•Epilog•

554 83 56
                                    

Piosenka u góry towarzyszyła mi przy pisaniu rozdziału i uważam, że jest ona bardzo adekwatna do tego opowiadania!

       
       Pierwsze promienie słońca połaskotały policzek Yuuriego i sprawiły, że ten uchylił zmęczone powieki i z frustracją zauważył, że jest wczesny ranek.
Z mruknięciem niezadowolenia przewrócił się na drugi bok i zwrócił twarzą do śpiącego Rosjanina. Biała pościel pięknie dopasowywała się do jego alabastrowej skóry.

Przymknął znów oczy i uśmiechnął się lekko pod nosem. Nagle do jego uszu doszedł cichutki śmiech tuż obok. Otworzył jedno oko i spojrzał wprost w szeroko otwarte oczy Yuriego.

– Myślałem, że śpisz – wyszeptał i westchnął rozkosznie. Było mu tak miło... Codziennie gdy budził się w ten sposób, każdy poranek był cudowny.

– Mmm... – wymruczał blondyn i uśmiechnął się – Bo śpię, wieprzku – dodał po chwili.

– Pf – fuknął na niego Yuuri, a Rosjanin parsknął śmiechem.

– Przestań zionąć na mnie tym porannym oddechem, fuj – wzdrygnął się i momentalnie przewrócił na drugi bok, odwracając się tym samym plecami do Katsukiego.

Jednak Japończykowi wcale to nie przeszkadzało. Wyciągnął ramię spod kołdry i objął nim chłopaka w pasie, przyciągając bliżej do swojej klatki piersiowej. Uwielbiał z nim tak leżeć, było mu wtedy tak dobrze.

– Co będziemy dziś robić? – spytał Yuri.

– A na co miałbyś ochotę? – odpowiedział pytaniem na pytanie brunet i westchnął głęboko prosto we włosy Plisetskiego, sztachając się ich pięknym zapachem.

– Ostatnio zaniedbałem trochę Otabeka – powiedział dość zażenowany i odwrócił się spowrotem twarzą do Yuuriego – Może zabralibyśmy ich dzisiaj na jakąś wycieczkę?

– Z dnia na dzień zaskakujesz mnie coraz bardziej – zdziwił się Katsuki i spojrzał na niego rozbawiony.

– Nie rozumiem – zasmucił się Yuri.

– Przez ostatnie trzy dni, nic tylko leżeliśmy w łóżku, a teraz proponujesz jakąś wycieczkę? Gdzie jest prawdziwy Yurio? Powiedz, co z nim zrobiłeś! – zawołał i szturchnął blondyna palcem między żebra.

– Pomyślałem, że przyda nam się miła odmiana – odfuknął chłopak i zrobił naburmuszoną minę.

– Jak dla mnie nie musimy nic zmieniać – odpowiedział Yuuri i ponownie zamknął oczy.

Od powrotu do Hasetsu minął już miesiąc, a on ani razu nie miał problemu ze spaniem. Zasypiał codziennie razem z Yurim i budził się razem z Yurim. Obaj spali jak susły, i nic nie było w stanie ich obudzić.

– Skoro tak bardzo zależy ci na Otabeku, to proszę idź, ale możesz już nie wracać – powiedział po krótkim czasie Katsuki i zaśmiał się pod nosem, bo nie potrafił zachować powagi, kiedy sprawy schodziły na temat walizek.

Myślał, że przez cały okres znajomości z nowym Yurim Plisetskim, zdołał się już przyzwyczaić, że jego jedyni przyjaciele to dwie spersonalizowane walizki, jednak kiedy przychodziło co do czego, nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Co więcej, Yuri już dawno obiecał, że pokaże mu swoje fanfiction, które pisał, a głównymi bohaterami byli właśnie Viktor i Otabek.
Mimo że, Yuuriemu trudno było sobie wyobrazić gejship walizek, które mogłyby sprawiać sobie przyjemności za pomocą metalowych rączek, czy piszczących kołeczek, to i tak bardzo chciał to przeczytać.

– Kiedy pokażesz mi swoje opowiadanie? – spytał nagle, czym całkiem zdziwił blondyna.

– Kiedy zasłużysz – powiedział tajemniczo i odrzucił kołdrę na bok.

Atrofia uczuć [Yuri Plisetsky]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz