//KIWI//

4.1K 443 644
                                    

1.08.2016 (Los Angeles)

I'm having your baby, it's none of your business

Nie wiem co mi odbiło. Naprawdę nie wiem co robię w Los Angeles, w domu Louisa, który przygotowuje wózek na tarasie, by zaraz włożyć do niego nieswoje dziecko. Nie rozumiem czemu to obserwuję, nie potrafię wytrzymać jego opadniętej od smutku twarzy. Spogląda na mnie przez szybę i macha krótko, żebym do niego podszedł.

"Czyli tak to wygląda." mówię, na co Louis wzdycha i wyjmuje z kieszeni paczkę papierosów. Zatrzymuję się metr od niego z rękami w kieszeniach niebieskich spodenek.

"Zaraz podjedzie. Dadzą mi Franklina i odjadą, żeby za godzinę- po naszym spacerze po niego przyjechać."

"Super." szepczę, siadając na krześle. Louis wydmuchuje dym fajki w przeciwną stronę ode mnie, leniwie obserwując jak rozkładam nogi.

"Myślę, że byś go polubił, gdyby nie...okoliczności." siada obok mnie z opartymi łokciami o uda. Po chwili podaje mi papierosa. "Chcesz?"

"Widziałeś mnie kiedyś palącego to twoje gówno?" pytam zirytowany wypatrując z odległości  samochód. "Jedzie twoje dziecko."

"Kurwa." spuszcza głowę, i zwiększa ilość sztachnięć. "Możesz iść za mnie?"

"Niezłe nagłówki by były, nie sądzisz?" uśmiecham się na samą myśl. Tatusiowie czy najlepsi przyjaciele? 

Nim zdążę powiedzieć to na głos, Louisa uwaga już jest skupiona na białym samochód, który zatrzymuje się na podjeździe. Wychodzi z niego zgrabna blondynka z chłopczykiem na rękach. Ma torebkę uwieszoną na przedramieniu i obcisłe spodnie z krótką bluzeczką.

"To ona?"

"Mhm." odchrząkuje, wstając i wyrzucając w krzaki niedopałek. "Atencyjna szmata."

Wydaje się, że idzie po wybiegu, powoli i z uniesioną wysoko głową. Przystaje przy Louisie ze ściągniętymi ustami i ostentacyjnie wpycha mu do rąk 'Freddiego'.

I'm having your baby, it's none of your business  

"Nie upuść naszego dziecka." mówi wysokim głosem, odrzucając do tyłu włosy. 

"Którego?" warczy Louis, poprawiając sobie na ramieniu Freddiego. "Bo nie przypominam sobie żadnego naszego dziecka."

"Właśnie je trzymasz."

"Zniknij stąd, błagam" spogląda do góry w niebo. "nie mogę na ciebie patrz-"

Wzrok Briany lokuje się na mojej osobie. Wstaję niezręcznie i wyciągam w jej stronę dłoń.

"Harry Styles."

"Uh, znam cię." ton głosu dziewczyny zmienia się na bardziej zainteresowany. "Briana. Jungwirth." kłania się lekko, przejmując moją dłoń. "Wielka fanka."

"Chuja nie fanka." syczy Louis, tuląc główkę dziecka, które zaczęło wydawać długie, nieokreślone dźwięki. Przemieszcza się z nim bliżej mnie ze zmrużonymi oczami, jakby w obronnym geście. "Nie rób sobie, kurwa, nadziei. Harry jest niedostępny."

"Słyszałam, że chodziłeś z Taylor Swift."

"Tak, chodził z Taylor Swift" imię dziewczyny praktycznie wypluwa z kpiną. "Teraz możesz już iść, może znaleźć sobie prawdziwą robotę dla odmiany."

"Jeszcze się spotkamy." odzywa się słodkim głosem, z oczami przeszywającymi mnie na wskroś. "Do zobaczenia."

"Miło było cię pozn-"

We're not who we used to beOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz