•7•

717 108 43
                                    

  
     – Nie wyglądasz na tyle – fuknął blondyn i przybliżył się troszkę bardziej, na co Yuuri odjechał kawałek i skierował się do wyjścia z lodowiska.

– Ty też nadal wyglądasz jak piętnastolatek, Yurio – westchnął i zaczął rozwiązywać swoje łyżwy.

– Na pewno wygrasz – powiedział cicho chłopak, a Katsuki podniósł na niego wzrok.

– Myślę, że w tym roku JJ spróbuje mnie pokonać. Ostatnio wylądował na drugim miejscu. Na pewno chciałby wreszcie zgarnąć złoto – westchnął i powoli zsunął łyżwy ze stóp.

– Moje medale wiszą w szafie w mieszkaniu. Nigdy nawet na nie nie spojrzałem – wyszeptał blondyn i usiadł na ławce obok chłopaka.

– Zaczyna się robić smutno, znowu – powiedział trochę zirytowany Yuuri, ale było już za późno, bo z oczu Rosjanina poleciały pierwsze, pojedyncze łzy i wylądowały na podłodze wyścielonej gumą.

– Chcę zostać sam – wydukał, siłą powstrzymując łamiący się głos. Pochylił się lekko do przodu i złapał się rękami za głowę.

– Nie, nie zostawię cię. Musisz uwolnić emocje – powiedział zdecydowanym tonem i objął go ramieniem.

– Nie chcę – wyszeptał, ale to nie miało sensu. Jego ciało drżało targane niepohamowanym płaczem.
Nie wiedział w sumie dlaczego tak nagle zrobiło mu się smutno.
Nie potrafił nad tym zapanować, nie chciał płakać, zawsze wmawiano mu, że była to oznaka słabości.
A on przecież nie był słaby.

Nagle na podłogę oprócz jego łez, zaczęły kapać też krople krwi. Od razu otworzył oczy szerzej i podniósł głowę do góry.

– Yuri – wyszeptał przestraszony japończyk i sięgnął do torby w poszukiwaniu husteczek. Chłopak odchylił mu głowę do tyłu i trzymając husteczkę przy nosie, szeptał jakieś uspokajające słowa, które w sumie i tak nie działały, bo blondyn płakał w najlepsze.

Minęło sporo czasu, aż Yuriemu udało się uspokoić, a kiedy w końcu to nastąpiło, był cały czerwony na twarzy.
Trzy husteczki wystarczyły, by całkowicie zatamować krwawienie.

– Teraz będzie tak za każdym razem? – spytał Rosjanin, by przerwać niezręczną ciszę – Przepraszam – wyszeptał pod nosem.

– Najwyraźniej, uruchomiliśmy jakiś proces w twoim organiźmie. Te napady... Nagłych emocji, powodują też zmiany na tle fizycznym. Chyba powinieneś skontaktować się ze swoim terapeutą – Yuuri podrapał się po głowie. Nie wiedział dokładnie co ma robić, nie był lekarzem, ale bardzo chciał pomóc chłopakowi – Nie przepraszaj, to przecież nie twoja wina.

– Chodzi o to, że obarczam cię swoimi problemami, akurat przed Grand Prix. Wchodzę z butami w twoje życie. Tak nie powinno być. Może lepiej będzie, jeśli wrócę do Petersburga – westchnął i podniósł się ostrożnie z ławki.

Katsuki instynktownie złapał go za przegub.

– Skończę trening wcześniej, chodź, musisz przestać się smucić. Teraz trzeba spróbować nauczyć cię cieszyć się. Może to też wywoła inną reakcję organizmu – zaproponował i ostrożnie zjechał dłonią, z nadgarstka blondyna na jego rękę.

Ten śledził wzrokiem poczynania chłopaka, jednak nie cofnął dłoni. Przez chwilę trwali w milczeniu, dopóki jeden z nich nie pociągnął drugiego w stronę wyjścia.

***

     – Dokąd idziemy? – spytał w końcu lekko poirytowany, gdy już od godziny przechadzali się jedną z głównych ulic Hasetsu.

Atrofia uczuć [Yuri Plisetsky]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz