//FROM THE DINING TABLE//

4.2K 425 940
                                    

1.12.2016

Woke up the boy who looked just like you

Po rozwarciu powiek nie czuję nic. No chyba, że pustkę można zaliczyć do odczucia. Półnagi chłopak przytula się do mojego boku, oddychając w rytm snu tak spokojnie, że przez chwilę leżę w bezruchu przytłoczony obojętnością do której doprowadziło mnie życie. 

Wczoraj przespałem się z Larrym. I może nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, że poznałem go dopiero kilkanaście godzin temu w klubie. Byłem...zdesperowany. Owszem to nie brzmi najlepiej, ale nie da się tego inaczej określić.

Poruszam się gwałtownie w celu obudzenia chłopaka, któremu wystarczy kilka sekund na otwarcie oczu. Patrzy na mnie jak przez mgłę, a w promieniach słońca przypominał kogoś. Kogoś kogo kocham.

I almost said your name  

"Dzień dobry, Lou- to znaczy Larry." pospieszam z poprawieniem. "Larry, prawda?"

Szatyn marszczy brwi, zdezorientowany pomyłką.

"Nazywam się Leonard, Harry." odzywa się delikatnym głosem, odrzucając do tyłu kołdrę. "Typowy jednorazowy numerek, hm?''

Mówi to bardziej do siebie niż do mnie, więc nie czuję się zobowiązany do odpowiedzi.

"Louis to, um, twój kolega z zespołu, co nie?"

Siedzę odwrócony do niego tyłem. Chcę, żeby już sobie poszedł, nie jestem mu nic winien

"Nie musisz odpowiadać." ton jego głosu wydaje się zmęczony. Ubiera spodnie i bluzkę, cicho przy tym wzdychając. "Ale myślę, że warto ci uświadomić, że gdy byłeś pijany w trzy dupy, to wołałeś jego imię. Jęczałeś je również, gdy we mnie wchodziłeś i mimo, że ciebie poprawiałem... nie dochodziło do ciebie, że nazywam się inaczej."

Wstaję, zaciskając usta w prostą linię. Leonard zdecydowanie zasługiwał na więcej, nie ma co do tego wątpliwości. Chciałem go przeprosić, wytłumaczyć sytuację, ale... nie mogłem. Nie potrafiłem i nie mogłem

"Dziękuję za spędzoną noc." odzywam się i wymieniamy miedzy sobą krótki uścisk dłoni. Zanim wychodzi kręci z pobłażaniem głową i zakłada na głowę kaptur. 

Gdy słyszę jak tylne drzwi zamykają się z hukiem, włączam zegarek i kładę się z powrotem spać do bicia serca Louisa. Nawet nie wiem w którym momencie moje policzki pokrywają łzy.

-

2.12.2016

We haven't spoke since you went away  

Louis nie odzywał się od tygodni; w tym nie odpowiadał na wiadomości ani nie oddzwaniał. Jedyny kontakt utrzymywałem z nim przez zegarek. Nigdy nie podejrzewałem, że do tego dojdzie. Uspokaja mnie, że żyje przez noszenie zegarka, ale.... poza tym nie odzywa się żadnym słowem.

Moje załamanie z tego powodu przerastało ludzkie pojęcie, leżałem godzinami w łóżku i zacząłem popadać w stan, który prowadził do wmawiania sobie braku emocji. Piosenki zapisane na szybko na kartkach papieru leżały porozrzucane po pokoju, naczynia sprzed tygodnia stały w rządku na stole, podłodze i szafkach. Byłem w rozsypce i nikt, nikt nie potrafił mi pomóc.

Zbywałem mamę, Robina i Gemmę opowieściami, że ciężko pracuję, więc muszę wcześniej kończyć, gdy w rzeczywistości szedłem spać albo wypłakiwałem ostatnie płyny pod prysznicem. Przed snem nie potrafiłem zasnąć bez poczucia bicia serca Louisa i jeśli akurat nie miał na ręce zegarka płakałem dłużej niż trwała noc.

We're not who we used to beOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz