28.07.2016
I saw this angel
I really saw an angel
Szatyn siedzi na bujanym fotelu ze słuchawkami w uszach które przygrywały moje studyjne (jeszcze nieoficjalne) wersje piosenek na album. Na jego ramionach zwisa luźnie moja hawajska koszula- nie zapięta. Jego wyraz twarzy pozostaje skupiony i ani razu nie przerywa słuchania. Czasami spogląda na okno i zwija kabelek słuchawek, nieświadomy tego jak go podziwiam. Nieświadomy mojej miłości do niego.
Obserwuję jak usta Louisa wyginają się w mały uśmieszek, żeby zaraz straciły szczęśliwy wyraz. Dotyka swoich włosów, zaciska mocno oczy, obrysowuje palcem oparcie fotela. Przygryza wargę, i wreszcie... patrzy na mnie.
Wyjmuje słuchawki z uszu i leniwie śledzi wzrokiem moją twarz. Muszę przyznać, że trochę to trwa.
"Co?" śmieję się nerwowo, mrugając trochę za szybko. "Co, Louis?"
"Nic." szepcze z uśmiechem, wyciągając przed siebie mój różowy telefon. "To to jest piękne. I-" kręci dumnie głową. "Nie wiem czy w życiu słyszałem coś bardziej nastrojowego. Napisałeś o mnie- o nas piosenki" spogląda na okno, uśmiechając się tak szeroko, że wszystkie zmarszczki pojawiły się wokół jego oczu. "Meet me in the hallway, Harry? To szczerze, kurwa, boli. Two Ghosts?" ponury cień rzucany przez chmury opada na Louisa, a jego oczy wyglądają na zranione. "Nie mogłeś być bardziej dosłowny."
Wiedziałem o tym, ale z jego ust brzmi to jak potwierdzenie, którego nie potrzebowałem.
"Nie wiem co więcej powiedzieć." dodaje po chwili, marszcząc nos. "Masz wyczucie. Wiedziałem to od samego początku."
"Jak od samego początku?"
"Od dnia, gdy spotkałem cię w toalecie i poprosiłem o cholerny autograf, Styles. Byłem twoim pierwszy fanem i nikt mi tego nie odbierze."
Czuję jak dwa dołeczki dają wreszcie o sobie znać. Dlaczego on mi to robi? I jak? Jak może robić to z taką łatwością?
"Nikt." potwierdzam, skubiąc nitkę ze spodenek. "Um. Podoba ci się Baby Honey?"
Louis wybucha śmiechem, po czym od razu oblizuje usta.
"Nie masz wstydu." komentuje. "Żadnego. Jak mogłeś opisać-" urywa ze skrzeczącym śmiechem, pochylając się do przodu.
"Ej!" podnoszę głos, rzucając w niego poduszką "To jest poważna piosenka."
"Bardzo. Powiedz mi, Styles jak bardzo musiało zabraknąć ci weny, że napisałeś piosenkę o tym jak słodzę herbatę? A potem- nie przejdzie mi to nawet przez usta."
"Niezatwierdzone piosenki przez ciebie wypadają." odzywam się, wstając i zabierając mu z kolan telefon. "Czuję się zażenowany."
"Przy mnie?!" piszczy, ciągnąc mnie za koszulkę bliżej siebie. Ustawia mnie pomiędzy swoimi kolanami i muszę powstrzymać się całą silną wolą, żeby nie przybliżyć się do pocałunku. "Kochanie. Proszę cię, nie miałem niczego złego na myśli."
"Spisałeś ją na straty."
"Chcę ją na swoim telefonie." mówi, przyciągając mnie tak mocno, że ląduję prosto na nim. Tutaj dopiero mnie przytula, starając się opanować bujany fotel swoimi małymi stópkami. "Kurwa. Pieprzony fotel."
Gdy w końcu uspokaja się i tylko delikatnie nas porusza; spogląda na mnie znad swoich rzęs. Przez chwilę czuję się tak jak kiedyś, kiedy chłonął wzrokiem moje tatuaże... wszystkie emocje wypisane w oczach, wszystkie uczucia i miło- "Muszę się zbierać."
CZYTASZ
We're not who we used to be
FanfictionDziesięć piosenek- jedna historia. Na drodze życia Harry'ego i Louisa stoi o wiele za dużo, żeby można było nazwać ich związek 'idealnym'. Czasami przypomina on ducha, który znika i pojawia się w przyszłości. Dziękuję za przepiękną okładkę @Madelin...