//TWO GHOSTS//

5.1K 497 746
                                    

22.12.2012

We're not who we used to be...

Napisałem osiem słów na serwetce nie odrywając wzroku od Louisa, który siedział po przeciwnej stronie stołu. Pięć siedzeń dalej.

Tuż obok niego znajdował się Niall, przesuwający pudełko z chińszczyzną w stronę Eleanor, która śmiała się, gdy makaron z patyczków zleciał na spodnie Louisa. Szatyn pokręcił głową, wtórując jej śmiechem.

Po chwili wyczuł coś, co zmusiło go do odwrócenia głowy. Na mój widok cała jego twarz straciła humor.

Nie potrafię powiedzieć, kiedy to wszystko się zaczęło zmieniać. Z pewnością nabrało rozpędu z początku 2012 roku, a później nie miało już litości. Nigdy...wprost nie powiedzieliśmy zarządowi, że jesteśmy parą. Jakby, samo wyszło w praniu wskutek czego zaczęli nas parować z innymi dziewczynami. Tłumaczyli, że jest to w ramach 'promocji', ale czasem zaczęli dawać nam subtelne znaki, że powinniśmy trzymać dystans. Kazali siadać na dwóch końcach kanapy, wciskali między nas Liama albo Zayna, zadbali o to, żeby rezerwować pokoje z wyprzedzeniem, by każdy z nas miał zapewniony osobny apartament. Po koncertach dostawaliśmy opierdol, że robimy z siebie gejów i... w taki właśnie sposób wytworzyła się między nami szklana, niewidoczna bariera. Bycie w trasie było naszym życiem przez co kompletnie straciliśmy kontakt. Nie mieliśmy już naszego związku.

We're not who we used to be

"Harry?" słyszę jego głos, ale przez to, że zasłaniam oczy dłońmi; nie widzę go. "Możemy porozmaw-"

"Chłopcy, zbieramy się." Paul odciąga rękę szatyna, która spoczywała na moim ramieniu i pcha go w stronę drzwi. "Za godzinę macie próbę dźwiękową. Harry, mam nadzieję, że nie muszę ci przypominać o spotkaniu ze Swift w parku."

"Właśnie to zrobiłeś." mówię, marszcząc brwi. "Nie możemy mieć jeszcze chwili-"

"Nie. Kierowca czeka." posyła mi krótki, wymuszony uśmiech. "W nocy będziecie mieć czas na rozmowy. Teraz do roboty."

W nocy... kiedy już każdy z nas jest tak zmęczony, że ledwo dochodzi do pokoju. W nocy, gdy nikt nie myśli trzeźwo, ponieważ ma zbyt wielkie zapotrzebowanie na sen. Oczywiście. To był ich pieprzony plan.

We're not who we used to be

"Eleanor, Louis, Niall do vana na prawo, Liam, Zayn, Harry do vana na lewo."

Przecieram dłonią twarz, ściskając na kolanach swój dziennik i komórkę, która zaczęła się znajomo podświetlać.

Wiedziałem kto to, niekoniecznie chciałem się upewniać.

"H, wiem, że jest ci trudno." szepcze pocieszająco Zayn, podłączając swoją komórkę do powerbanka. Rzuca mi współczujące spojrzenie, kładąc dłoń na kolanie Liama. "To się kiedyś skończy."

"Do tego czasu to ja się wykończę." syczę, przyciskając palce do oczu. Przeklinam pod nosem. "Kurwa, absurd. Jak mogą to robić? To nie jest wolność, Zayn. Nie wiem czy to jest w ogóle legalne."

Mulat milczy, przytakując w ciszy. Oddycha spokojnie, spoglądając na okno.

"Jeśli za trzy lata nie zmienią taktyki, spierdalam stąd." wyjmuje ze swojej kieszeni papierosy i zapala fajkę, chroniąc dłonią płomień. Liam od razu sięga przez Zayna do przycisku, który otwiera szybę i nerwowo trze czoło. "Moglibyśmy się zbuntować w każdym momencie, tak tylko mówię."

Wzdycham, odrzucając do tyłu włosy. Oczywiście, że moglibyśmy.

"Będziesz pewniejszy mojej propozycji, gdy poznasz Taylor." śmieje się bez humoru, strzepując papieros na ulicę. "Pojawiła się raz na afterze, na którym poszedłem z Perrie. Wszystko w niej jest irytujące. Sposób w jaki gada, w jaki gestykuluje, w jaki wyraża się o innych, dosłownie wszystko." daje nacisk na ostatnie słowo, a potem tylko patrzy mi prosto w oczy i zaciska usta. "Wybacz. Już nic nie powiem."

We're not who we used to beOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz