•9•

595 96 18
                                    

    Yuri przez chwilę stał bez ruchu zaskoczony. Patrzył spod półprzymkniętych powiek na drugiego chłopaka, próbując przybrać obojętną pozę.

– Dlaczego to zrobiłeś? – spytał w końcu.
Wreszcie mógł górować nad brunetem, który przez cały czas opierał się o bandę po stronie lodowiska.

Yuuri wzruszył ramionami i splótł przed sobą dłonie. Ich twarze nadal znajdowały się bardzo blisko siebie.

– Nie wiem – powiedział cicho brunet, ale nadal uśmiechał się lekko – Chciałem cię zaskoczyć, tak jak ty zrobiłeś to tydzień temu.

– Niestety, nadal nic nie poczułem – powiedział obojętnym tonem i odgarnął sobie opadające na oczy włosy – Musisz się bardziej postarać – rzucił, próbując zapanować nad przyśpieszonym oddechem.
Poczuł silne ukłucie pod żołądkiem i skrzywił się lekko.

– Co jest? – Yuuri wyprostował się i popatrzył zmartwiony na przyjaciela.

– Nic – odburknął nieprzyjemnie i cofnął się o kilka kroków, by opaść na ławkę w boksie.
Ból brzucha nasilał się z każdą chwilą, a on już nie dawał rady stać na nogach – Um – wystękał cicho i zgiął się w pół, obejmując za brzuch.

– Yuri – Brunet pośpiesznie zszedł z lodowiska i już klęczał przy cierpiącym chłopaku – Boli cię brzuch?

– Nie, głowa – fuknął opryskliwie.

– Może powinniśmy wrócić do domu, dasz radę iść? – Chłopak objął go za ramiona i powoli pomógł wstać z ławki.

– O Boże, co mi się dzieje – wyjęczał blondyn, a jego głos był przepełniony bólem i niewyobrażalnym żalem.

– Nie wiem, nie... – zaczął, ale nie zdążył dokończyć, bo Yuri wyślizgnął się z jego uścisku i chłopak nie dał rady go złapać. Blondyn upadł na podłogę i zajęczał cicho – Chodź, dasz radę – Próbował go zmotywować, ale młodego rosjanina opuściły nagle wszystkie siły.

– Yuuri – wyszeptał – Pomóż mi.

***

     Gdy otworzył oczy, wokół panowała ciemność. Domyślił się, że zapewne była już noc, a on znowu przespał prawie dwadzieścia cztery godziny. Wyciągnął rękę spod kołdry, próbując odrzucić ją na bok, jednak ze zdziwieniem odkrył, że jest przykryty kilkoma warstwami koców.

Trochę zajęło mu przekręcenie się na bok w tym kokonie, ale jakoś mu się udało. Obok na pościeli leżał Yuuri, który wydawał się spać.
Ubrany był w te same ciuchy co rano na treningu, czyli w swój stary, i dość kusy już, kostium.

Blondyn zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie co wydarzyło się kilkanaście godzin temu, i gdy jego myśli trafiły na wspomnienie napadu bólu brzucha, coś znów zakłuło go w okolicy żołądka. Skrzywił się i stęknął mimowolnie.

Nie chciał obudzić chłopaka, ale ten lekko uchylił powieki i gdy tylko natrafił na spojrzenie Rosjanina, od razu podniósł się do pozycji siedzącej.

– Yuri, ale mi stracha napędziłeś! – krzyknął, a na jego twarzy malowała się mieszanka sprzecznych uczuć.

– Zemdlałem? – spytał niemrawo – Pomóż mi się z tego wydostać – mruknął niezadowolony i zaczął szamotać się w kokonie z koców.

– Odleciałeś mi na lodowisku – powiedział powoli chłopak. Pochylił się nad blondynem i zaczął ostrożnie odwijać koce – Wybacz, ale musiałem cię czymś ogrzać. Miałeś straszne dreszcze, już miałem dzwonić po lekarza. Strasznie się bałem – dodał na koniec.

Atrofia uczuć [Yuri Plisetsky]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz