Rano dziewczynę obudziła bardzo głośna muzyka dobiegająca z mieszkania niżej, albo wyżej sama nie była do końca pewna skąd dochodzi. Pewna jednak była tego, że od dziś nienawidzi swoich sąsiadów. Smętnie założyła swój ukochany szlafrok i poszła leniwie do kuchni. Przygotowała swoje ulubione śniadanie czyli owsiankę z owocami z zieloną herbatą. Usiadła przy stole i czytając w internecie najnowsze wiadomości jadła posiłek. Kiedy skończyła jeść, posprzątała po sobie i udała się do łazienki. Tam wykonała swoją codzienną rutynę. Cały poranek myślała o dzisiejszym wyjściu z Marco i jak się na nie ubierze. W końcu poszła do swojej skromnej garderoby i wybrała dzisiejszy strój. Z racji tego, że miał być to jedynie wypad na mecz, a wcześniej jakaś kolacja postanowiła założyć czarne spodnie, koszulę w pingwiny, która była jej ulubioną przez swój nadruk oraz na wierzch czarny kardigan sięgający jej do kolan. Przed trzynastą wybrała się do pobliskiego marketu, aby zakupić coś na obiad, bo w lodówce po całym tygodniu pracy zostały już tylko resztki. Do domu wróciła szybko, jakoś nigdy nie spędzała w supermarkecie dużo czasu. Wolała nie marnować życia na rutynę. Postawiła materiałową torbę z artykułami spożywczymi na blacie kuchennym i zaczęła wszystko chować do szafek i lodówki. Zaraz po tym Lisa włączyła lubianą przez nią audycje radiową i zabrała się za przygotowywanie obiadu. W czasie, kiedy makaron już stygnął, a pierś z kurczaka piekła się dziewczyna w rytm muzyki zaczęła tańczyć i skakać po kuchni. Kochała momenty, w których mogła wariować i dać się ponieść muzyce. Skończyła dopiero wtedy kiedy jej piekarnik dał znać, że kurczak gotowy. Powoli wyjęła go z pieca i położyła kawałek na talerzu. Szybko zjadła swój posiłek i rozpoczęła przygotowania do swojego dzisiejszego wyjścia. W pół do szóstej brunetka była już w pełni gotowa i czekała przed telewizorem na Marco. Na głównym programie leciały aktualnie wiadomości dotyczące meczu, więc Braun dowiedziała się kto wejdzie na boisko w pierwszym składzie. Kiedy usłyszała dzwonek wyłączyła urządzenie, chwyciła torebkę i otworzyła drzwi. Przed nimi stał lekko zestresowany Marco z niedużym bukietem czerwonych róż.
-Hej.T-to dla ciebie.-uśmiechnął się nieśmiało i lekko spuścił głowę.
-Dziękuje, są piękne.-powiedziała i szybko włożyłam je do wazonu.-Idziemy?
-Jasne.
Podróż do restauracji minęła w ciszy. Oboje bali się zacząć rozmowę, co najpewniej wynikało z ich nieśmiałości. W końcu dojechali do niedużej, restauracji, którą wybrał blondyn. Otworzył jej drzwi samochodowe, i poszli do środka. Ściany były z czerwonej cegły, a przyciemnione światło oddawało romantyczny nastrój tego miejsca. Kiedy kelnerka zaprowadzała ich do zamówionego wcześniej przez piłkarza stolika, Lisa oglądała obrazy wiszące na ścianach lokalu.
-Piękne miejsce.-powiedziała brunetka siedząc już przy właściwym stoliku.
-Tak sądziłem, że ci się spodoba.
-Jak mogłeś tak sądzić skoro tak naprawdę mnie nie znasz?- zapytała zdziwiona stwierdzeniem chłopaka.
-Masz bardzo podobną ścianę w salonie, ale masz rację nie powinienem tak pochopnie twierdzić. Przepraszam.
-To ja przepraszam, nie powinnam się tak unosić, w końcu mogłeś nawet strzelać w moje gusta.-odpowiedziała lekko speszona swoim zachowaniem.
Reszta ich kolacji minęła im bardzo miło, mimo ,że rozmowa nie zawsze się kleiła. W końcu zjedli i wyruszyli w drogę na stadion.
-Słyszałaś już coś o piłce nożnej?
-Czemu zabrzmiało to wielce szowinistycznie? Oczywiście, ze słyszałam o tym sporcie, ba to jeden z moich ulubionych.-powiedziała z lekką złością w głosie. Zawsze denerwowały ją stereotypy i szowinistyczne zaczepki.
-Nie miało tak zabrzmieć, po prostu pomyślałem, że może nie znasz zasad i bym ci je wytłumaczył.-odpowiedział broniąc się.
-No widzisz, nie masz już tego obowiązku douczania mnie.-rzekła i odwróciła głowę do szyby. Lisa zauważyła, że chłopak nie miał intencji, aby wskazać, że piłką nożną interesują się wyłącznie mężczyźni, ale jest przewrażliwiona na tym punkcie, więc nie zapomni tego tak szybko. Będąc na miejscu, weszli do ich sektora i czekali na rozpoczęcie meczu. Początkowo Lisie nie podobał się styl gry piłkarzy Borussi Dortmund, którzy nie potrafili dobrze rozegrać piłki bez Reusa, ale w trakcie dalszej rozgrywki nauczyli się grać bez Marco.
-Jak Ci się podoba mecz?-zapytał jej się Marco w trakcie przerwy.
-Bardzo, ta atmosfera jest niepowtarzalna. Nigdy się jeszcze tak nie czułam.
-A co sądzisz o dzisiejszej grze chłopaków?
-Na początku grali za słabo jak na ten poziom, ale później stanęli na wysokości zadania.
Marco lekko się oburzył gdy usłyszał krytykę jego klubu, ale potem zdał sobie sprawę, że Lisa ma trochę racji. Drużyna musiała poradzić sobie bez niego, a to nie jest takie łatwe jak się może komuś wydawać.
-A ty jak sądzisz?-zapytała się dziewczyna przy tym uśmiechając, aby ukryć swoje lekkie zmęczenie.
-Według mnie grają dobrze, tylko żeby strzelili jakiegoś gola.-powiedział, a zaraz po tym rozpoczęła się druga połowa meczu.-Goool!-rozległy się krzyki tłumu i każdy kibic Borussi Dortmund wstał uradowany zdobyciem bramki przez Łukasza Piszczka. Lisa i Marco w momencie strzelenia bramki zaczęli skakać w miejscu i machać rękami na wszystkie strony, a przy tym krzyczęli imię strzelca .
Przez resztę podstawowego czasu obie drużyny nie zdobyły żadnej bramki. Sędzia główny przyznał dodatkowe trzy minuty. To były najgorsze trzy minuty dla drużyny z Dortmundu. Na ich twarzach widoczne już było nie tylko zmęczenie, ale też ból. W końcu piłkarze usłyszeli gwizdek sędzi. Gwizdek, który oznaczał koniec męczarni oraz wygraną Borussi Dortmund.
Lisa i Marco wyszli ze stadionu i wsiedli do auta. W drodze do bloku dyskutowali o dzisiejszych zmaganiach.-Świetnie się dzisiaj bawiłam. Dziękuje za zaproszenie.-odparła brunetka i uśmiechnęła się do blondyna.
-Przyjemność po mojej stronie.
-Jeszcze raz dzięki. -powiedziała, a po chwili dodała.-Dobranoc Marco.
Otworzyła drzwi od mieszkania i weszła do niego czym zostawiła chłopaka na korytarzu samego.
-Dobranoc.- szepnął do zamkniętych już drzwi i wszedł do swojego pustego mieszkania.
CZYTASZ
Sąsiedzi
ФанфикMyślała całe dnie o nim. O tym przystojnym blondynie z mieszkania obok. O Jego umięśnionym ciele kiedy wracał z treningów swojego klubu. Tak było odkąd skończyła piętnaście lat. Odkąd poznała go na szkolnej stołówce. Była tak zadowolona kiedy prze...