•3•

789 127 36
                                    

- Możesz mi wyjaśnić, po jaką cholerę, ciągniesz to ze sobą? - spytał zirytowany Yuuri, gdy tylko zobaczył blondyna, dźwigającego po schodach swoją walizkę.

- A ty możesz przestać wyrażać się bezosobowo o Viktorze? - odciął mu się Plisetsky.

Katsuki strzelił sobie mentalnego facepalma i jedynie machnął ręką na rosjanina, który siłował się z bagażem. Dobrze, że przynajmniej wypakował większość rzeczy z walizki, które zostawił w pokoju Yuuriego.

- W sumie, nie sądziłem, że zgodzisz się pójść ze mną na lodowisko. Myślałem, że będziesz stawiał opór - mruknął pod nosem i wyprzedził go o dwa schodki, zostawiając samego z Viktorem.

- Jeśli nie pasuje ci moja ugodowość, to mogę tu zostać - Nagle się zatrzymał i popatrzył wyzywająco na drugiego chłopaka. Yuuri widząc jego minę wkurzonego piętnastolatka zaśmiał się szczerze.

- Chyba czas na pierwszą lekcję - oświadczył dziwnym głosem, unosząc palec wskazujący do góry - Kiedy się złościsz, nie możesz wyglądać jak dziecko. Przecież masz już osiemnaście lat, Yurio.

- Co mam zrobić, by wyglądać doroślej? - spytał w końcu zrezygnowany. Wcale nie chciał zadawać tego pytania. Pewnie powinien się czuć teraz zażenowany...

- Poćwicz przed lustrem? Rozpuść włosy?

- Co!? - krzyknął nagle blondyn, a jego twarz cała poczerwieniała - Chcesz ze mnie zrobić dziewczynę?!

- O widzisz, od razu lepiej! - zaśmiał się perliście, na co rosjanin już całkowicie zdurniał. Przyciągnął do siebie Viktora i objął ramionami.

- Nie słuchaj go, to jakiś wariat - wyszeptał, lekko kołysząc walizką. Yuuri udał, że nie słyszał tego komentarza, bo już miał mu coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.

- Chodź, przez ciebie straciłem już czterdzieści minut. Jakbyś nie wiedział za niecały miesiąc jest Grand Prix, więc zależy mi... - Jednak Yurio nie dał mu dokończyć.

Z uniesioną głową i Viktorem przy piersi ruszył przed siebie, wymijając go ostentacyjnie.

- Huh - westchnął jedynie szatyn. Nic mu więcej nie zostało, jak tylko podążyć za chłopakiem. Może Yurio wcale nie cierpi na atrofię. On po prostu jest dwubiegunowy. Powinien porozmawiać z jego terapeutą.

Ice Castle nie zmieniło się prawie wcale odkąd ostatni raz tutaj był. Dokładnie pamiętał drogę na lodowisko i dzięki temu parę miłych wspomnień napłynęło mu do głowy.
Szli w milczeniu i słychać było jedynie pisk kółek Viktora, który rozbrzmiewał w pustym korytarzu. To również się nie zmieniło. Katsuki dzięki swoim znajomościom mógł przychodzić na arenę kiedy tylko mu się chciało. Lubił trenować w samotności, dlatego Yuri nie rozumiał dlaczego chłopak uparł się, by ten poszedł z nim.

- Pamiętasz? - spytał japończyk, gdy weszli do sektora B. Kiedy tylko znaleźli się na lodowisku, owionął ich znajomy chłód.
Yuri'ego przeszedł dreszcz, którego nie czuł już prawie od roku.
Tafla lodu błyszczała pod wpływem ledowych lamp zawieszonych wysoko pod sufitem. Oprócz tego była idealnie wygładzona.
Dosłownie przez sekundę, Plisetsky poczuł chęć wejścia na lód, jednak od razu skarcił się za to w myślach. Po zeszłorocznych zawodach obiecał sobie, że już nigdy nie ubierze łyżew.

- Aż za dobrze - burknął pod nosem i odruchowo ścisnął mocniej rączkę walizki, którą pociągnął w stronę boksu - Chcesz bym patrzył jak się popisujesz? - spytał znudzonym tonem.

- Nie, chcę byś na nowo odkrył w sobie uczucia. Przecież o to mnie prosiłeś, prawda? - Szatyn spojrzał na niego pytająco, ale Yuri jedynie skinął głową. Co prawda, to prawda.

Atrofia uczuć [Yuri Plisetsky]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz