą z torebki kopertę.

Zapłaciłam CiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz