•15•

497 96 24
                                    

      Głośne i zatłoczone ulice Petersburga zaczęły cichnąć i stawać się bardziej spokojne, wraz z dalszym zagłębieniem się w boczne uliczki i ciemne dzielnice.
Wysokie drapacze chmur ustąpiły miejsca niższym i starszym kamienicom, które nadawały cudowny klimat wieczornej atmosferze.

Brukowany chodnik stał się bardziej wyboisty, a walizki podskakiwały na chwiejnych kółeczkach niebezpiecznie za każdym razem, kiedy jedno z nich zsuwało się, bądź zaczepiało o jakiś kamień.

Yuuri naprawdę uważał na swoją walizkę, jednak czuł ogromne wyrzuty sumienia, kiedy Otabek uderzał mocno o chodnik. Zerkał kątem oka na Yuriego, by sprawdzić czy ten przygląda się jego barbarzyństwu, jednak blondyn szedł w milczeniu, patrząc prosto przed siebie. Wydawał się jakby zagubiony we własnych myślach, bardzo daleko od Petersburga i bardzo daleko od Katsukiego.

– Hm, nie wiedziałem, że mieszkasz w takim miejscu – mruknął pod nosem chłopak, spoglądając na Rosjanina.

– W takim? – zdziwił się Yuri. Nagle, jakby całkowicie wyrwany z zamyślenia, zatrzymał się na środku chodnika i popatrzył na Katsukiego szeroko otwartymi oczami.

– Chodziło mi bardziej o to, że w tak cichym i spokojnym. Zawsze sądziłem, że mieszkasz w samym sercu Petersburga.

– Tak było zanim się przeprowadziłem – wyjaśnił, ale jego markotny ton nie wskazywał na chęć kontynuowania tej rozmowy, dlatego Yuuri stwierdził, że nie będzie drążył tematu.

    Kiedy doszli w zakątki już całkiem nieoświetlone i pozbawione jakiegokolwiek znaku życia, Japończyk zatrzymał się jak wryty przed gmachem ogromnej i bardzo starej kamienicy z wyrzeźbionymi ornamentami złocistych kwiatów i pnączy.

Nawet nie spostrzegł kiedy jego dolna szczęka opadła do ziemi.
Fikuśna budowla budziła podziw, ale też pewny dyskomfort w jego sercu. Nieregularne ściany, balkony o dziwnym kształcie i całkiem nowe okna, które całkiem nie pasowały do starej budowli.

– Wow – Tylko tyle zdołał z siebie wydusić, nadal stojąc i gapiąc się na kamienicę.

– To secesja, piękna, nie? – spytał z dumą w głosie Yurio – Zleciłem jej odrestaurowanie rok temu. Pomyślałem, że miło byłoby podarować miastu kolejny odrenowany budynek – mówił pod nosem, ale Katsuki wcale go nie słuchał.

Jak zahipnotyzowany ruszył przed siebie, prosto do wielkich drzwi, które stały przed nim otworem, zapraszając do środka.

– Idź na samą górę! – krzyknął za nim Yuri, ale w jego głosie dało się wyczuć pewne rozbawienie.

Katsuki oczarowany pięknem secesji, o której słyszał pierwszy raz w życiu, wspinał się po drewnianych i bardzo skrzypiących schodach. Dziwiły go kratki pozakładane w drzwiach do innych mieszkań, ale na razie postanowił skupić się na dojściu na samą górę. Tak bardzo chciał już zobaczyć jak wygląda wnętrze mieszkania Yuriego.

Gdy stanął przed jedynymi drzwiami, które nie miały założonej kratki, odwrócił się, by wzrokiem poszukać blondyna, jednak ten stał jedynie krok za nim i kiedy tylko zwrócił głowę w jego stronę, ich czoła się zderzyły i dało się usłyszeć pusty odgłos.

– Kurde, bolało – mruknął pod nosem Rosjanin, przykładając dłoń do pulsującego miejsca – Spokojnie, trochę się zdziwisz, jak wejdziesz do środka.

– Huh? – Yuuri spojrzał pytająco na chłopaka, lecz ten tylko wzruszył ramionami.

– Mówiłem, znajdźmy inny hotel, ale ty się uparłeś – westchnął i otworzył drzwi, dużym, mosiężnym kluczem. Jednak gdy tylko Katsuki przekroczył próg mieszkania, jego jedyną reakcją był zduszony okrzyk rozżalenia.

Atrofia uczuć [Yuri Plisetsky]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz